W czwartek 26 września odbywa się w Sejmie pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy zakazującej zabijania chorych przed narodzeniem. Jak zwykle w takiej sytuacji głos zabrały „ekspertki” od spraw kobiet i rodziny – feministki, które chciałyby mieć wpływ na los setek niepełnosprawnych dzieci. Rzeczywistość jest dla nich jednak bardzo brutalna.
W świętej armii trwa pełna mobilizacja (…) Po stronie „życia” nie ma dziś miejsca na fuszerkę. Mamy do czynienia z profesjonalną kampanią, z przemyślaną strategią nacisku i propagandy – te wyjątkowo zgodne z prawdą opinie mogliśmy przeczytać niedawno w… „Wysokich Obcasach”. Agnieszka Graff, zaniepokojona sukcesami przeciwników zabijania niepełnosprawnych dzieci, trafnie analizuje poczynania obrońców życia. Analiza całego artykułu nie ma większego sensu, warto jednak skupić się na dwóch kwestiach, istotnych z punktu widzenia walki z cywilizacją śmierci.
Wesprzyj nas już teraz!
Organizatorzy antyaborcyjnych kampanii już od dłuższego czasu prowadzą szkolenia dla proliferów. W zajęciach biorą udział dziesiątki osób, głównie młodych, z całego kraju. Na specjalnych kursach uczą się jak można działać w obronie życia w swoich własnych środowiskach. Akcja objęła również polityków – specjalnie przygotowana strona informuje nas, w jaki sposób uświadomić posła ze swojego okręgu wyborczego w kwestii sytuacji, w jakiej znajdują się niepełnosprawne dzieci przed urodzeniem.
Możliwość wpływu na członków Sejmu to priorytet również dla Agnieszki Graff. Jest jednak jedno „ale”. Piszmy zatem i my listy do posłów. Może nawet warto zadzwonić? Szkoleń po naszej stronie raczej nie będzie, bo organizacje walczące o sprawiedliwość i prawa człowieka mają ograniczone budżety – ubolewa feministka. Przypomnijmy zatem w tym miejscu kilku najważniejszych sponsorów Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz kwoty, jakie do dyspozycji dostała ta organizacja w latach 2004-2009:
– Global Fund for Women: 387 488 zł
– International Women’s Health Coalition: 446 817 zł
– Komisja Europejska: 460 203 zł
– UNFPA: 551 766 zł
– Open Society Institute: 1 437 799 zł
– Sigrit Rausing Trust: 1 691 777 zł
To jedynie fragment księgowych zapisów Federacji. Do listy sponsorów doliczyć trzeba producentów antykoncepcji i sprzętu do wykonywania aborcji (Gedeon Richter, IPAS) oraz szereg innych organizacji. Łącznie przez kilka lat polskie feministki dostały ponad 6 milionów złotych .
Jednak Federacja nie jest przecież jedynym podmiotem dbającym o „sprawiedliwość i prawa człowieka”. Gdy dołączymy do tego zestawienia aktywistów homoseksualnego lobby, propagatorów gender oraz rozmaitych przeciwników „dyskryminacji” i „nierówności”, z pewnością zobaczymy jeszcze większe sumy.
Dlaczego warto o tym pamiętać? Ponieważ „święta armia” walcząca po stronie życia (do której możemy zaliczyć wiele podmiotów o profilu prolife i prorodzinnym) nie jest finansowana odgórnie przez zideologizowane instytucje i lewicowych miliarderów, a oddolnie – przez dziesiątki i setki tysięcy zwykłych Polaków, którym los niepełnosprawnych dzieci nie jest obojętny. Organizator szkoleń dla proliferów, Fundacja Pro-prawo do życia, nie otrzymuje żadnych dotacji. Młodym ludziom udział w kursach fundują prywatni darczyńcy. W podobny sposób działają dziesiątki innych, mniejszych lub większych organizacji.
Agnieszka Graff słusznie przyznaje, że nie ma tu miejsca na fuszerkę. Ta przemyślana i profesjonalna kampania przynosi rezultaty.
Zaangażowanie finansowe Polaków idzie w parze z zaangażowaniem społecznym. W tym roku ponad 400 tysięcy osób podpisało się pod obywatelskim projektem ustawy zakazującym zabijania niepełnosprawnych dzieci. Podpisy te udało się zebrać w Polsce w dwa tygodnie. Na forum międzynarodowym inicjatywa Jeden z Nas zebrała ponad milion podpisów przeciwko finansowaniu aborcji ze środków europejskich. W 2011 roku podobną próbę podjęły feministki. Do akcji włączyło się wiele „autorytetów moralnych” i lewicowych organizacji. Pod projektem ustawy liberalizującej zabijanie nienarodzonych podpisało się zaledwie 30 tysięcy osób i nie mógł on być rozpatrywany przez Sejm. W tym samym czasie Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji” zebrał ponad 600 tysięcy podpisów za całkowitym zakazem aborcji w Polsce!
Dysproporcja sił jest w tym przypadku porażająca. Według ostatnich badań CBOS, 75 procent Polaków uważa, że aborcja zawsze jest złem i nigdy nie może być usprawiedliwiona. O takiej skali poparcia i zaangażowania społecznego lewicowi aktywiści mogą jedynie pomarzyć. Pozostaje im ich jedyny bastion – liberalne media, które od kilku dni zaciekle krytykują antyaborcyjny projekt. W realnym świecie, wśród ludzi, nie mają zaplecza. Dla wszystkich proliferów powinien to być wyraźny sygnał do kolejnych, zdecydowanych działań.
Marcin Musiał