Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska poprze „mocniejszą wersją TTIP w negocjacjach w tej sprawie”. Negocjacje, których głównym celem jest utworzenie strefy wolnego handlu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską trwają od 2013 r.
„Polska ma własne stanowisko w ramach TTIP, ale jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego, czy trochę szerzej również kanadyjskiego, dałby nam kolejny impuls rozwojowy” – mówił Morawiecki w Amerykańskiej Izbie Handlowej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Polska jest zorientowana na handel, wierzymy w liberalne zasady handlu, więc miękkie TTIP nie jest dla nas opcją – zadeklarował.
O wątpliwościach wobec negocjowanej umowy oraz jej faktycznych skutkach dla polskiej gospodarki pisaliśmy już na Pch24.pl. Zachęcamy do przeczytania: Porozumienie UE-USA – w czyim interesie?
Wiele wskazuje na to, że prawdziwymi beneficjentami przygotowywanego porozumienia będą międzynarodowe koncerny, dysponujące ogromnymi wpływami. PKB Unii być może wzrośnie, podobnie wymiana handlowa ze Stanami Zjednoczonymi. Jest to jednak perspektywa tak długoterminowa i obwarowana wieloma warunkami, że korzyści małych i średnich przedsiębiorstw, o których mówił Michael Froman, będą niejako „skutkiem ubocznym”. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że podpisanie porozumienia oznaczać będzie dalsze umocnienie pozycji tzw. grubych ryb.
Umowa sankcjonuje monopol dużych korporacji, oparty na tzw. prawach własności intelektualnej i przyznaje nadzwyczajne uprawnienia zagranicznym sądom arbitrażowym, ograniczając prawa państw w sporach z korporacjami.
Czytaj także:
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk