Mam głęboką wiarę, że nic nie dzieje się w sakramencie pokuty przez przypadek – mówi dla portalu PCh24.pl ks. Piotr Pierzchała, Dyrektor Wydziału Nauki Katolickiej Diecezji Warszawsko-Praskiej.
Wielu ludzi ma problem, by pójść do spowiedzi do księdza, którego się dobrze zna. Czy jest to uzasadniony lęk?
Wesprzyj nas już teraz!
Doskonale znam taką sytuację, także z własnego doświadczenia. Byłem ministrantem w parafii, więc trudno mi było znaleźć nieznajomego księdza i na początku sam zmagałem się z tym problemem. Potrzeba tutaj rzeczywiście mocnej wiary w moc sakramentu pokuty i pojednania. Jeżeli ktoś już raz przełamie tę barierę, wtedy za kolejnym razem jest mu łatwiej. A zatem na to pytanie należy odpowiedzieć przecząco, że lęk nie jest uzasadniony, aczkolwiek nie jest to takie łatwe.
Sakrament pokuty i pojednania to bardzo intymne spotkanie człowieka z Bogiem. Zdając sobie sprawę, że w spowiedzi trzeba wypowiedzieć każdy grzech, by była ona ważna, a że niektóre grzechy wywołują w człowieku poczucie wstydu, to trudno mu je powiedzieć komuś, kogo dobrze się zna. Czasami penitent myśli: co ten ksiądz sobie o mnie pomyśli? Przecież teraz ma o mnie takie dobre zdanie. Trzeba wiedzieć, że nic sobie nie pomyśli, sam przecież grzeszy, sam często staje też po tej drugiej stronie. Przypominają mi się słowa z rekolekcji przed moimi święceniami kapłańskimi, gdy rekolekcjonista mówił: Nigdy nie mów swojemu penitentowi: jak mogłeś to zrobić? Jak zrobił to znaczy, że mógł. Myślę też, że u kogoś, kto nas dobrze zna, łatwiej się spowiadać osobom, które mocno wierzą, że w sakramencie działa Pan Jezus, a wtedy zapominają o tym, że mówią te grzechy Panu Jezusowi w obecności kapłana. Często mówię moim penitentom, by zapomnieli o księdzu. By czuli się tak jakby go nie było.
W jaki sposób tajemnica spowiedzi jest prawnie obwarowana prawem kanonicznym?
Tajemnica spowiedzi jest dla kapłana bezwzględnym zakazem mówienia o czymkolwiek, co w spowiedzi zostało przez penitenta wyjawione. Warunek ten podlega bardzo ostrej karze kościelnej, jaką jest ekskomunika latae sententiae. Dokonuje się ona przez sam fakt dokonania zdrady. Myślę, że księża na ten warunek podczas formacji seminaryjnej są bardzo uwrażliwiani. Ksiądz nie może do spowiedzi nawiązywać nawet w rozmowie z penitentem, jeżeli ten nie da w danym momencie takiego przyzwolenia. Warto pamiętać, że heroizm niektórych kapłanów w historii doprowadził ich do śmierci, ponieważ nie chcieli złamać tajemnicy spowiedzi.
Każdy z nas pamięta katechizmowe pięć warunków dobrej spowiedzi. Który punkt z doświadczenia Księdza sprawia największe trudności penitentom?
Myślę, że z tym dziś jest bardzo różnie. Niektórym trudność sprawia rachunek sumienia, bo z biegu wpadają, by się wyspowiadać. Dzieje się tak zwłaszcza w ostatnie dni przed świętami. Mam czasami wrażenie, że wpadają jak do hipermarketu, by załatwić kolejną sprawę przed świętami.
Myślę, że ludzi trzeba uwrażliwić na żal za grzechy. Czasem ktoś mówi: Proszę księdza, jak ja mogę tego żałować, jak to było miłe, przyjemne, wręcz fantastyczne. Wtedy zawsze mówię, że gdyby grzech był drutem kolczastym, to człowiek by się go nie chwytał. To jest właśnie podstęp złego ducha, że grzech bardzo często sam w sobie jest przyjemny. Z własnej praktyki spowiedniczej widzę, że ten warunek najwięcej sprawia trudności.
Pozostał jeszcze jeden problem. Owijanie grzechu w sreberko czy złotko, jak cukierek. Czasami ktoś się tak natrudzi, by grzech zapakować w złotko i podać jak cukierek. Wtedy nie widać bagna zawiniętego w złotko, tylko cukierek. Myślę, że wynika to ze wstydu.
Jak dokładnie powinna wyglądać realizacja ostatniego warunku – zadośćuczynienia Panu Bogu i bliźniemu?
Jeżeli chodzi o ten warunek dobrej spowiedzi, to zwróciłbym uwagę na następujące kwestie. W pierwszej mierze w spowiedzi otrzymujemy pokutę, to jest pierwsza forma zadośćuczynienia. Należy też pamiętać, że istnieją grzechy, które domagają się naprawienia, tak jest w przypadku skradzionej rzeczy, którą należy oddać. Należy również wyrównać krzywdy materialne czy moralne, które wyrządziliśmy innym. Koniecznie trzeba odwołać oszczerstwa czy przeprosić tych, których obraziliśmy, czy w jakiś sposób skrzywdziliśmy. Warunek zadośćuczynienia jest obowiązkowy. Świadczy o szczerości nawrócenia człowieka.
Co powinno się uczynić w sytuacji, gdy dany czyn jest uznany przez Magisterium Kościoła za grzech, natomiast nasze sumienie – czasem pomimo prób woli – nie wyrzuca nam tego zachowania? O takiej sytuacji Ksiądz już wspomniał, że czasami ktoś nie żałuje, bo grzech był przyjemnym doznaniem.
Trudno tego żałować. Sumienie takich przyjemnych rzeczy też może nie wyrzucać. W takiej sytuacji potrzebny jest rachunek sumienia według wskazań magisterium Kościoła, by czasami odkryć jakiś grzech, by uwrażliwiać sumienie. Powstaje wtedy pytanie o sens wyznawania tego grzechu? Skoro sumienie mi go nie wyrzuca, to… To zagadnienie w rozwiązaniu jest sprawą bardzo indywidualną. Nieraz trzeba człowiekowi po prostu wytłumaczyć, dlaczego coś jest grzechem. Spowiadający się nie zawsze dostrzega wszystkie aspekty swego czynu. Czasami trzeba odesłać go do autorytetu Ewangelii. Czasami trzeba uświadomić na pierwszym etapie, że za ten grzech Chrystus cierpiał na krzyżu. Kościół zaleca w takich przypadkach rozważanie męki Pańskiej. Może warto wtedy, zwłaszcza osoby starsze, odesłać do filmu „Pasja”.
Czy przygotowując się do spowiedzi należy korzystać z gotowych rachunków sumienia, czy też analizować swoje postępowanie bez dodatkowych „pomocy”?
Na pewno warto skorzystać z pomocy gotowych rachunków sumienia, jakie są przygotowywane dla różnych grup penitentów. Są rachunki sumienia dla dzieci, młodzieży, dla chrześcijańskich małżonków, kapłanów, zakonników itp. Gdy przed spowiedzią zastanawiamy się nad swoim postępowaniem, zauważymy tylko niektóre rzeczy, które oddzielają nas od Boga. Gotowy rachunek sumienia możemy potraktować jako pomoc, która przychodzi nam z zewnątrz. Musimy wtedy się z nimi zmierzyć i czasami zastanowić się nad grzechami, których w takiej pierwszej analizie w ogóle nie dostrzegamy. Sam z mojego doświadczenia robienia codziennego rachunku sumienia wiem, że przydaje się taka pomoc. To właśnie czasami dzięki takiej „pomocy” człowiek uświadamia sobie niektóre grzechy.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: przychodzi penitent do spowiedzi i wyznaje pewien grzech. Kapłan zdaje się go bagatelizować, nie zatrzymuje się nad nim dłużej. Ów penitent pewien czas później po raz kolejny przychodzi do spowiedzi z tym samym grzechem, tym razem do innego kapłana. Ten z kolei zrugał grzesznika za ten czyn. Jak można wytłumaczyć taką sytuację wierząc głęboko w fakt, że poprzez każdego kapłana działa ten sam Chrystus?
Zwróćmy uwagę na różne aspekty opisanej sytuacji. Zwykle jest tak, że kapłan zwraca uwagę na wybrane aspekty wyznania grzechów, rzadko odniesie się do wszystkich wymienionych grzechów. Jeden spowiednik zwróci uwagę na ten grzech, drugi z kolei na inny. Człowiek wierzący winien się zastanowić, dlaczego akurat dostałem burę za dany grzech? Może właśnie po to była ta spowiedź, by zwrócić uwagę akurat na tę sprawę. Osobiście mam głęboką wiarę, że nic nie dzieje się w sakramencie pokuty przez przypadek.
Wielu ludzi zdaje się być załamanych tym, że spowiadają się stale z tych samym grzechów. Co Ksiądz powiedziałby takim osobom?
Spowiadanie się z tych samych grzechów może dotyczyć różnych sytuacji. Zdarza się, że ktoś się spowiada z tego samego grzechu, ponieważ jest w nałogu. Inny natomiast spowiada się z tego samego grzechu, ponieważ w ogóle nie podejmuje żadnej pracy nad sobą. Są też tacy, którzy spowiadają się stale, standardowo, z tych samych grzechów, ponieważ standardowo muszą odbyć spowiedź z przyzwyczajenia. Ci ostatni nie czynią w ogóle refleksji nad tym, że zawsze od lat wypowiadają te same grzechy. Ci jednak nie są na pewno załamani taką sytuacją. Osobiście najtrudniej mi się spowiada takie osoby
Co radzę osobom załamanym takim stanem rzeczy? Jeżeli jest to osoba będąca w nałogu to zawsze uspokajam. Staram się zobaczyć, na ile penitent podejmuje walkę. Jeśli walczy, to wtedy jest już lepiej. Osobom natomiast, które nie podjęły żadnej pracy nad sobą mówię, że tak na dłuższą metę się nie da. Wtedy zaczynamy drogę od nowa. Zachęcam też, by patrzeć w przyszłość na to, co przed nami.
Co jaki czas najlepiej się spowiadać? Czy poleca Ksiądz praktykę spowiadania się u tego samego kapłana?
Spowiadać się należy zawsze natychmiast, ilekroć popełnimy grzech śmiertelny, czyli taki, który odłącza nas od Komunii sakramentalnej. Ja zawsze zalecam spowiedź systematyczną, to znaczy poza wskazaną wyżej sytuacją zachęcam do dbania o spowiedź przynajmniej raz w miesiącu. Taka jest praktyka Kościoła związana chociażby z Pierwszymi piątkami miesiąca. Można też spowiadać się częściej, ale trzeba też uważać, by nie było to znowu za często. Osobiście spowiadam się najczęściej co dwa tygodnie.
Ponieważ powiedziałem, że trzeba uważać, by nie spowiadać się za często, to może warto tę sytuację nieco rozwinąć. Bardzo często jest tak, że spowiedź wynika ze skrupulatyzmu, przy którym częsta spowiedź będzie jeszcze bardziej pogłębiała problem.
Czy polecam spowiedź u jednego kapłana? Tak, zalecam, ale głównie osobom, u których dostrzegam pragnienie głębszego życia duchowego lub osobom, które chcą naprawdę walczyć z grzechem. Jeden spowiednik, który prowadzi takiego człowieka, łatwiej dostrzega, co wychodzi penitentowi, z czym zupełnie nie potrafi sobie poradzić. Łatwiej jest mu wtedy doradzać. Nigdy natomiast nie staram się wiązać osoby ze sobą czy w ogóle z jakimś kapłanem. Zawsze moim stałym penitentom powtarzam, że każdy ksiądz ma prawo rozgrzeszania i zawsze jeśli jest taka potrzeba, mogą pójść do drugiego kapłana. Niedobrze jest na przykład czekać, aż stały spowiednik wróci z urlopu, bo ja u innego księdza się nie wyspowiadam. Taka postawa wydaje się być wysoce niedojrzała. Myślę też, że tutaj bardzo trzeba zwracać uwagę na wolność penitenta w wyborze spowiednika. Sam będąc licealistą długi czas szukałem spowiednika, który postawi mi jakieś wymagania. Znalazłem i do dziś jestem mu bardzo wdzięczny.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski