26 czerwca 2018

Transseksualizm „normą”. W ONZ znów przegłosowano „prawdę”

(fot. pixabay.com)

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) tydzień temu (18 czerwca) opublikowała 11. wydanie  Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11). Dlaczego to istotny temat? Otóż w spisie tym nie ma już transseksualizmu, widniejącego tam dotąd jako zaburzenie psychiczne. Jak tłumaczą przedstawiciele organizacji, chodzi o to, by upowszechnić akceptację „transseksualizmu” i ułatwić osobom „nieakceptującym biologicznej płci” do tzw. operacji zmiany płci oraz terapii hormonalnych.  

 

ICD, czyi Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych (częściej używany skrót Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób zawiera niezbędne informacje dotyczące wszelkich chorób, które zdiagnozowano do tej pory. Obejmuje łącznie ponad 55 tys. unikalnych kodów dla każdej z chorób i urazów, a także przyczyn śmierci. Ten system kodowania jest szeroko stosowany przez ubezpieczycieli zdrowotnych, ministerstwa zdrowia, ośrodki gromadzenia danych, międzynarodowe bazy danych o zdrowiu, krajowych i międzynarodowych menedżerów programów zdrowotnych oraz wszelkich planistów.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor Generalny WHO twierdzi, że „ICD to produkt, z którego WHO jest naprawdę dumna”, ponieważ „pozwala zrozumieć bardzo wiele z tego, co sprawia, że ​​ludzie chorują i umierają, i podejmować działania, by zapobiegać cierpieniu oraz ratować życie.”

Jak na razie lekarzy prawie na całym świecie obowiązuje 10. wydanie ICD z 1990 r.  Na Zgromadzeniu Ogólnym WHO w 2000 r. w Tokio pojawiła się propozycja rewizji obecnej klasyfikacji. Od tego czasu trwały prace nad nowym dokumentem, w którym po raz pierwszy uczestniczyło szersze grono pracowników służby zdrowia i organizacji pozarządowych.

 

Do WHO trafiło ponad 10 tys. wniosków w celu wprowadzenia zmian do wcześniejszej wersji. Najnowszy ICD jest zdigitalziowany. Oficjalnie zostanie zaprezentowany na Światowym Zgromadzeniu Zdrowia w maju 2019 r., gdzie miałby zostać przyjęty przez państwa członkowskie ONZ. Wejdzie w życie 1 stycznia 2022 r. Dokument opublikowany kilka dni temu i będący zapowiedzią wersji, którą WHO zaprezentuje w 2019 r., ma zostać do  tego czasu przetłumaczony przez poszczególne państwa.  

 

Nowości w ICD-11

Pośród „nowości” wprowadzonych w ICD-11 jest włączenie oporności przeciwdrobnoustrojowej, która jest dziś niezbędna w terapii. Kody oporności antybiotyków są zgodne z Globalnym Systemem Nadzoru Antymikrobowego (GLASS). Istnieje oddzielny rozdział na temat medycyny tradycyjnej i odrębny na temat problemów zdrowia seksualnego. Te „nowości” zyskały szczególny status w nowej wersji.

 

Pojawiła się także sekcja dotycząca zaburzeń powodowanych uzależnieniami od gier komputerowych. Tego typu uzależnienie – jak podaje new-medical.net – jest już klasyfikowane jako nowe zaburzenie.

 

Dr Robert Jakob, kierownik zespołu ds. ICD wyjaśnił, że „kluczową zasadą w tej aktualizacji było uproszczenie struktury kodowania i narzędzi elektronicznych. Pozwoli to pracownikom służby zdrowia na łatwiejsze i kompletne rejestrowanie jednostek chorobowych, a także związanych z nimi czynników”.

 

Transseksualizm już nie będzie zaburzeniem

Ewenementem jest usuniecie z klasyfikacji chorób „transseksualizmu” jako zaburzenia psychicznego i umieszczenie go w rozdziale dotyczącym „zdrowia seksualnego”.

 

W obecnej, 10. wersji ICD – wciąż obowiązującej – transseksualizm (kod: F64.0) jest definiowany w następujący sposób: „Pacjent pragnie żyć i być akceptowanym jako przedstawiciel płci przeciwnej, czemu towarzyszy zazwyczaj uczucie niezadowolenia z powodu niewłaściwości własnych anatomicznych cech płciowych oraz chęć poddania się leczeniu hormonalnemu czy operacyjnemu, by własne ciało uczynić możliwie najbardziej podobnym do ciała płci preferowanej”.

 

WHO stwierdziła, że ​​oczekuje się, iż wykreślenie transseksualizmu ze spisu zaburzeń „poprawi akceptację społeczną osób transseksualnych”. – Lepiej zrozumieliśmy, że obecnie nie jest to już stan zdrowia psychicznego, a pozostawienie go w spisie byłoby przyczyną piętnowania ludzi – tłumaczyła dr Lale Say, koordynator zespołu WHO ds. młodzieży i populacji o podwyższonym ryzku zdrowotnym.

 

 – Aby więc ograniczyć stygmatyzację, zapewniając jednocześnie dostęp do niezbędnej pomocy w zakresie zdrowia, transseskualizm umieszczono w innym rozdziale, to znaczy w części dotyczącej zdrowia seksualnego – dodała. Chodzi o łatwy dostęp do opieki zdrowotnej, w szczególności do operacji tzw. zmiany płci i terapii hormonalnej.

 

Decyzja – jak sama przyznała przedstawicielka WHO – miała zapaś po analizie opinii lobbujących za takim rozwiązaniem organizacji pozarządowych z wielu państw. Grupa robocza WHO – warto pamiętać, że jest to wąska grupa podejmująca decyzje w imieniu prawie całej populacji świata –   zdecydowała także o całkowitym wykreśleniu z listy zaburzeń homoseksualizmu. Dr Lale Say tłumaczyła, że wynika to z faktu opartego na „naukowym przekonaniu”, iż „nie ma wyraźnych dowodów, by ta kwestia wymagała interwencji medycznej”.

 

Euforia homolobby

Lobby homoseksualne nie kryje, że to dzięki ich zabiegom WHO podjęła kluczowe dla ich środowiska decyzje. – Jest to wynik ogromnego wysiłku podejmowanego przez działaczy trans i gender z całego świata, by podkreślić nasze prawa i jestem szczęśliwa, że WHO zgodziła się, iż tożsamość płciowa nie jest chorobą psychiczną” – komentowała Julia Ehrt, dyrektor wykonawczy Transgender Europe. Według prowadzonej przez nią organizacji „klasyfikacja tożsamości osób transseksualnych przez WHO jako patologiczna przyczyniła się do ogromnej stygmatyzacji, dyskryminacji, nękania, kryminalizacji i nadużyć na podstawie tożsamości płciowej i ekspresji”.

 

Dr Lale Say mówiła, że WHO nie spodziewa się, iż zmiana wpłynie na potrzeby osób transseksualnych w zakresie opieki zdrowotnej, ale dodała, że ​​poprzez zmniejszenie społecznej stygmatyzacji, więcej osób może być zachęcanych do poszukiwania leczenia.

 

To nie pierwszy raz, kiedy ICD zmieniło klasyfikację związaną z seksualnością. W 1990 r. WHO oświadczyła, że ​​„sama orientacja seksualna nie jest uważana za zaburzenie”. W nowym opisie WHO stwierdza, że ​​„zachowania i preferencje dotyczące jedynie płci nie stanowią podstawy do diagnozowania czyjegoś zdrowia psychicznego”.

 

Odpowiedzialni za rozprzestrzenianie wirusa HIV, ale nie chcą się leczyć

Zmiany dotyczące transseksualizmu mają także inny cel. Wśród tej grupy obserwuje się najwyższy odsetek zachorowań na HIV/AIDS. Jednak nie wszyscy zarażeni zgłaszają się na leczenie. Z tego powodu ośrodkom zapobiegania chorób przenoszonych drogą płciową, trudno jest walczyć z AIDS.

WHO szacuje, że na świecie jest około 25 milionów transseksualistów, czyli od 0,3 do 0,5 proc. globalnej populacji. Pierwsze globalne oszacowanie tej liczby opublikowano w 2013 r. w magazynie „The Lancet.” – Transseksualizm jest terminem zbiorczym dla osób, których tożsamość płciowa różni się od płci, którą przypisano im w chwili urodzenia – tłumaczy Annette Verster, specjalistka ds. technicznych w sekcji HIV Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Genewie. – Dokumenty tożsamości, które nie pasują do płci danej osoby, mogą utrudniać dostęp do usług zdrowotnych, ochrony socjalnej i zatrudnienia – wyjaśnia Verster, która dodaje, że osoby takie mogą być karane i dyskryminowane. Tymczasem państwa członkowskie WHO zobowiązały się do zapewnienia powszechnego dostępu do usług zdrowotnych w swoich wysiłkach zmierzających do osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju do 2030 r. (Agenda 2030). Dlatego – jak przekonuje Verster – „dotarcie do zmarginalizowanych grup, takich jak osoby transseksualne, okazuje się niezbędne”.

Osoby transseksualne są jedną z pięciu grup – co podkreśla sama WHO – nieproporcjonalnie dotkniętych HIV. Tak wynika z wytycznych organizacji w sprawie zapobiegania HIV, diagnozowania, leczenia i opieki dla kluczowych populacji wydanych w 2014 r. Pozostałe grupy to: narkomani, mężczyźni uprawiający seks z mężczyznami (czyli sodomici), „seks-pracownicy” i więźniowie. – Te grupy są określane jako kluczowe populacje, ponieważ zachodzi w nich zwiększone ryzyko zakażenia wirusem HIV. Ponadto ich przedstawiciele są często marginalizowani, stygmatyzowani i kryminalizowani, co wpływa na ich zdolność dostępu do usług zdrowotnych, w tym do profilaktyki, testowania i leczenia HIV – wyjaśniła Verster.

 

„Szacuje się, że w krajach o niskich i średnich dochodach transseksualiści są około 49 razy bardziej narażeni na życie z wirusem HIV niż inne osoby w wieku rozrodczym” – podaje Verster, cytując badanie z 2013 roku opublikowane w „The Lancet” w sprawie chorób zakaźnych. Autorzy badania opublikowanego w „The Lancet” stwierdzili też, że dane dotyczące rozpowszechnienia HIV wśród transseksualistów były dostępne jedynie z 15 krajów. Wynikało z nich np., że w Indiach wystąpiło najwyższe rozpowszechnienie wirusa HIV/AIDS – miało go 43,7 proc. spośród 135 uczestników badania. Osoby transseksualne w Indiach są uważane za osoby o niskim statusie według hinduskiej mitologii. Wyrzeka się ich rodzina i nie mogą znaleźć zatrudnienia, nawet jeśli mają odpowiednie wykształcenie. Zwykle kończą jako „pracownicy seksualni” i żebracy.

 

„Transseksualiści” i problemy psychiczne

Zgodnie z wytycznymi WHO dotyczącymi kluczowych populacji ze względu na realizację agendy zrównoważonego rozwoju, opublikowanymi w 2015 r. – „HIV i młodzi transseksualiści”, gdzie zastanawiano się, w jaki sposób najlepiej świadczyć usługi zdrowotne, realizować programy i dostarczać wsparcie dla młodych osób transseksualnych, zalecono świadczenie szczególnej pomocy … psychiatrycznej.

 

Jak się więc to ma do ostatniej decyzji WHO w sprawie usunięcia „transseksualizmu” z listy zaburzeń psychicznych?

 

Otóż WHO i jej partnerzy opracowali przewodnik: „Wdrażanie kompleksowych programów HIV i STI dla osób transseksualnych,” opublikowany przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. Przygotowując wytyczne WHO, Verster i jej współpracownicy „odkryli” że  osoby transseksualne mają inne priorytety zdrowotne niż HIV, dlatego trudno jest dotrzeć do nich z profilaktyką HIV. Verster podkreśliła, że zamiast się leczyć na AIDS, transseksualiści – jeśli zwracają się po pomoc medyczną  – zazwyczaj domagają się… terapii hormonalnej i operacji okaleczających ich narządy płciowe (tzw. zmiana płci). Przynajmniej tak wynika z badań uniwersytetu kalifornijskiego.

Transseksualiści poza HIV, najczęściej cierpią na depresję, zaburzenia nastroju i stany lękowe. Często mają myśli samobójcze. Badania przeprowadzone przez Islamską Republikę Iranu i Nepal podkreślają powszechność problemów zdrowia psychicznego u osób transseksualnych – zauważono w raporcie WHO.

 

Dr Sari Reisner, epidemiolog z Boston Children’s Hospital w USA, który sam uważa się za transseksualistę potwierdza, że istnieje wiele problemów zdrowotnych osób transseksualnych i nie chodzi jedynie o HIV. Dr Reisner i jego współpracownicy stwierdzili, że większość badań na temat zdrowia dzieli ludzką populację na kobiety i mężczyzn, chociaż ostatnio zaczęły obejmować też trzecią kategorię „osób transseksualnych”. Większość danych dotyczyło zaburzeń psychicznych związanych m.in. z różnymi uzależnieniami i przemocą, a także – w opinii niektórych – ze stygmatyzacją.

 

Reisner i jego koledzy zaproponowali – ze względu na zły dostęp do opieki zdrowotnej transseksualistów – by policzyć ich wszystkich na świecie; zająć się stygmatyzacją i innymi problemami, które czynią osoby transseksualne podatne na zagrożenia zdrowotne; uznać ich prawnie, by mogli być objęci usługami zdrowotnymi; i przeprowadzić szerokie badania nad zdrowiem osób transseksualnych.

 

Kilka krajów – w tym Argentyna, Australia, Bangladesz, Indie, Nepal, Nowa Zelandia, Pakistan, Portugalia i Tajlandia – wprowadziło już ustawodawstwo uznające „prawa” osób transseksualnych. W Indiach, w 2009 r. rząd zaczął nawet oferować bezpłatne operacje „zmiany płci”. Również w Argentynie ustawa z 2012 r. – pierwsza tego rodzaju według Reisnera – pozwala osobom transseksualnym na „zmianę płci”. W Kanadzie operacje i leczenie hormonalne są finansowane ze środków publicznych.

 

– Istnieje szersza akceptacja i chęć dostawców usług medycznych do nauki o stanie zdrowia lesbijek, gejów,  biseksualistów, transseksualistów i queer (LGBTQ) – twierdzi dr Ed Kucharski, odpowiedzialny za włączenie tych zagadnień do programu nauczania na Uniwersytecie w Toronto. – Niektóre podręczniki dotyczą problemów zdrowotnych LGBTQ, więc używamy materiałów z ośrodków społeczności LGBTQ i z internetu – mówił.

 

WHO – jeszcze przed opublikowaniem nowej wersji ICD – podkreśliła, że „kluczowym osiągnięciem w zdobywaniu szerszego uznania dla problemów zdrowotnych osób transseksualnych będzie rewizja ICD i powiązanych z nią podręczników do epidemiologii, zarządzania zdrowiem i praktyki klinicznej”, by transseksualizm nie był traktowany jako zaburzenie psychiczne.

 

W 2013 r. na łamach PCh24.pl. ukazał się wywiad Bogny Białeckiej z Waltem Heyerem. Mężczyzna w wieku 42 lat przeszedł tzw. operację zmiany płci. Obecnie walczy o to, by osobom transseksualnym naprawdę pomagać, a nie ich okaleczać. Hayer przez osiem lat żył jako kobieta. Jak tłumaczył,  „z początku było zabawnie, jakbym się wcielił w postać z bajki, potem poczułem pustkę. Żyłem jako Laura Jensen przez trzy lata zanim poddałem się operacji tzw. zmiany płci. Okazało się, że operacja nie zmieniła nic, pogłębiła tylko moje zanurzenie w świecie iluzji. Problemy osób transseksualnych nie są rozwiązane przez operację – i to jest właśnie powodem wysokiego odsetka (30 procent) prób samobójczych u osób, które zmieniły płeć”.

 

Heyer upierał się – jednocześnie współczując innym transseksualistom – że „ani zrozumienie, ani współczucie nie powstrzymuje go przed zdecydowanym twierdzeniem, iż tylko pomoc psychologiczna jest w ich przypadku właściwym rozwiązaniem”. – Sam tego doświadczyłem i zrozumiałem w najtrudniejszy sposób. Gdy rozpadła się moja rodzina, osiem lat żyłem w świecie fantazji i samooszukiwania. Gdy w pełni zrozumiałem tragedię, której byłem ofiarą i sprawcą, było za późno. Zrujnowałem już życie mojej żony, moich dzieci i własne – komentował.

 

Heyer przypomniał, że „rozpowszechnienie w USA operacji zmiany płci jest zasługą  psychiatry o nazwisku Paul Walker”. Dodał, że wielu osób transseksualnych jest źle diagnozowanych – po prostu pomija się ich poważne zaburzenia psychiczne. Jak dowodzą badania – po tzw. operacji zmiany płci – osoby takie „wykazują zdecydowanie wyższy procent zaburzeń psychicznych, depresji oraz prób samobójczych niż ogół ludzi”.

 

Jak zatem będą diagnozowani transseksualiści po ostatniej decyzji WHO, skoro wg ICD-11 nie jest to już „zaburzenie psychiczne”? Czy ktoś im pomoże?

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij