24 września 2019

Droga Synodalna. Czy Watykan zdoła powstrzymać Niemców?

(fot. TT)

Toczy się zacięty spór o niemiecką Drogę Synodalną. Progresywni biskupi i świeccy zamierzają w wielu obszarach zerwać z katolickim nauczaniem i praktyką, upodabniając Kościół na ile to tylko możliwe do wspólnot protestanckich. Nie chcą nadzoru Watykanu. Stolica Apostolska upomina się tymczasem o swoje prawa – i o jedność.

 

Od Synodu Würzburskiego do Drogi Synodalnej

Wesprzyj nas już teraz!

 

Większość niemieckich biskupów – dodajmy, że o nastawieniu zdecydowanie progresywnym – podjęła w marcu tego roku decyzję o konieczności odnowienia lokalnego Kościoła. Hierarchowie stwierdzili, że kryzys nadużyć seksualnych doprowadził do tak głębokiej erozji zaufania, iż najwyższy czas zacząć działać i przybliżyć się jeszcze bardziej do „ducha” Soboru Watykańskiego II. Postanowiono rozpocząć swoisty, nigdy wcześniej w żadnym miejscu świata nie zrealizowany proces debaty i reformy, który nazwano Drogą Synodalną. W zamyśle Droga ma stać się kontynuacją i finałem dwóch wielkich wcześniejszych debat w niemieckim Kościele: Synodu Würzburskiego z lat 70. oraz tak zwanego Gesprächprozess (pol. Proces rozmowy) z lat 2010-2015. W obu tych przypadkach środowiska progresywne stawiały dalekoidące postulaty zmian, które, ku ich rozczarowaniu, nie zostały zrealizowane. Tym razem ma być inaczej. Jak zapowiadają biskupi z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Niemiec (DBK) kard. Reinhardem Marxem na czele, Droga Synodalna musi skończyć się konstruktywnie i przynieść rzeczywiste zmiany.

 

Gdyby Niemcy byli w świecie sami…

 

Hierarcha w marcu deklarował, że postanowienia Drogi będą mieć charakter „zobowiązujący”; zapewnił też, że rzecz, wbrew pewnym zewnętrznym podobieństwom, nie jest synodem, stąd nie musi mieć jakoby watykańskiego nadzoru. Ruszyła debata nad konkretnym charakterem i programem Drogi. Biskupi zaprosili do udziału w procesie wielką liberalną organizację świeckich, Centralny Komitet Niemieckich Katolików (ZdK); grupą kieruje chadecki polityk, doktor filologii i teologii, Thomas Sternberg. ZdK zgodził się. Ustalono, że wszelkie decyzje w ramach Drogi będą zapadać wspólnie, biskupi i świeccy mają głosować równoprawnie. Postanowiono zająć się czterema tematami. To podział władzy w Kościele (1), moralność seksualna (2), celibat (3), rola kobiet (4). Od samego początku nikt nie krył, że idzie o radykalnie liberalny kierunek zmian. Protagoniści procesu dążą do całkowitego wywrócenia katolickiego porządku i nieomal zrównania go z protestanckim nieładem. Plan maksimum zakłada, że znacząco zmaleje władza biskupów i księży, a wzrośnie decyzyjność świeckich, zarówno w obszarze administracji jak i duszpasterstwa (ad 1); za bezgrzeszne zostaną uznane różne formy seksualności pozamałżeńskiej, z homoseksualizmem na czele, dopuszczona ma być też antykoncepcja (ad 2); księża będą sami decydować, czy żyć bezżennie, czy też w związku (ad 3), stworzone zostaną nowe rodzaje posługi dla kobiet, najlepiej żeński diakonat i prezbiteriat (ad 4). Gdyby sprawą zmian zajmowali się wyłącznie Niemcy w oderwaniu od Kościoła powszechnego, taki właśnie program niewątpliwie udałoby się zrealizować; w gremium biskupów za Odrą niewielu stoi na straży autentycznej katolickiej Tradycji. W pełni samodzielna droga nie jest jednak możliwa; Stolica Apostolska już kilkukrotnie dała znać, że niemieckim procesem jest żywo zainteresowana i nie chce pozwolić na zupełną swobodę.

 

Papieska interwencja

 

Najpierw do gry wkroczył sam Ojciec Święty. W czerwcu wysłał bezprecedensowy w powojennej historii Kościoła w Niemczech list do wszystkich niemieckich katolików. Zachęcił biskupów i świeckich do podążania Drogą Synodalną i namysłu nad przyszłością wiary i Kościoła; przestrzegł wszakże bardzo wyraźnie przed popadaniem w aktywizm i pokładaniem całych nadziei w reformach struktur i tego, co zewnętrzne. Papież Franciszek poprosił o nadanie prymatu ewangelizacji; w przeciwnym wypadku, ostrzegał, reformy na nic się nie zdadzą. W Niemczech list Ojca Świętego przyjęto spokojnie. Kard. Marx i prof. Sternberg podziękowali za papieskie słowa, oceniając, że Franciszek popiera ich koncepcję. Po kilku miesiącach, we wrześniu, odpowiedzieli własnym listem, potwierdzając swoją wcześniejszą interpretację papieskiego napomnienia. Istotę prośby Ojca Świętego jednak zlekceważono. W programie Drogi niczego nie zmieniono; kard. Marx stwierdził tylko, że sama jej idea wychodzi z troski o ewangelizację, więc nie ma najmniejszego sensu czegokolwiek dokładać do przyjętych założeń. W sierpniu dwóch konserwatywnych biskupów, kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii oraz bp Rudolf Voderholzer z Ratyzbony, zaproponowało swoim progresywnym kolegom alternatywny program Drogi Synodalnej, ich zdaniem bardziej odpowiadający woli papieża. Rada Stała DBK wszelako odrzuciła ten koncept, trwając w zasadniczych zrębach przy poprzedniej wizji. Papież nie mógł być tym ukontentowany. Tym więcej, że w swoim liście zwracał też delikatnie uwagę na kwestię zachowania jedności Kościoła, a to, w związku z tematami Drogi, nie jest bynajmniej sprawą oczywistą. Stąd Ojciec Święty w jednej ze swoich późniejszych homilii raz jeszcze, choć niebezpośrednio, zwrócił się do Niemców; mówił o synodalności, podkreślając, że nie idzie tu o pojęcie ze świata parlamentaryzmu, gdzie zawiera się rozmaite kompromisy.

 

List Kongregacji… nieaktualny?

 

Kolejny raz Watykan zabrał głos niedawno. W piątek 13 września niemieckie media opublikowały list, jaki do kard. Reinharda Marxa wysłał na początku miesiąca kard. Marc Ouellet, prefekt Kongregacji ds. Biskupów. Kurialny urzędnik zlecił wcześniej Papieskiej Radzie ds. Tekstów Prawnych analizę założeń Drogi Synodalnej. Kierujący Radą abp Filippo Iannone skrytykował niemieckie plany. Uznał, że hierarchowie zza Odry roszczą sobie kompetencje, które przynależą Kościołowi powszechnemu; co więcej w ocenie arcybiskupa Droga nie jest wcale, jak chciałby kard. Marx, jakimś wyjątkowym i unikalnym procesem, ale zwykłym i dobrze opisanym przez Kodeks Prawa Kanonicznego (zwł. kan. 439; kan. 446) synodem partykularnym, a jako taka musi być realizowana w ścisłej współpracy ze Stolicą Apostolską. W efekcie kard. Ouellet zwrócił kard. Marxowi uwagę na konieczność dostosowania się do obowiązujących przepisów i zwykłych ram kościelnych procedur, ponawiając przy tym wezwanie do jak najtroskliwszych starań o zachowanie pełnej jedności Kościoła.

 

Reakcja Niemców na watykańskie pismo była nieledwie szydercza. Kard. Marx stwierdził, że Stolica Apostolska, zamiast wysyłać niezapowiedziane listy, powinna najpierw po prostu zapytać go o własną ocenę całej sprawy; ogłosił, że wobec tego wybierze się wkrótce do Rzymu, by tam osobiście rozwiać wszelkie narosłe wokół Drogi wątpliwości. Prof. Sternberg zarzucił „przeciwnikom” procesu reform instrumentalizowanie Ojca Świętego do zablokowania zmian. Wpływowy w DBK wikariusz generalny diecezji Essen ks. Klaus Pfeffer zapewnił z kolei, że Watykanowi nie uda się zatrzymać niemieckiej debaty, bo zmiany są konieczne – i kropka. Z kolei rzecznik DBK ks. Matthias Kopp wykazał, że list kard. Ouelleta, choć istotny jako głos Watykanu, jest w gruncie rzeczy bezsensowny, bo… opiera się na nieaktualnych dokumentach. To prawda: Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych przeanalizowała założenia Drogi Synodalnej z czerwca, choć te zmieniły się po naradach w lipcu. Zmieniły się w sposób kluczowy: o ile na początku kard. Marx mówił, że postanowienia Drogi będą „zobowiązujące”, to później dokonano zwrotu o 180 stopni. Postanowiono, że od strony prawnej niczego się biskupom nie będzie narzucać…

 

Utartymi szlakami

 

Wydaje się bardzo prawdopodobne, że Niemcy mogą mówić o chwilowym przynajmniej zwycięstwie. List Watykanu, który miał być ważnym głosem w debacie, okazał się całkowitym niewypałem. Droga Synodalna, nawet jeżeli jest pod wieloma względami podobna do synodu, jednak nim formalnie nie jest. Zapowiedź Marxa o całkowicie niezobowiązującym poszczególnych biskupów charakterze jej ewentualnych postanowień to prawdziwy „game changer”. Jeżeli bowiem tak, to co miałaby zrobić Stolica Apostolska? Zakazać procesu namysłu i ogólnonarodowej debaty katolików? To nieprawdopodobne. W praktyce zresztą podobne rozwiązanie wypróbowano już rok wcześniej w sprawie Eucharystii dla niektórych protestantów. Zimą 2018 kard. Marx ogłosił, że wraz z większością biskupów przegłosowano na zebraniu plenarnym DBK dokument, który pod pewnymi warunkami dopuszcza do Komunii świętej ewangelików żyjących w małżeństwie z katolikami. Przeciwko temu zaprotestowało siedmiu biskupów, tak samo jak teraz z kard. Woelkim i bp. Voderholzerem na czele. Wkrótce do Niemców przyszedł krytyczny list z Watykanu, konkretnie z Kongregacji Nauki Wiary. Ich propozycje uznano za niemożliwe do zrealizowania. Kard. Marx pojechał do Rzymu, spotkał się z papieżem i… otrzymał jego zgodę na zmiany. Pod jednym warunkiem: że dokument biskupów będzie niezobowiązujący i doradczy, każdy poszczególny ordynariusz zrobi z nim, co chce. W efekcie w większości niemieckich diecezji protestanci przyjmują już Komunię.

 

Kościół o niemieckiej twarzy

 

Teraz ma być tak samo. Niemcy zorganizują quasi-synodalną debatę; jej efektem będzie obszerny dokument o nieformalnym charakterze, jedynie „zalecany” biskupom do wcielenia w życie. Chętni – a tych, jako progresistów, będzie większość – zmiany wprowadzą. O ile te nie będą, oczywiście, tak rewolucyjne, by sam Ojciec Święty uznał je za nie do przyjęcia. Niemieccy biskupi działają jednak racjonalnie, nie licytują zbyt wysoko. Wydaje się, że Droga Synodalna jest ściśle skorelowana z Synodem Amazońskim. Na jej początek wyznaczono pierwszy dzień adwentu, 1 grudnia tego roku. To kilka tygodni po zakończeniu październikowego zgromadzenia w Rzymie.

 

Przystępując do obmyślania programu reform Niemcy będą już wiedzieć, na ile mogą sobie pozwolić. Czy papież na Synodzie Amazońskim zaakceptuje, jak się dziś spodziewają, liberalizację celibatu? Czy pozwoli na poszerzenie roli kobiet w Kościele, w tym roli liturgicznej? Czy prymat praktyki nad duszpasterstwem i inkulturacja pójdą tak daleko, że możliwe stanie się zlekceważenie katolickiego nauczania na temat seksualności? Czy w imię „ducha” Vaticanum II pozwoli się na zastępowanie tradycyjnych zadań kapłana i biskupa pracą świeckich? Niemieccy progresiści nie tylko mają nadzieję, że odpowiedź będzie czterokrotnie pozytywna; od dawna wytrwale pracują, by tak właśnie było.

 

Synod Amazoński przygotowują przecież mający niemieckie korzenie kard. Claudio Hummes i Austriak bp Erwin Kräutler; doradzają im między innymi kardynałowie Walter Kasper i Christoph Schönborn. Pierwsze ustalenia Drogi Synodalnej mają zapaść w styczniu 2020 roku, ostatnie – w roku 2021. Jeden z czołowych promotorów progresywizmu w Niemczech, bp Franz-Josef Overbeck z Essen, zaangażowany zresztą bardzo silnie w prace nad Synodem Amazońskim, nie wątpi w nadchodzącą rewolucję. Kilka miesięcy temu cały Kościół komentował jego zapowiedź, według której po Synodzie Amazońskim „nic już nie będzie takie samo”. W niedawnym wywiadzie dla organu prasowego DBK, portalu Katholisch.de, bp Overbeck skonkretyzował te słowa. „Do współczesnych wyzwań należy stworzenie globalnego Kościoła z wielkimi lokalnymi różnicami. Musi rozwinąć się nowa koncepcja jedności w Kościele katolickim. Uważam, że ten Synod będzie dopiero początkiem” – powiedział. Wszystko wskazuje na to, że niemiecka Droga Synodalna ma być już praktycznym zastosowaniem koncepcji „decentralizacji” przedstawionej jeszcze w 2013 roku przez papieża Franciszka. Niemcy chcą być awangardą; wykorzystując grunt przygotowany przez Amoris laetitia i pogłębiony najpewniej przez nadchodzący Synod Amazoński, pragną nadać „nowemu Kościołowi” pierwsze wyraziste rysy.

 

Paweł Chmielewski

 

 

Zobacz także:

 

„Niemiecka rewolucja”

 

Niemiecka rewolucja

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij