21 sierpnia 2012

Św. Róża z Limy

(Św. Róża z Limy)

„Jezus, Jezus, oby Jezus był zawsze ze mną” – tak brzmiała pierwsza modlitwa, jaką wypowiadały z pamięci usta małej Róży, dziewczynki urodzonej w przyszłej stolicy Peru. W rzeczywistości miała ona na imię Izabela (Elżbieta), ale ze względu na nadzwyczajnie gładką cerę była nazywana przez bliskich Różą i to właśnie imię przylgnęło do niej. Choć trudno podejrzewać rodziców przyszłej świętej o umyślne użycie symboliki tego imienia, wszakże w planie Opatrzności, bez przyzwolenia której liść nie spada z drzewa, pozostaje ono nie bez znaczenia. Róża stała się prawdziwym kwiatem w ogrodzie Najświętszych Serc Pana Jezusa i Jego Niepokalanej Matki, ale symbolika ta ma jeszcze dosłowne znaczenie. Otóż od dziecka ogród przy domu, w którym się wychowywała, stał się jakby małym rajem życia duchowego, w którym rozkwitała w niej gotowość do wiecznego spoczęcia na łonie Trójcy Przenajświętszej.

Żywoty świętych Pańskich pokazują, że Pan Bóg zwykle łączy ich dusze na ziemi rozmaitymi świętymi więzami. Tak też było w przypadku Róży z Limy i świętego Turybiusza z Mogrovejo, hiszpańskiego misjonarza głoszącego Ewangelię w Peru, który udzielił pobożnemu dziewczęciu sakramentu bierzmowania.

W ogrodzie przy domu rodzinnym mała Róża, od dziecka usposobiona kontemplacyjnie, urządziła razem ze starszym bratem niewielką altankę z krzewów, w której ukrywała się i oddawała modlitwie i pobożnym rozmyślaniom. Tak to zwyczajna dziecięca wyobraźnia przy pomocy łaski Bożej stworzyła miejsce miłe Bogu, a dla miłującej Go duszyczki stanowiące prawdziwe sanktuarium – wkrótce bowiem zbudowała ona wewnątrz ołtarzyk i składała na nim świeże kwiaty zebrane w ogrodzie. Z ową pustelnią związany jest pierwszy cud, który miał się wydarzyć w życiu Świętej, mianowicie tam właśnie zbierało się najwięcej komarów, które znalazły w gąszczu sposobne dla siebie mieszkanie. Dziewczynka jednak, mimo iż spędzała tam wiele godzin, nie nosiła na swym ciele żadnych ran spowodowanych ukąszeniami, czym wzbudzała zdumienie otoczenia.

Wesprzyj nas już teraz!

Ten wymowny znak od Boga nie przekonał wszakże jej rodziny, która nie chciała słyszeć o dozgonnym dziewictwie, które ślubowała Róża już w dzieciństwie. Niezbyt majętni rodzice pragnęli dobrze wydać ją za mąż, aby zapewnić byt swemu dziecku, ale służebnica Boża umiała postawić na swoim, odrzucając propozycje małżeństwa. Z drugiej strony zmusiło ją to do podjęcia pracy i utrzymania na własną rękę. Na szczęście w domu nauczyła się szycia i haftowania, a ponadto robiła to, co kochała, czyli zajmowała się hodowlą kwiatów. To dało jej skromne utrzymanie, lecz nie osłabiło uporu jej bliskich co do oceny drogi, jaką wybrała.

Rodzice i krewni nie ustawali w odwodzeniu jej od dobrowolnego panieństwa, matka nawet posunęła się do bicia swej córki, aby tylko zechciała stanąć przed ołtarzem. Ale Święta nieodwołalnie pokochała Boskiego Oblubieńca nade wszystko i nie chciała, by jej serce było do śmierci poświęcone ułomnemu stworzeniu. W wieku dwudziestu lat wstąpiła do trzeciego zakonu świętego Dominika i przestrzegała ściśle reguły przypisanej temu świeckiemu zgromadzeniu, biorąc sobie za wzór umiłowany dominikankę Katarzynę Sieneńską. Równocześnie ze swych skromnych środków finansowych wspomagała ubogich, a szczególnie miejscowych Indian i niewolników.

Nie mając dokąd się udać, zamieszkała w domku letnim w ogrodzie swego dzieciństwa i tam spędziła następne lata swego krótkiego życia. Wiodła żywot niezwykle umartwiony, zadając sobie z miłości do Stwórcy i Zbawiciela srogie pokuty, poszcząc, a przede wszystkim znosząc nieustanne docinki i presję ze strony rodziny. To wszystko wyczerpało ją już w kwiecie wieku, tak że w trzydzieści lat od narodzin cielesnych przybliżyła się chwila jej narodzin do żywota wiecznego.

W ostatnich latach, przeszedłszy doświadczenie nocy duchowej, została obdarzona łaską mistycznego zjednoczenia z Bogiem i rozmaitych wizji, szczególnie Dzieciątka Jezus i Matki Najświętszej, a także bezpośredniego obcowania z Aniołem Stróżem. Została także przez nadprzyrodzoną interwencję poinformowana o godzinie swej śmierci, dlatego zwróciła się do swego spowiednika, który chciał odłożyć wyspowiadanie jej do następnego dnia, ponieważ spieszył się na Mszę ku czci świętego Bartłomieja: „Ojcze, spieszę się, żeby uroczystość św. Bartłomieja rozpocząć już w radości wiekuistej. Już niebo zaprasza mnie na swoją wspaniałą i uroczystą ucztę. Godzina już jest ustalona. Czy nie chcesz, abym poszła, skoro drzwi stoją już otworem?”.

Ojcowie dominikanie, którzy poznali się na świętości tercjarki, pochowali ją od razu w krużganku klasztornym, niedługo potem zaś w samym Kościele. Pierwsza amerykańska święta, a zarazem patronka Ameryki Południowej, została beatyfikowana przez papieża Klemensa IX w 1668 roku, kanonizację zaś ogłosił Klemens X w roku 1671. Święta Róża z Limy jest także – jak nie trudno się domyślić – patronką ogrodników.

 

Kościół wspomina św. Różę z Limy 23 sierpnia.

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 511 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram