Światowej sławy inwestor Warren Buffett zarzekał się, że nie kupiłby złota, nawet gdyby staniało do 800 dolarów za uncję. W podobnym tonie wypowiadali się George Soros oraz John Paulson. Tymczasem niebawem powstaną w Moskwie i Singapurze giełdy handlu złotem realnym, a nie „papierowym”, jak na Zachodzie.
Być może w reakcji na negatywne wypowiedzi gwiazd inwestowania o złocie jego cena znów spadnie, a przez media kolejny raz przetoczy się fala krytyki złotego kruszcu – podobna do tej, jaką na łamach portalu forsal.pl przedstawił niedawno Roman Przasnyski: „złoto nie jest wcale tak cudownym remedium na przechowywanie wartości, zyskowne inwestowanie, obarczone niewielkim ryzykiem i bezpieczną przystanią w burzliwych czasach, jak się zwykło uważać w ciągu ostatnich kilkunastu lat złotej hossy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Historia kształtowania się notowań złota wiele razy dowiodła, że korekty, które wypędzały z rynku mniejszych inwestorów, okazywały się jedynie przejściowe, po czym złoto wracało na ścieżkę szalonego niekiedy wzrostu. Tak było m.in. w latach 1971-1980, gdy cena złota wzrosła z 35 do 850 dolarów za uncję. 23-krotny wzrost w ciągu 9 lat zakłócony został korektą z lat 1975-1976, gdy złoto staniało z 186 do 103 dolarów. Podobnie, jak teraz, uznani ekonomiści twierdzili, że to koniec złotej hossy. Po półtora roku cena złota znów zaczęła piąć się do góry, by w trakcie 4 lat osiągnąć wzrost rzędu 750 proc.
Wobec niebywałego zainteresowania złotem (lokacyjnym i inwestycyjnym, a nie kontraktami terminowymi) ze strony rynków wschodnich, kończą się powoli możliwości dalszego sztucznego zaniżania cen tego metalu. W Moskwie powstaje giełda, w ramach której będzie się handlować realnym, a nie papierowym złotem. Podobna giełda ma być otwarta w najbliższych tygodniach w Singapurze. Cały handel odbywał się będzie wyłącznie metalem fizycznym. Kupujący będzie deponował gotówkę, a następnie odbierał metal. Sprzedający będzie musiał zdeponować metal, nim uaktywni zlecenie sprzedaży.
W ostatnich latach cena złota dyktowana była przez rynek akcji i kontraktów terminowych. Strony takich transakcji nie przekazywały sobie realnie istniejącego złota, a jedynie różnicę w cenie między dniem zawarcia kontraktu oraz dniem rozliczenia. Taki system handlu stwarzał możliwość wpływania na cenę złota za pomocą instrumentów finansowych nie mających żadnego powiązania z wyprodukowanym metalem. Masowe obniżanie ceny złota okazało się bodźcem dla popytu ze strony rynków wschodnich.
Obecnie można obserwować dychotomię cen złota papierowego oraz realnego. Zapewne w najbliższej przyszłości to pierwsze okaże wielkością zmanipulowaną i oderwaną od rzeczywistości. Być może trzeba będzie przeczekać spadek ceny złota o kolejne 200 dolarów, do poziomu około 1000 dolarów za uncję, jednakże wiele czynników wskazuje, że potem nastąpi odbicie podobne do tego, które miało miejsce w latach 70.
Tomasz Tokarski