Carol Nolan pokazała, że w sprawach sumienia nie powinna obowiązywać dyscyplina partyjna. Irlandzka polityk zrezygnowała z uczestnictwa w partii, która przegłosowała zachowanie jednolitego stanowiska przez jej członków w sprawie legalizacji aborcji. Nie chcąc głosować wbrew sumieniu, opuściła jej szeregi.
Carol Nolan opuściła szeregi partii Sinn Fein (irl. my sami), gdy okazało się, że wszyscy członkowie są zobligowani do głosowania za legalizacją „aborcji na życzenie” już w pierwszym trymestrze ciąży. Jak wskazała „nie ma dla mnie miejsca w partii, która nie szanuje podstawowych poglądów jej członków”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jej decyzja nastąpiła zaraz po tym, jak na wewnętrznym zjeździe partii odrzucono wniosek o możliwość głosowania w sprawie aborcji zgodnie z głosem sumienia, a nie po linii partyjnej. – Napawa mnie smutkiem fakt, iż członkowie partii odrzucili możliwość posiadania świadomego głosu w sprawach aborcji – podkreśliła.
– Nie chcę mieć żadnego wkładu w ewentualną legalizację zbijania nienarodzonych w naszym kraju (…) decyzja, kto ma żyć, a kto umrzeć, nie może należeć do polityków. Każde życie jest cenne i każde dziecko musi mieć szansę urodzenia się. Nie wierzę, aby aborcja była rozwiązaniem jakiegokolwiek problemu, gdyż jaki problem można rozwiązać, zabierając nienarodzonemu prawo do życia? – oświadczyła, uzasadniając swoją decyzję.
Nolan jest znana ze swoich poglądów pro-life. Poprzednio została zawieszona na trzy miesiące za zagłosowanie przeciwko przeprowadzeniu aborcyjnego referendum. Irlandka jest przykładem dla niektórych spośród naszych rządzących, że dyscyplina partyjna w sprawach ochrony życia nie może być najwyższym dobrem.
Źródło: lifesitenews.com
PR