Powyższymi słowy Profesor Andrzej Blikle, znany przedsiębiorca oraz Przewodniczący Rady Centrum im. Adama Smitha skomentował kilka miesięcy temu pytanie w wywiadzie dla Fundacji PAFERE, co trzeba by zrobić, by w Polsce znów mogła zapanować wolność gospodarcza, jakiej doświadczyliśmy przez dość krótki, początkowy okres obowiązywania tzw. Ustawy Wilczka.
Ustawa Wilczka z grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej (Dz.U. z 1988 r. Nr 41, poz. 324), uchwalona jeszcze przez Sejm PRL, jest przykładem zdrowego rozwiązania gospodarczego, jeśli chodzi o wolność gospodarczą. Jej projekt opracował Mieczysław Wilczek, minister przemysłu w rządzie Mieczysława Rakowskiego. Obowiązywała teoretycznie przez ponad 10 lat. Tylko teoretycznie, ponieważ z czasem stała się niestety protezą prawa gospodarczego.
Wesprzyj nas już teraz!
Poważnym problemem są w Polsce bowiem liczne koncesje na prowadzenie działalności gospodarczej. Koncesje i zezwolenia to zasadniczo spuścizna po komunizmie i gospodarce etatystycznej, od której wciąż nie możemy się uwolnić, pomimo upływu ponad 20 lat od trąbionej szumnie tzw. transformacji ustrojowej. Po wtóre, jest to wymarzony instrument eliminacji konkurencji ekonomicznej.
Zgodnie z art. 1 tej ustawy „Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa.”, zaś w myśl art. 4 ust. 1 „Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności i działań, które nie są przez prawo zabronione”. Sapienti sat, mądrej głowie dość dwie słowie.
Art. 11 w tekście pierwotnym zawierał zaledwie 11 koncesji:
1. Wydobywanie kopalin podlegających prawu górniczemu oraz poszukiwanie złóż tych kopalin;
2. Przetwórstwo i obrót metalami szlachetnymi i kamieniami szlachetnymi;
3. Wytwarzanie i obrót materiałami wybuchowymi, bronią i amunicją;
4. Wytwarzanie środków farmaceutycznych, odurzających i psychotropowych, artykułów sanitarnych oraz substancji trujących;
5. Wyrób, oczyszczanie i odwadnianie spirytusu oraz wydzielanie spirytusu z innego wytworu, a także wyrób wódek;
6. Wytwarzanie wyrobów tytoniowych;
7. Transport morski, lotniczy oraz wykonywanie innych usług lotniczych;
8. Prowadzenie aptek;
9. Obrót z zagranicą towarami i usługami, określonymi w drodze rozporządzenia przez Ministra Współpracy Gospodarczej z Zagranicą;
10. Obrót dobrami kultury powstałymi przed dniem 9 maja 1945 r.;
11. Usługi: ochrona osób i mienia, detektywistyczne oraz w sprawach paszportowych.
Zdaniem znanych ekonomistów (Adam Sadowski, Robert Gwiazdowski czy Ireneusz Jabłoński) – był to najbardziej wolnorynkowy akt prawa gospodarczego w ówczesnej Europie. W oparciu o niego powstało na przestrzeni kilku lat kilka milionów przedsiębiorstw prywatnych, w których znalazło zatrudnienie 6 milionów ludzi, w większości z likwidowanych przedsiębiorstw państwowych. Ustawa liczyła zaledwie 54 artykuły. Na przestrzeni 7 lat obowiązywania nowelizowana była czterdziestokrotnie. Za każdym razem zakres niekoncesjonowanej działalności kurczył się. Centrum im. Adama Smith’a doliczyło się już w 2004 r., a więc 7 lat temu, 217 koncesji. Konia z rzędem temu, kto precyzyjnie poda ich liczbę w dniu dzisiejszym.
W rzeczywistości artykułów regulujących działalność gospodarczą było w Ustawie Wilczka dosłownie 25, reszta ze wspomnianych 54 były zmianami w przepisach obowiązujących. Obecna Ustawa z dnia lipca 2004 r. o „swobodzie” działalności gospodarczej odsyła do niewyobrażalnej ilości innych aktów prawnych. Nawet pobieżne porównanie jej z Ustawą Wilczka bezapelacyjnie wypada na korzyść tej drugiej, napisanej w sposób zrozumiały, bez niezliczonych definicji, odniesień czy wyłączeń.
Polskim przedsiębiorcom życia nie ułatwia nie tylko ustawodawstwo krajowe, ale również unijne. Hodowcy kur muszą przystosowywać się do nowych regulacji określających wymiary klatek, powierzchnie do ścierania pazurów, ile kur może przebywać w klatkach w bezpośredniej bliskości, itp. Według szacunków, modyfikacje te pociągną za sobą koszty w wysokości 5 miliardów euro. Kto za to zapłaci? Ceny jajek poszły w górę … .
Tomasz Tokarski