Francuzów czekają nie lada problemy. Wszystko za sprawą komunistycznych związków zawodowych. Nie zgadzają się one na zmiany w prawie pracy. W wyniku protestów w rafineriach i blokad magazynów, na stacjach benzynowych ustawiają się kolejki, zaś około 30 proc. stacji jest bez paliw.
Lewicowy premier Francji Manuel Valls oświadczył, że służby państwowe siłą przywrócą pracę w rafineriach, a związek zawodowy CGT odpowie za eskalację konfliktu. We wtorek użyta m.in. armatek wodnych do przełamania strajku.
Wesprzyj nas już teraz!
Powodem napiętej sytuacji nad Loarą jest zmiana prawa pracy, na którą nie zgadzają się Francuzi. Niezadowolenie społeczne chcą wykorzystać komunistyczni związkowcy, którzy tracą wpływy. Pragną pokazać, że mogą wstrząsnąć rządem, zmusić go do zmiany decyzji lub nawet ustąpienia.
Na początku czerwca protestować mają pracownicy komunikacji miejskiej oraz lotnisk. Obecnie przeciw zmianą w prawie protestują kolejarze.
Francuzom nie podoba się głównie wydłużenie tygodnia pracy z obecnych zaledwie 35 do 48 godzin.
Źródło: interia.pl, bankier.pl
MWł