W australijskim mieście Melbourne doszło do zamachu terrorystycznego. Śmierć odniosły dwie osoby, w tym napastnik. Dżihadysta wcześniej deklarował, że robi to dla Państwa Islamskiego oraz dla al-Kaidy. Dla premiera Australii to… incydent.
Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek popołudniu czasu lokalnego. Na policję zadzwoniła prostytutka. Poinformowała służby, że została porwana. Następnie do australijskiej telewizji zadzwonił mężczyzna informując, że działa dla Państwa Islamskiego oraz al-Kaidy.
Wesprzyj nas już teraz!
Napastnik czekał, aż na miejsce w dzielnicy Brighton dotrze wielu policjantów. Następnie wybiegł z budynku gdzie przebywał i zaczął strzelać na oślep. Ranił trzech policjantów, ale sam został zastrzelony.
Sąsiedzi budynku słyszeli wcześniej strzały, a nawet – zdaniem części – wybuchy. Na miejscu policja znalazła zamordowanego mężczyznę. Do ataku przyznało się ISIS. Zdaniem premiera Australii doszło do „incydentu terrorystycznego”, który zszokował obywateli.
Szef miejscowej policji przyznał, że nie wiadomo, czy była to spontaniczna akcja czy zaplanowane działania. Zawsze po atakach ich sprawstwo przypisuje sobie Państwo Islamskie.
Napastnikiem był 29-letni Australijczyk pochodzenia somalijskiego. Był znany miejscowej policji i miał kontakty z grupami przestępczymi. W momencie ataku był na zwolenieniu warunkowym.
Źródło: interia.pl MWł