Francuzi z niepokojem patrzą na wzrastającą siłę islamu w ich kraju. Ostatni sondaż wskazuje, że dla 60 proc. mieszkańców Francji islam jest bardzo wpływowy i zbyt widoczny. Dla 43 proc. ankietowanych obecność wspólnoty muzułmanów jest zagrożeniem dla tożsamości kraju. Tylko 17 proc. badanych twierdzi, że jest on „czynnikiem kulturowego wzbogacenia”.
Zdecydowana też większość Francuzów (67 proc.) uważa, że muzułmanie i osoby pochodzenia muzułmańskiego źle się integrują w społeczeństwie francuskim. 68 proc. mieszkańców Francji, twierdzi że zła integracja wynika z jej odrzucenia przez wyznawców Allacha, a 52 proc. sądzi, że przyczyną jest „zbyt duża różnica kulturowa”. 63 proc. sprzeciwia się noszeniu islamskich ubiorów.
Wesprzyj nas już teraz!
Na groźbę islamu nie tylko dla Francji, ale dla całej cywilizacji Zachodu, wskazuje ks. Henri Boulad, były dyrektor Jezuickiego Centrum Kultury w Aleksandrii. Jego zdaniem Zachód wykazuje „monumentalną naiwność” twierdząc, że niebezpieczni są tylko islamscy fanatycy, integryści i terroryści. “Prawda jest taka, że cały islam jest niebezpieczny, dlatego, że nie jest do pogodzenia z demokracją” – przekonuje jezuita.
Wynika to z trzech powodów. Pierwszym, jest wiara w to, że Koran jest odwieczny i nietykalny. Drugim to, że tzw. wersety medyńskie, nawołujące do wojny, agresji i nietolerancji, zastąpiły wersety mekkijskie: mistyczne, religijne i otwarte. Trzecim powodem jest decyzja z X wieku, kiedy to muzułmanie zadekretowali, że nie można zastanawiać się nad ich wiarą, co nazywa się zamknięciem furtki dla jakiejkolwiek interpretacji. Zdaniem ks. Boulada, „islamofobia” jest nowym argumentem „nową bronią” w rękach Braci Muzułmańskich, którzy chcą odebrać głos Zachodowi.
Franciszek L. Ćwik