Marta Lempart nie czuje skruchy z powodu swojego haniebnego zachowania w czasie piątkowego happeningu. Podczas manifestacji przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przewodnicząca Strajku Kobiet pomazała wejście do budynku czerwoną farbą, a następnie wdała się w kłótnię ze sprzątaczką obiektu. Aktywistka dopytywała zbulwersowanej kobiety, czy ta również jest członkiem PIS-u. W rozmowie z Onet.pl Lempart obarczyła partię rządzącą odpowiedzialnością za wymianę zdań i stwierdziła, że oburzona pracowniczka „pracuje dla grupy przestępczej”.
„Rozumiem, że pani sprzątająca była wściekła i że ma dodatkową robotę przez to, kim jest jej pracodawca: zorganizowaną grupą przestępczą, działającą z pozycji partii politycznej. PiS powinien dopłacać osobom przez siebie zatrudnianym, bo to one ponoszą konsekwencje tego, że ludzie tak nienawidzą tej partii i przeciwko niej protestują”. Tymi słowami Marta Lempart komentowała zajście z piątkowej manifestacji Strajku Kobiet, które sprowadziło na liderkę OSK oskarżenia o brak elementarnego szacunku do obsługi siedziby Prawa i Sprawiedliwości.
Pani sprzątająca wyjaśnia Lempart. Powinni kazać jej to zlizać. pic.twitter.com/AZt22XFJOe
Wesprzyj nas już teraz!
— Witold Tumanowicz (@WTumanowicz) November 26, 2021
Przewodnicząca zgromadzenia wymazała wyczyszczony przez obsługę budynek czerwoną farbą, co oburzyło personel. Dyżurująca sprzątaczka zażądała, by liderka manifestacji posprzątała, tłumacząc, że dokłada jej pracy. Ta jednak odmówiła, dopytując czy pracowniczka należy do partii rządzącej. Wywołało to niesmak wśród wielu środowisk. Marta Lempart nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Jak wyjaśnia w rozmowie z Onet.pl, winę za całe zajście ponosi rząd. To on bowiem swoimi działaniami „zmusza” Martę Lempart do podobnych działań, na które „wcale się nie pisała”.
https://www.facebook.com/ogolnopolskistrajkkobiet/photos/a.1539771202715539/7317953158230619
Źródła: dorzeczy.pl
FA