25 maja 2016

To jest Ciało Moje. To jest krew moja.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w Kafarnaum, gdzie ogromny tłum otacza Chrystusa. Dzień przedtem Pan Jezus dokonał wielkiego cudu: pięcioma bochenkami chleba nakarmił pięć tysięcy ludzi. „Żal mi ludu, bo oto już trzy dni trwają przy mnie, a nie mają co jeść” (Mk 8, 2). Żeby nie zginęli z głodu, czyni cud, aby ich nakarmić.

Jak subtelnym, psychologicznym przygotowaniem był ten cud do przemówienia, które nazajutrz nastąpiło, w którym zakomunikował im rzecz, niesłychaną, nieprawdopodobną. „Żal mi ludu” – powie i teraz, ale teraz już nie dlatego lituje się, że lud zginie z głodu na pustyni, ale dlatego, że zmarniałaby, zginęłaby jego dusza na pustkowiu życia i dlatego, dał cudowny pokarm.

Pan Jezus dzisiejsze przemówienie rozpoczyna jakby z żalem, z wyrzutem, widzi, że lud przyszedł do Niego nie z czystą intencją, lecz spodziewając się, że powtórzy wczorajsze rozmnożenie chleba. „Szukacie mnie… żeście chleb jedli i najedliście się…” (J 6, 26), mówi do nich, ale zaraz stara się przygotować ich do wielkiej nowiny, którą chce zakomunikować: „Starajcie się nie o pokarm, który zginie, ale co trwa ku żywotowi wiecznemu, który wam da Syn człowieczy” (J 6, 27).

Wesprzyj nas już teraz!

Ludzie słuchają i dziwią się, co za pokarm nam da, jeśli nie chleb? A Pan Jezus teraz już wyraźnie mówi: „Jam jest chleb żywy… chlebem, który ja dam, jest ciało moje na żywot świata” (J 51, 52). „Na żywot świata”. Czyli że pod postacią chleba, dam wam ciało, które umrze na krzyżu dla zbawienia świata.

Z pewnością te słowa miał na myśli św. Augustyn, kiedy z klasyczną zwięzłością pisze: „Ludzie jedzeniem i piciem chcą się nasycić i ugasić pragnienie. A to można osiągnąć tylko tym pokarmem i piciem, które daje Chrystus. Kto spożywa Jego ciało, pije Jego krew, stanie się nieśmiertelnym i wejdzie do światłości, gdzie panuje pokój i wieczna szczęśliwość„.

Więc rzeczywiście dosłownie należy rozumieć te słowa? Nie symbolicznie? Nie w przenośni? A może Chrystus miał na myśli Swoją naukę: daję wam swoją naukę; kto ją przyjmie, ten osiągnie żywot wieczny?

Że nie to miał na myśli, okaże się to zaraz z następnych słów, które wygłosił.

Słuchacze zrozumieli dosłownie Jego twierdzenie – tak, jak to rozumie Kościół po dziś dzień – dlatego też powstała między nimi dyskusja: „Jakże On może nam dać ciało Swoje do jedzenia?” (J 6, 52). Mówili tak samo, jak twierdzi dziś wielu niewierzących: Jak to sobie wyobrażacie, żeby martwa Hostia była żywym ciałem Chrystusa?…

Pan Jezus widzi zaniepokojenia, słyszy dyskusje – i co robi? Gdyby Mu było chodziło o to, żeby dosłownie nie brano Jego powiedzenia, to z pewnością byłby wyjaśnił sprawę: nie kłóćcie się, inaczej należy rozumieć moje słowa.

A co robi Chrystus? Może się tłumaczy, że nie dosłownie trzeba rozumieć Jego słowa? Nie, jeszcze silniej podkreśla to, co powiedział przed chwilą: „Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam: jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieć żywota w sobie” (J 6, 53). Żeby usunąć wszelką wątpliwość, dodaje: „Albowiem ciało moje jest prawdziwie pokarm, a krew moja prawdziwie jest napojem” (J 6, 55). „Jeśli nie będziecie jedli ciała, Syna człowieczego…

Co mówi Pan Jezus? Może czytał Homera i przewidział udręki Tołstoja? Tymi właśnie słowami daje odpowiedź na dręczące pytania i nie tylko daje odpowiedź, ale je rozwiązuje. Homer mówi, że ludzie wyciągają swoje dusze do Boga jak głodne pisklęta swoje dzióbki do matki. Tołstoj narzeka, że jak pisklę, które wypadło z gniazda, tak kwili jego dusza za Bogiem. Przychodzi Chrystus i potwierdza, że tak jest faktycznie. Ale powinniście nie tylko pragnąć Boga, ale po prostu Go spożywać! Dlatego właśnie przybrałem ciało, żeby mogło służyć wam za pokarm.

Odkąd człowiek znalazł się na ziemi, to dręczy go pragnienie zjednoczenia się z Bogiem. Otóż teraz ziściły się gorące tęsknoty i pragnienia: „Jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił” (J 6, 51). O tak, rzeczywiście chleb doskonały, smaczny, rozkoszny chleb. Ma wszystkie smaki, jakich kto pragnie. Kogo unosi pycha, znajdzie tam pokorę. Kogo dręczy zmysłowość, ten znajduje umiłowanie czystości. Kto się smuci, ten znajduje w nim radość. Kto słabnie w boju, ten stamtąd zaczerpnie sił do walki. O, Chryste, jesteś cudownym żywym chlebem!

Bp Tihamer Toth, O Eucharystii, Kraków 1939, s. 15-17.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 511 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram