18 grudnia 2020

Napięcia na linii USA – Iran znów w centrum uwagi. Joe Biden ma mało czasu na nową strategię

Departament Stanu USA właśnie wskazał kolejną grupę: Saraya al-Mukhtar – jako szczególną organizację terrorystyczną, „stwarzającą znaczące ryzyko popełnienia aktów terroryzmu, które zagrażają bezpieczeństwu narodowemu i polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych”.

 

Waszyngton obawia się odwetu w związku ze zbliżającą się rocznicą zabójstwa szefa irańskiej, elitarnej jednostki wojskowej. Jednocześnie Teheran aresztował zabójców wybitnego irańskiego naukowca i wszczął rozbudowę podziemnej fabryki jądrowej. W Bahrajnie doszło też do zamachu na ważnych oficjeli, za którymi mają stać Irańczycy. W styczniu – wg doniesień „Politico” – do Polski, Izraela i Bahrajnu ma przylecieć wiceprezydent USA, Mike Pence.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Stany Zjednoczone, po objęciu urzędu przez nowego prezydenta, będą chciały – i będą musiały – podjąć ważne decyzje dotyczące Iranu m.in. w związku z zaplanowanymi tam wyborami latem przyszłego roku.

 

Saraya al-Mukhtar to organizacja, którą – jak sugerują Amerykanie – jest wspierana przez Iran i ma swoją siedzibę w Bahrajnie. Waszyngton sugeruje, że grupa otrzymuje wsparcie finansowe i logistyczne od irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji, a jej celem jest obalenie rządu Bahrajnu, w którym znajdują się amerykańskie, czy brytyjskie bazy wojskowe. We wrześniu br. Bahrajn wraz z ZEA podpisały tzw. umowy Abrahamowe w celu normalizacji stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Amerykanie uważają, że Irańczycy płacą organizacjom terrorystycznym za zamachy na personel USA w Bahrajnie i zabójstwo przedstawicieli administracji Bahrajnu. Najbliższe miesiące mają być kluczowe dla ustalenia polityki USA wobec Iranu.

 

Brytyjczycy zwracają uwagę, że Izrael, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska oraz Irak będą chciały wpłynąć na politykę administracji Bidena wobec Iranu. Izrael, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) i Arabia Saudyjska są regionalnymi liderami, którzy spodziewają się szerszej strategii wobec Teheranu i nie chcą powrotu USA do umowy w sprawie wspólnego kompleksowego planu działania (JCPOA), o ile nie zostanie ona rozszerzona o zakaz finasowania zagranicznych bojówek przez Teheran i zakaz rozwoju rakiet balistycznych. Saudowie doświadczyli skutków nie wykrytego w porę – ani przez swoje, ani przez amerykańskie radary – precyzyjnego ataku irańskich rakiet na kluczowe pole naftowe w ub. roku.

 

Saudyjski minister spraw zagranicznych Faisal bin Farhan stwierdził, że oczekuje pełnych konsultacji w sprawie tego, co dzieje się w związku z negocjacjami z Iranem. Izraelski premier Benjamin Netanjahu zdecydowanie sprzeciwił się powrotowi do JCPOA. ZEA domaga się udziału we wszystkich negocjacjach dot. bezpieczeństwa regionu.

 

Jednocześnie te trzy państwa prywatnie lobbują w Europie, by wspierać ich stanowisko i reprezentować ich interesy. Chcą, by administracja Bidena w porozumieniu z Francją, Niemcami i Wielką Brytanią (znaną jako E3) wykorzystała dźwignię maksymalnej presji na Iran w celu uzyskania szerszego porozumienia z Teheranem, które dotyczyłoby ram czasowych JCPOA, zakresu programu rakiet balistycznych, sponsorowania bojówek w Jemenie, Iraku, Syrii, Libanie i Palestynie.

 

Państwa te obawiają się wycofania Stanów Zjednoczonych z Bliskiego Wschodu. Martwi ich to, że Biden  w obliczu krajowych priorytetów gospodarczych i pandemicznych w połączeniu z większym geopolitycznym wyzwaniem Chin, powtórzy błędy prezydenta Baracka Obamy polegające na odwróceniu uwagi od Iranu, co z kolei może zachęcić Teheran do wrogich działań w regionie. Domagają się więc utrzymania surowych sankcji i rozszerzenia porozumienia o zakaz rozwoju programu rakiet balistycznych i zakaz finasowania organizacji militarnych zagranicą.

 

Kraje te ponadto wskazują, że jeśli kwestie regionalne byłyby zbyt trudne do uwzględnienia, to tak zwane porozumienia Abrahamowe, normalizujące stosunki między ZEA a Izraelem oraz Izraelem i Bahrajnem, dają możliwość zarządzania problemami na szczeblu regionalnym. Nie chcą powrotu do status quo przed decyzjami administracji Trumpa.

 

Rząd iracki będzie opowiadał się za tym, aby polityka Waszyngtonu na Bliskim Wschodzie nie była postrzegana tylko przez pryzmat Iranu. Irakijczycy chcą holistycznego podejścia, by nie traktować priorytetowo więzów wojskowych / bezpieczeństwa i powstrzymywania Iranu przez Irak, ale by Amerykanie zaangażowali się w rządowe reformy instytucjonalne w kraju, powstrzymanie korupcji i inwestowali w rozwój gospodarczy Iraku. Bagdad chce przekonać USA i sojuszników, że tylko poprzez długoterminową politykę inwestycji w potencjał państwa irackiego można opanować drapieżne zachowanie Teheranu.

 

Najbliższe pół roku będzie kluczowe dla określenia strategii administracji Bidena. W czerwcu 2021 r. w Iranie zaplanowane są wybory prezydenckie.. Jeśli wygra opcja tzw. twardogłowych, można zapomnieć o dyplomacji.

 

Chociaż prezydent elekt Joe Biden obiecał powrót USA do JCPOA, będzie to  bardzo trudne. Po objęciu urzędu 20 stycznia 2021 r. Biden będzie miał niecałe pięć miesięcy na ożywienie porozumienia, czemu sprzyja umiarkowany prezydent Hassan Rouhani, który podpisał umowę.

 

Waszyngton przewiduje, że następny prezydent będzie „twardogłowy” i nie będzie chciał żadnego układu z USA. Rouhani – ze względu na ograniczenia kadencji – nie może ponownie starać się o  urząd, chociaż mogą kandydować członkowie jego gabinetu lub politycy bliscy reformatorskiej i umiarkowanej frakcji. Nie będą oni mieli jednak szans na zwycięstwo, o ile umowa nie wróci do centrum irańskiej polityki.

 

Wznowienie JCPOA przez Bidena – wg magazynu „Foreign Policy” – ożywiłoby irańską gospodarkę, a co ważniejsze, doprowadziłoby do wzrostu wartości irańskiej waluty przed wyborami prezydenckimi, co z kolei mogłoby przekonać zwykłych Irańczyków do głosowania za bardziej ugodową frakcją. „FP” dodaje, że niska frekwencja pomoże „twardogłowym” wygrać wyścig, jak pokazały lutowe wybory parlamentarne, w wyniku których uzyskali oni większość bezwzględną.

 

Mahmoud Sadeghi, były prawodawca z Teheranu w poprzednim parlamencie, przewiduje, że w czerwcu do urn wyborczych pójdzie około 30 proc. Irańczyków. Gdyby tak się stało, wygra opcja wrogo nastawiona do USA i sojuszników. Amerykanie obawiają się powrotu do stylu rządzenia z czasów prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w latach 2005-2013.

 

Waszyngton zwraca także uwagę, że Iran rozpoczął rozbudowę podziemnego obiektu jądrowego w Fordo, co dodatkowo potęguje napięcia. Irańczycy budują także swój obiekt jądrowy w Natanz po tajemniczej eksplozji w lipcu, którą Teheran opisał jako „atak sabotażowy”. Ponadto zacieśniają współpracę handlową z Chinami i wojskową z Rosją. W styczniu do Bahrajnu, Polski i Izraela ma przybyć wiceprezydent USA Mike Pence.

 

Źródło: rusi.org, state.gov, foreignpolicy.com, farsnews.ir, apnews.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 430 405 zł cel: 500 000 zł
86%
wybierz kwotę:
Wspieram