Pierwszy raz obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. W roku 2016 Sejm RP postanowił, że 11 lipca – rocznica krwawej niedzieli, czyli kulminacji akcji UPA wymierzonej w naszych rodaków na Kresach – będzie przeznaczony na szczególne upamiętnianie tragedii przodków. Wiedza na temat losów mieszkańców południowo-wschodnich województw Rzeczypospolitej wśród Polaków z roku na rok wzrasta. A jak jest na Ukrainie?
Nie najlepiej – wynika z danych opublikowanych przez polskieradio.pl. Ledwie 7 proc. społeczeństwa naszych sąsiadów łączy Ukraińską Powstańczą Armię z rzezią wołyńską. Wyniki badania socjologów porażają. I to pomimo faktu, że aż 83 proc. obywateli wschodnioeuropejskiego państwa uważa historię za sprawę ważną.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak, zdaniem ekspertów, Ukraińcy dopiero poznają historię, a ich państwowa i narodowa świadomość jest w okresie przejściowym. To dlatego gloryfikuje się wszystkich walczących o niepodległość, nawet jeśli byli zbrodniarzami. Takie wyjaśnienia ze strony analityków nie są jednak w stanie uspokoić Polaków, szczególnie gdy docierają do nas informacje o dalszym rozwoju kultu banderyzmu i różnych form neonazizmu na Ukrainie, którym nie stawiają przeszkód teoretycznie nienacjonalistyczne władze.
Ponadto rzezią wołyńską jako wydarzeniem historycznym interesują się tylko grupki intelektualistów. Niestety dominuje wśród nich pogląd, że wydarzenia z Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej z czasów II Wojny Światowej i okresu powojennego były konfliktem, wojną polsko-ukraińską. Zbrodnie banderowców z UPA próbuje się tłumaczyć złą postawą Warszawy względem mniejszości etnicznych przed rokiem 1939, a zaplanowaną eksterminację przeprowadzaną na Polakach przez Ukraińców zrównuje się z polskimi akcjami odwetowymi, mimo iż faktycznie ich skala była radykalnie mniejsza.
Źródło: polskieradio.pl
MWł