Fiskus jak się okazuje stoi ponad prawem i może wszystko, nawet ignorować prawomocne postanowienia wymiaru sprawiedliwości. Przekonała się o tym właścicielka firmy Atrax, którą skarbówka doprowadziła do ruiny, egzekwując nieważne w świetle prawa decyzje podatkowe.
Sprawa zaczęła się w 2006 roku, kiedy prokuratura zatrzymała pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i praniu brudnych pieniędzy właścicieli firmy Bestcom, zajmującej się sprowadzaniem sprzętu komputerowego z Chin. Wówczas okazało się, że w kręgu podejrzanych znalazła się także firma Atrax. Według prokuratorów właścicielka Agnieszka Karban – Awdziejczyk dopuściła się fałszerstw księgowych i brała udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Miała ona przy pomocy „pustych faktur” wyłudzać kredyty.
Wesprzyj nas już teraz!
Pod koniec 2006 roku do siedziby Atrax-u wkroczył Urząd Kontroli Skarbowej, drobiazgowo ją skontrolował i uznał, że tytułem zaległego podatku VAT i podatku dochodowego firma musi zapłacić blisko pół miliona złotych. To niestety było ponad możliwości właścicielki, która zmuszona była zamknąć firmę.
Sprawa ciągnęła się latami. Dopiero w połowie lipca tego roku Prokuratura Apelacyjna umorzyła postępowanie wobec obu przedsiębiorstw. Wówczas Agnieszka Karaban – Awdziejczyk wystąpiła z wnioskiem do UKS o unieważnienie nałożonych na nią decyzji podatkowych. Mimo że dwa dni wcześniej uprawomocniła się decyzja prokuratury w tej sprawie, wniosek właścicielki firmy Atrax został odrzucony. Co więcej dyrektor gdańskiego UKS Małgorzata Bogumił swoją decyzję tłumaczyła tym, że kobieta działała w zorganizowanej grupie przestępczej, co jak wiadomo nie zostało udowodnione. Urzędniczka szła jednak w zaparte. Materiał dowodowy może i był wystarczająco mocny, aby skłonić prokuraturę do umorzenia postępowania, ale nie był przekonujący dla dyrektor UKS.
Według dr Andrzeja Radwana prawnika z Instytutu Allerhanda tłumaczenia szefowej gdańskiej skarbówki są zwykłymi pomówieniami. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” stwierdził: „Skoro prokuratura umorzyła to postępowanie, uznając, że nie było zorganizowanej grupy przestępczej i nie popełniono przestępstwa, to UKS nie miał prawa odwoływać się do wskazujących na nie terminów mających znaczenie prawno-karne”.
Reprezentujący właścicielkę Atrax-u Wiesław Rusek, doradca podatkowy, twierdzi, że fiskus wykorzystuje materiały z postępowań karnych w sposób dowolny, a jeśli są korzystne dla podatnika nawet czasem nie bierze ich pod uwagę.
Andrzej Bartyska, rzecznik UKS w Gdańsku, broni decyzji swojej przełożonej, tłumacząc, że organy skarbowe w takich sprawach podejmują decyzję samodzielnie. Twierdzi także, że w momencie wydania orzeczenia dyrektor UKS nie znała orzeczenia prokuratury, opierała się jedynie na materiałach dowodowych zgromadzonych w toku postępowania.
Na czym się w rzeczywistości opierała urzędniczka UKS? 10 stycznia 2007 wystąpiła do prokuratury o przekazanie materiału dowodowego w tej sprawie. Prokurator Robert Mielcarek stawiał wówczas tezę o „łańcuszku firm” oraz o „pustych fakturach”. To pani dyrektor wzięła pod uwagę. Natomiast kiedy w 2010 roku dostała z poznańskiej prokuratury analizę przygotowaną przez biegłych rewidentów, którzy stwierdzają, że nie zostały naruszone żadne przepisy ustawy o księgowości, tego już pod uwagę nie wzięła.
Dziś dyrektor gdańskiego UKS nie zamierza przepraszać pokrzywdzonych, gdyż, jak twierdzi rzecznik instytucji, „nie znajduje przesłanek do twierdzenia, że podatnika należy przeprosić”.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.rp.pl