Sejm odrzucił projekt ustawy zakazującej dokonywania w majestacie prawa tzw. aborcji eugenicznej. Posłowie mogą być z siebie dumni, przyczynili się do ostatecznego rozwiązania kwestii osób chorych m. in. na zespół Downa. Debata jaka rozgorzała wokół kwestii obywatelskiego projektu była smutnym spektaklem, ofiarą którego padną niewinne i dotknięte chorobą dzieci.
Symptomatyczna i porażająca jest postawa marszałek Kopacz, która w pewnym momencie zwróciła się do reprezentującej wnioskodawców Kai Godek prosząc, by ta „odpowiednio dobierała słowa”. Uwagę tę marszałek wygłosiła zaraz po tym, gdy matka 5-letniego Wojtka z zespołem Downa odpowiadając na atak przeciwników projektu odpowiedziała, że „nie można zawiadomić prokuratury, ponieważ mordowanie dzieci, jeśli są małe i chore, jest legalne”. Jak słusznie zauważyła Godek, mamy w Sejmie nie po raz pierwszy do czynienia z cenzurą niepozwalającą nazywania rzeczy po imieniu. Jak widać, wrażliwe uszy poseł Kopacz rani mówienie prawdy – aborcja to zabijanie, a nie „zabieg”, czy „przerywanie”. Szkoda, że tej wrażliwości nie wystarczyło marszałek Kopacz do tego, by pochylić się z troską nad losem zabijanych dzieci i zagłosowania za dalszym procedowaniem projektu.
Wesprzyj nas już teraz!
Z jakiej czeluści wypełzły na sejmową mównicę persony takie jak poseł Ryfiński, Nowicka czy Balt, pozostanie mroczną tajemnicą. Takiej zajadłości w atakowaniu personalnym wnioskodawcy Sejm nie widział dawno. Pani Godek pewnie nigdy nie usłyszała pod swoim adresem tylu obelg i kalumni. Tym bardziej należą się jej słowa uznania za cierpliwość i odwagę.
Prawda o zabijaniu nienarodzonych tak bardzo „dotyka” posłów Ruchu Palikota, iż ci w pewnym momencie zdecydowali się oni opuścić salę sejmową. Niestety, wrócili na głosowanie. Można zatykać uszy, zamykać oczy i opuszczać salę. To nie zmieni faktu, że podnosząc rękę za odrzuceniem projektu posłowie wydali na nienarodzone i chore dzieci wyrok.
Wszyscy, którzy podpisali się pod obywatelskim projektem – a było ich ok. 450 tysięcy – zostali wielokrotnie obrażeni przez lewackich posłów. Można odnieść wrażenie, że gdy tylko lewica dojdzie do władzy, rozpocznie akcję poszukiwawczą tych osób i jako nie dorastających do „światłych standardów postępowców” – ich eliminacji. Ta nienawiść paradoksalnie powinna cieszyć, wskazuje bowiem na doniosłość problemu, ale i na strach, jaki zwolennicy aborcji i ich polityczni poplecznicy odczuwają przed tymi, którzy nie podzielają ich upiornych poglądów.
Łukasz Karpiel