Jeśli słyszeli gdzieś Państwo o wolności akademickiej, swobodzie wypowiadania myśli, niezależności naukowej, to wiedzcie, że dotyczy to jedynie określonych kręgów – a poprawniej mówiąc – poglądów. Ich przekroczenie oznacza próbę kneblowania, zastraszenia, odsunięcia na margines. I to pokazuje nam sprawa ks. prof. Tadeusza Guza.
Gdzie dokładnie kończy się prawo do wolności, do swobodnego wyrażania poglądów? Otóż nie tam, gdzie kończy się prawda, ale tam, gdzie granicę wyznaczy ten czy inny wpływowy czynnik. A sprawie ks. prof. Guza ton zdaje się – i to skutecznie – nadawać „Gazeta Wyborcza”. To ona pieczołowicie tropi wypowiedzi kapłana i domaga się ich piętnowania. Taka metoda działania przynosi efekty, bo naukowiec jest pod baczną obserwacją, a stosowne czynniki stoją w gotowości do odcięcia się od kwestionowanych w liberalnym medium poglądów.
Tak oto kapłan nie może przykładowo krytykować państwowych obostrzeń dotyczących koronawirusa. Nawet tych boleśnie dotykających Kościoła, bo dotyczących liczby wiernych.
Wesprzyj nas już teraz!
Takie głosy, jak się dowiadujemy, są „promowaniem postaw stanowiących zagrożenie dla życia i zdrowia w obliczu pandemii koronawirusa”, co jest „nadużyciem”, więc też „należy je traktować jako naganne oraz skrajnie nieodpowiedzialne”.
Tego rodzaju wspólne stanowisko na temat wypowiedzi ks. prof. Guza sygnował ks. dr Adam Jaszcz, rzecznik prasowy Archidiecezji Lubelskiej oraz Monika Stojowska, rzecznik prasowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Jak dodali, osoby „zachęcające do zachowań zagrażających życiu i zdrowiu, a tym samym sprzecznych z piątym przykazaniem Dekalogu, nie reprezentują świata akademickiego, ani tym bardziej Kościoła”. Postawa ks. prof. Guza została opisana jako „wykorzystywanie autorytetu kapłana oraz profesora”!
A jakież to naukowe argumenty mają wyżej wymienieni, by wypowiadać dalece idące tezy na temat zdrowia publicznego? Naukowcy wciąż spierają się np. o to na ile maseczki są ochroną, a na ile szkodzą. Nie ma jednoznacznej linii dowodowej wskazującej, że długotrwała izolacja ludzi sprzyjała ich zdrowiu. Nie ma podstaw w nauce wskazywanie, że udzielanie Komunii św. na rękę jest formą bezpieczniejszą od tradycyjnej… Są za to odgórne wskazania, zalecenia (zwykle mające źródło w WHO, której, co jak co, ale daleko od promowania postaw zgodnych z magisterium Kościoła). A czas pokazuje, że owe nakazy wydawane były nie dla bezpieczeństwa, ale bardziej dla poczucia, że coś trzeba było zrobić, by nie stać się oskarżonym a to o bezczynność, to znów o „sianie zarazy”.
Chciałoby się więc zapytać, czy próba kneblowania i prostowania poglądów kapłana naruszających „jedynie słuszną” linię nie nosi w sobie znamion wykorzystywania autorytetu – a to Uczelni, to znów Kościoła. Czy chodzi tu o poznanie prawdy, czy tylko o szybkie uciszenie niewygodnej dla kogoś narracji lub osoby?
Idźmy dalej. Bo czy kapłan nie może z bólem mówić o tym, że na potrzeby „walki z pandemią” wstrzykiwane nam są preparaty, które powstawały na bazie linii komórek pobranych niegdyś od zabitego w łonie matki człowieka, nawet jeżeli nie działo się to wprost? Czy prowadzenie tego rodzaju eksperymentów medycznych „dla dobra nauki”, a mających u źródła krzywdę człowieka, nie budzi jednoznacznych skojarzeń z nazistowskimi zbrodniami? Pytanie więc czy chodzi tylko o osobę ks. prof. Guza, czy może o fakt skojarzania zabroni aborcji ze zbrodniami nazistów? Bo przecież dla „postępowców” dziś aborcja to nowe „prawo kobiet”! Co ciekawe, Wydawnictwo Agora wypuściło na rynek książkę. „Wojna lekarzy Hitlera”. To nic innego jak historie ludzi, którzy mieli ratować życie, a zostali zbrodniarzami, właśnie m.in. za sprawą prowadzonych „eksperymentów medycznych”. Zatem wyprowadzane przez ks. prof. Guza analogie winny być tu dla „GW” oczywistością. Nie są.
Warto też pamiętać, że KUL jest na celowniku liberalnych mediów, a rzecznik dyscyplinarny tejże uczelni nie ma łatwej pracy. Kiedy bada skargę na ks. prof. Alfreda Wierzbickiego, ręczącego za aktywistę LGBT, ma na głowie oburzoną „Wyborczą” z jej frazesami o obronie praw rzekomo krzywdzonej mniejszości seksualnej, gdy „wpada” skarga na prof. Guza, to samo medium „żąda krwi”, a rektor stawiany jest (z pomocą z nazwy jeszcze „katolickich” pism) pod ścianą, gdy nie ma „dobrych” odpowiedzi…
I być może obawa przed ostrzałem z tej lewej strony powoduje postawę odcięcia od ludzi pragnących posługiwać się rozumem, zdrowym rozsądkiem i kierujących się podstawową misją Kościoła – prowadzeniem dusz ku Życiu Wiecznemu w Chwale. A taka właśnie postawa godna jest naśladowania. Wiara i rozum – to one mają wyznaczać nasze drogi. Nie zaś ślepe „przestrzeganie przepisów państwowych”, które mają na celu nie wiadomo jak definiowane „dobro wspólne”. A co jeśli te „przepisy państwowe” naprawdę nakażą nam grzeszyć przeciwko V Przykazaniu?
Marcin Austyn
Ksiądz Profesor Tadeusz Guz będzie gościem pierwszego dnia „Tygodnia życia i wolności” (7.06.2021) – szczegóły na tydzienzycia.pl
Tydzień Życia i Wolności: odbierz bezpłatne wejściówki i weź udział w niezwykłym wydarzeniu