9 marca 2016

Ten, kogo nie parzy woda święcona, dobrze wie, iż w Wielkim Poście Pan Bóg przypomina się nam wyraźniej niż zwykle. Garb ciągnie ku ziemi mocniej, belka w oku doskwiera dotkliwiej. Dlaczego nie miałoby to dotyczyć również chrześcijańskiego narodu? Zwłaszcza takiego, który obchodzić będzie za chwilę – półokrągłą wprawdzie – rocznicę własnego chrztu?

 

Polska Nagroda Filmowa, Teatr Polski, Telewizja Polska, gala pod nazwą „Orły”. Pod ukradzionymi szyldami, na scenie oraz publiczności popis prostackiej pogardy i drwiny z bohaterskich żołnierzy, ofiar smoleńskiej katastrofy, wreszcie z osobliwego wypadku, w którym życie mógł stracić kolejny prezydent. Kilka dni wcześniej na internetowych profilach „obrońców demokracji” lawina wulgarnych, pełnych nienawiści komentarzy pod jego adresem, z życzeniami śmierci włącznie.

Wesprzyj nas już teraz!

Właściwie nie zdarzyło się nic nowego. Wystarczy poczytać w największych portalach wpisy pod artykułami dotyczącymi Kościoła by przekonać się, że z podobnymi festiwalami nihilistycznego chamstwa mamy do czynienia dosłownie na co dzień. Dość wybrać się do kina, obejrzeć popisy kreatorów teatralnej sceny. W ciągu całych już dekad przykład idzie wprost z góry, od elit dyktujących kulturowe standardy nad Wisłą – w filmie, na spektaklach, w rozgłośniach i telewizjach. Także w Sejmie. Przywykliśmy.

To zatem zaledwie kolejna emanacja zjawiska, które w nowej odsłonie wybuchło niedługo przed oraz tuż po 10 kwietnia 2010 roku. Narodził się wtedy palikotyzm, który wywlekł na ulice, upowszechnił i przeniósł do popkultury bolszewicką z ducha pogardę dla Boga i drugiego człowieka. Przez największe media rozlały się tak organicznie obce naszej kulturze: szyderstwo w obliczu tragedii i śmierci, bachanalia w miejscu żałoby a nade wszystko bluźnierstwo i deptanie świętości. Zapewne z punktu widzenia sprawujących wówczas faktyczną władzę był to jedyny sposób by zapobiec duchowemu przebudzeniu Polaków, utrzymywanych zgodnie we wspomaganej śpiączce przez okrągłostołowe niby-elity.

W wymiarze politycznym istotę sprawy trafnie oddaje diagnoza mówiąca o starciu trzeciego pokolenia UB z trzecim pokoleniem AK i NSZ. Problem jest głębszy – zachodni marksizm kulturowy ściga się o nasze dusze z mentalną bolszewią zaszczepioną nad Wisłą po wojnie. Dla obu śmiertelnym wrogiem jest Kościół i narodowa wspólnota.

Wulgarni radiowi i telewizyjni celebryci, rechocząca w teatrze czy kabarecie poprzebierana w garnitury oraz wystawne suknie żulia obu płci, bądź też mentalni (a niejednokrotnie również faktyczni) ormowcy na marszach KOD-u i internecie. Oni wszyscy mają zastąpić nam – odpowiednio – kulturalne elity oraz głos opinii społecznej. Pewnie zastąpią, jeśli nie spotkają się ze stosowną reakcją. Już teraz.

Kolejne razy sowiecką nahajką potraktować powinniśmy po prostu jako ponawiane co pewien czas wezwanie do przebudzenia i aktywności, w momencie gdy szansa na skuteczną walkę jest większa niż jeszcze niedawno. Każda zmiana wymaga czasu. Również ta, której oczekujemy obecnie, nie wydarzy się w jednym momencie. I nie nastąpi bez naszego udziału. Póki co, pomimo widocznych starań, w „odzyskanej” sferze mediów zwanych publicznymi nader często przekonać się można o olbrzymiej wręcz dominacji lewicy w zabiegach o społeczną świadomość. Będzie tak jeszcze co najmniej przez jakiś czas, ale nie musi być już zawsze.

Cóż powiedzieć o narodzie, który płaci za własne poniżenie? – powiedział święty człowiek, który niemal dokładnie przed wiekiem założył Niepokalanów. Jeśli mamy wygrać dla siebie, swoich dzieci i przyszłych pokoleń tę cywilizacyjną wojnę, odpowiedzią na obecną oraz kolejne fale błota nie może być udział w licytowaniu na „hejt”, jak często podpowiadają nam głosiciele nieochrzczonego patriotyzmu. Odwrócenie losów kulturowego zmagania wymaga działań pozytywnych, wysiłku podejmowanego bez oglądania się na władze, bo te będą się zapewne zmieniać. W tym momencie zaś trzeba nam na różne sposoby wspierać rządzących w dobrych działaniach, wytykać zaś szkodliwe ustępstwa wobec naporu kulturowej bolszewii. Za bierność – jak zawsze – zapłacimy słono.

Roman Motoła


Tak bawił publiczność Maciej Stuhr w Teatrze Polskim

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 031 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram