W trakcie 53. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji. Te państwa tworzą tzw. grupę normandzką, powołaną w celu zakończenia konfliktu w Donbasie. Dyplomaci zapowiedzieli podjęcie starań o doprowadzenie do przestrzegania rozejmu już od poniedziałku. Tymczasem w sobotę 18 lutego Władimir Putin wydał dekret o uznawaniu przez Federację Rosyjską dokumentów wydawanych przez separatystów. Kto bawi się w kotka i myszkę?
Szef niemieckiej dyplomacji Siegmar Gabriel oświadczył w Monachium, że wszystkie strony rozmów w formacie normandzkim zobowiązały się użyć swoich wpływów w celu zaprowadzenia rozejmu już od 20 lutego. Nadal najważniejszym wyzwaniem jest wycofanie z regionu ciężkiej broni oraz umożliwienie kontrolowania jej przez misję OBWE.
Wesprzyj nas już teraz!
Niemiecki minister zaapelował ponadto do stron ukraińskiego sporu o antracyt z Donbasu. Surowiec wydobywany na terenach zajmowanych przez separatystów był przemycany na Ukrainę, co nie podobało się weteranom walk z prorosyjskimi bojówkami. W związku z blokadą transportów z potrzebnym przemysłowi węglem kraj stanął na krawędzi kryzysu (ZOBACZ WIĘCEJ).
Gdy w Monachium o pokoju dyskutowali panowie Gabriel, Ayrault, Ławrow i Klimkin, prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin wydał kontrowersyjny dekret, który od razu wszedł w życie. Zgodnie z nim Rosja będzie czasowo uznawać dokumenty wydawane przez separatystów walczących na wschodniej Ukrainie. Chodzi zarówno o paszporty jak i o dokumenty potwierdzające zawarcie małżeństwa czy zdobyte wykształcenie. Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami chodzi o ochronę praw oraz swobód człowieka i obywatela, a wprowadzając owe prawo kremlowska administracja kierować miała się „powszechnie uznanymi zasadami i normalni międzynarodowego prawa humanitarnego”.
Już wcześniej pojawiały się doniesienia, że Rosja uznaje dokumenty wystawione przez separatystów.
Źródło: tvp.info, tvn24.pl
MWł