Mimo negatywnej opinii prawnej, resort obrony przekazał Bumarowi 350 mln zł przedpłaty na realizację zamówienia na transporter opancerzony. Po przelaniu pieniędzy, odpowiedzialny za zakup uzbrojenia wiceminister obrony Mariusz Idzik, odszedł z zajmowanego stanowiska by objąć fotel… wiceprezesa Bumaru.
Sprawa dotyczy realizacji zamówienia dla polskiej armii na transportery Rosomak. Pod koniec ubiegłego roku wykonująca zamówienie spółka zbrojeniowa Bumar, zwróciła się do Inspektoratu Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej o przekazanie przedpłaty w wysokości 350 mln zł.
Wesprzyj nas już teraz!
Inspektorat podlegał wówczas Mariuszowi Idzikowi. Zwrócił się on do swoich radców prawnych o wydanie opinii na temat przyznania przedpłaty Bumarowi. Radca uznał, że wydatkowanie w ten sposób środków publicznych, byłoby niezgodne z zasadą oszczędności i uzyskania najlepszych efektów oraz optymalnego doboru metod i środków, służących do osiągnięcia założonych celów – w tym wypadku zakupu transporterów. Opinia była więc negatywna.
Kiedy do resortu wpłynęła negatywna opinia, zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia Jerzy Pikuła, zwrócił się o kolejną poradę prawną. Tym razem była ona pozytywna. Po przelaniu ostatniej transzy przedpłaty dla Bumaru szef Inspektoratu objął stanowisko wiceprezesa Bumaru.
Problem z przedpłatą jest poważny, ponieważ resort obrony od dłuższego już czasu ma problemy z wyegzekwowaniem wcześniejszych zobowiązań, wynikających z tej samej umowy z Bumarem, na którą spółka zażyczyła sobie przedpłatę. Sprawę roszczeń MON wobec Bumaru prowadzi Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
ged