Ostatecznym celem Drogi Synodalnej jest próba oficjalnego potwierdzenia tych błędów wiary – wraz z odpowiadającą im praktyką sakramentalną i pastoralną – które już od dziesięcioleci niszczyły duchowo życie Kościoła katolickiego w Niemczech. Dlaczego papież milczy? – pyta biskup Athanasius Schneider.
Wesprzyj nas już teraz!
Biskup pomocniczy kazachskiej Astany opublikował na łamach konserwatywnego katolickiego portalu austriackiego Kath.net tekst, w którym zaprezentował celną krytykę niemieckiej Drogi Synodalnej.
W minioną sobotę zakończyło się trzydniowe spotkanie Zgromadzenia Synodalnego – złożonego z biskupów i świeckich organu decyzyjnego Drogi. Podczas obrad padały częste postulaty całkowitego wywrócenia wiary katolickiej do góry nogami. Nawet biskupi, w tym wiceszef Episkopatu Niemiec, zupełnie wprost proponowali między innymi zniesienie obowiązku celibatu lub odrzucenie moralności seksualnej.
W ocenie bp. Athanasiusa Schneidera, Zgromadzenie stało się tym samym przestrzenią dla oficjalnego głoszenia heterodoksji.
Herezja czy schizma?
Jak napisał hierarcha, próba, którą podjęli Niemcy, jest w istocie nie tyle schizmatycka, co po prostu heretycka. Biskup zacytował 751. kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego. Czytamy w nim:
„Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej. […] schizmą –odmowa uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła, uznającymi to zwierzchnictwo”.
„W przypadku niemieckich biskupów wszyscy oni są formalnie wciąż podlegli papieżowi” – zwrócił uwagę bp Schneider. Jak zauważył, dzięki Bogu jest także za Odrą kilku hierarchów, którzy nie akceptują herezji; niestety, niewielu.
Dlaczego papież milczy?
„Decydującym problemem tych tragicznych wydarzeń jest fakt, że papież Franciszek poprzez swoje milczenie zdaje się tolerować tych niemieckich biskupów – a przede wszystkim kardynała Reinharda Marxa – którzy popierają heretyckie nauki i praktyki, jak na przykład błogosławienie par homoseksualnych, dopuszczenie do Komunii świętej osób żyjących w cudzołóstwie, optowanie za wyświęcaniem kobiet [na kapłanów]” – napisał.
Biskup Schneider przypomniał dalej list, jaki w czerwcu 2019 roku papież Franciszek wysłał do katolików w Niemczech. List ten, wskazał kazachski hierarcha, „był dobry, ale zarazem zbyt mało konkretny, nie postawił żadnych granic celem zapewnienia tego, by Droga Synodalna zachowała autentycznie katolicki charakter – ocenił.
Jak dodał, pierwszym zadaniem Ojca Świętego jest troska o integralność wiary katolickiej. W związku z tym powinien on przypomnieć wszystkim uczestnikom Drogi Synodalnej, że zobowiązani są do posłuszeństwa prawdom i sakramentalnej praktyce Kościoła powszechnego. Tymczasem sam program ideologiczny wprost to podważa.
Ochrona „maluczkich” – pierwszy obowiązek Piotra
„Papież ma wielki obowiązek chronić maluczkich, to znaczy zwykłych wiernych oraz każdego księdza i biskupa w Niemczech, którzy spychani są na peryferia i których głos jest powoli zduszany przez nową niewierzącą i gnostycką kastę tak zwanych naukowych teologów, kościelnych aparatczyków i tych biskupów, którzy dopasowali się do dyktatury ideologicznej mass-mediów oraz polityki” – napisał hierarcha.
„Papież nie może zachowywać milczenia ani bierności gdy widzi jak na Drodze Synodalnej owczarnię rozrywają wilki, a podpalacze stawiają w ogniu cały dom” – dodał.
W ocenie hierarchy, możliwa jest sytuacja, w której biskupi w innych krajach nie będą już mogli zachować jedności z biskupami Niemiec, głoszącymi herezję. „Zamieszanie może ulec zaostrzeniu w związku z faktem, że owi heretyccy biskupi są w dalszym ciągu uznawani przez papieża” –ostrzegł.
Nowy „kryzys ariański”
Według biskupa pomocniczego Astany, na lepsze zrozumienie obecnych wydarzeń pozwolić może spojrzenie na historię Kościoła katolickiego. Swoistym precedensem była bowiem sytuacja kryzysu ariańskiego w IV stuleciu, gdy katolicki episkopat dzielił się na trzy zasadnicze grupy.
„Po pierwsze istnieli wówczas katoliccy i prawowierni biskupi, którzy jednoznacznie wyznawali pełną przekazaną wiarę w boskość Jezusa Chrystusa; byli razem z papieżem mniejszością. Następnie była druga grupa, która zdecydowała się na dwuznaczne sformułowania i stanowiła większość. Ci biskupi dopasowywali się do panującej opinii władzy politycznej ze względu na poprawność polityczną. Trzecią grupę stanowili radykalni i niewierzący arianie, ale także oni byli mniejszością” – wskazał.
Kryterium i gwarancję katolickości stanowiła w tamtym stuleciu jedność ze Stolicą Apostolską w Rzymie oraz z niezmienną i potwierdzoną Tradycją wiarą katolicką.
„Jeżeli Droga Synodalna w Niemczech zaaprobuje sakramentalne święcenia kobiet, prawomocność zachowań homoseksualnych, błogosławieństwo par homoseksualnych, prawomocność zachowań heteroseksualnych poza ważnym małżeństwem, to będą na pewno katoliccy biskupi oraz wielu kapłanów i świeckich – a tacy na pewno są także w Niemczech – którzy tego nie zaakceptują i stąd nie będą w pełnej jedności z tymi biskupami, którzy popierają tego rodzaju błędy wiary” –stwierdził.
Papież Franciszek niczym papież Liberiusz?
„Jeżeli papież nie skoryguje heretyckich decyzji Drogi Synodalnej, to de facto milcząco się z nimi pogodzi. Dojdzie wówczas do przedziwnej sytuacji, w której będziemy mieć papieża z jednej strony uznającego biskupów heretyckich, a z drugiej takich, którzy zachowują wciąż wiarę katolicką” – wskazał.
Bp Schneider przypomniał, że tak samo było już w IV stuleciu, gdy papież Liberiusz – wprawdzie tylko przez krótki czas – ekskomunikował św. Atanazego, obrońcę katolickiej wiary, zarazem zachowując jedność z na poły heretyckimi biskupami ze Wschodu, tak zwanymi semiarianami. „Można jedynie mieć nadzieję i modlić się o to, by Bóg uchronił nas w naszych czasach przed taką katastrofalną sytuacją” – napisał.
Katolicyzm à la carte
Jeżeli jednak tak się nie stanie i papież nie podejmie w sprawie Niemiec żadnej interwencji, to Kościół za Odrą przybierze oblicze wspólnoty anglikańskiej lub protestanckiego wolnego kościoła, który można byłoby opisać jako „restaurację à la carte” lub religijny system na miarę McDonalda”. „Nawet jeżeli do tego dojdzie, od czego niech nas Bóg broni, potrwa to tylko przez relatywnie krótki czas. Kościół katolicki jest bowiem Boży, a jego naturą jest jasność, niezmienność i pewność wiary” – zaznaczył hierarcha.
Ostateczne zwycięstwo prawdy
Kościół „został zbudowany na skale przez samego Chrystusa i z tego powodu nie może zostać pokonany nawet przez heretycką i schizmatycką Drogę Synodalną Niemiec, nawet wówczas, gdy Droga ta miałaby mieć milczące przyzwolenie papieża”, wskazał.
„Kościół katolicki jest silniejszy a wiara katolicka jest zwycięska, bo Maryja, Matka Kościoła, pokonała wszystkie herezje na całym świecie” – zakończył hierarcha.
Pach
Źródło: Kath.net