Globaliści nie kryją się już z prawdziwymi celami, dla których inspirują agendy ponadnarodowych instytucji takich jak Światowa Organizacja Zdrowia; to właśnie WHO polecono stworzenie swoistego traktatu założycielskiego, który ma być zalążkiem rządu światowego pod pretekstem walki pandemią; a najpilniejszą formą obrony jest niedopuszczenie do podpisania tego dokumentu przez polski rząd – przekonuje dr Wojciech Golonka na antenie PCh24 TV.
Gościem Filipa Obary w programie „Rozmowa PCh24” był dr Wojciech Golonka, prezes Instytutu Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum i publicysta „Do Rzeczy”. WHO, jak wskazał, od roku już pracuje nad tzw. Międzynarodowym Traktatem Antypandemicznym i przewiduje sfinalizowanie go w roku 2024.
Wydawało się – jak wskazał nasz gość – że wojna na Ukrainie pozwoliła zdystansować się od sanitaryzmu, ale wiadomości o trwających pracach nad wspomnianym traktatem zaprzeczają tym nadziejom. – Założenia tego traktatu wiele tłumaczą z tego, co chcą osiągnąć globaliści za jego pomocą. Ten traktat proponuje zamiar wprowadzenia zalążków rządu światowego pod pretekstem zwalczania pandemii i autorzy tego projektu nawet się z tym nie kryją – mówi dr Golonka.
Wesprzyj nas już teraz!
Przewrotne cele traktatu obnaża sama jego geneza. Otóż, Światowe Zgromadzenie Zdrowia wezwało WHO do przeprowadzenia audytu na temat odpowiedzi państw na epidemię COVID-19, który ukazał się w maju 2021. – Konkluzją tegoż audytu było wprowadzenie traktatu pandemicznego, który rozwiąże te bolączki, na które wskazywał audyt. Przy czym bardzo ciekawe są ustalenia tego audytu, dlatego, że mówiąc w skrócie, nie był to w ogóle dokument naukowy, był to dokument ideologiczny przygotowany przez ludzi, z których niektórzy nie mają żadnych kompetencji epidemicznych – wskazał publicysta.
Przykładem doboru członków „niezależnego panelu ekspertów” wybranego przez WHO jest jego szefowa, była premier Nowej Zelandii Helen Clark, z zawodu politolog, a wśród „ekspertów” znalazła się m. in. niejaka Aya Chebbi, która była tytułowana na oficjalnej stronie panelu jako „dyplomata, aktywistka panafrykańska i feministka, której głównym życiowym dokonaniem było zaangażowanie się w rewolucję arabską polityczna blogerka”.
– Było również kilku lekarzy, przy czym albo byli to wybitni przedstawiciele Chińskiej Partii Komunistycznej albo jeden wychowanek pana doktora Anthony’ego Fauciego, więc można powiedzieć, jedna strona medalu – wyjaśnia Wojciech Golonka, który jest autorem artykułu na temat audytu WHO. Ponadto autorzy dokumentu nie byli w stanie stwierdzić, jaka była geneza rzekomej pandemii COVID-19, co nie przeszkodziło im jednocześnie zaproponować światu zaleceń, dzięki którym ma to być… „ostatnia pandemia”.
Elementem ideologicznego przesłania audytu było przede wszystkim stwierdzenie, że tzw. pandemia COVID-19 była „pandemią nierówności”. Z nieuzasadnionych logicznie powodów, obok nierówności ekonomicznych, zostały w ten kontekst wplecione nierówności „genderowe”, etniczne, rasowe czy problemy „braku inkluzywności”. A jaki miałby być praktyczny wymiar zniesienia tych nierówności? Jak wskazali autorzy audytu, chodzi o to, by wszystkie kraje zostały na tyle zrównane ekonomicznie, żeby wszędzie można było wprowadzać restrykcyjne lockdowny. Drugim wskazanym elementem strategicznym było „wyszczepienie” całej ludzkiej populacji.
– W związku z tym potrzebna jest światowa rada – postulował panel – która byłaby ponad WHO, i która miałaby uprawnienia, można powiedzieć, życia i śmierci, tzn. wprowadzania lockdownów, karania państw, które nie chcą wprowadzić lockdownów, a które podpiszą się pod tym cyrografem; która zarządzałaby w sposób światowy szczepieniami itd. – tłumaczy rozmówca PCh24 TV i dodaje, że w intencji autorów audytu każde państwo miałoby „uroczyście” mianować przedstawiciela WHO, który pełniłby kontrolę nad realizacją globalnych wytycznych „pandemicznych”, w praktyce odbierając możliwość suwerennego decydowania, a wobec tych, którzy nie podporządkują się polityce sanitarnej będzie można wdrażać kary, jak choćby odcięcie od finansowania publicznego w kontekście zadłużenia państw.
– Założenia tego traktatu są bardzo niebezpiecznie i łatwo zrozumieć, że nie chodzi o zdrowie, a o wprowadzenie narzędzi politycznych, które będzie można wykorzystać później do dalszej budowy światowego porządku globalnego z ujednoliconym rządem światowym – twierdzi prezes Instytutu Andegavenum. To przywodzi na myśl dzieje Unii Europejskiej, która rozpoczęła się dla zabezpieczenia wspólnych interesów gospodarczych i pokoju. – Jeden z ojców założycieli Unii Europejskiej Jean Monet wprost mówił, że stwarzamy mechanizm, który będzie kierował się własną logiką dążenia do super-państwa i mówił wprost, że konieczne jest utworzenie ciała, któremu oddamy kompetencje krajowe, tak żeby on niezależnie decydował, co docelowo miało skutkować utworzeniem Komisji Europejskiej, która ma takie kompetencje jak dzisiaj – wskazał Golonka, podając przykład choćby szantażu, jakie TSUE i KE stosują wobec Polski.
W ostateczności będzie oznaczało dalszy pochód rewolucji obyczajowej w imię walki z „niesprawiedliwością społeczną”, o czym jest mowa w audycie WHO, a więc realizację postulatów takich jak powszechny dostęp do aborcji, „małżeństwa” homoseksualne czy surogacji dzieci dla par jednopłciowych. – Ci ludzie rozumieją w związku z tym praworządność poprzez akceptację tej rewolucji obyczajowej, która jest częściowo dokonana i wciąż się dokonuje na Zachodzie – mówi gość PCh24. Konsekwencją takich założeń byłoby uznanie, że kraj w którym zakaz nieskrępowanego zabijania dzieci nienarodzonych przez cały okres ciąży jest pogwałceniem podstawowych praw człowieka i należy taki kraj represjonować na arenie międzynarodowej.
– Globalizm jest niebezpieczny właśnie z tego powodu, że może przerodzić się w globalną tyranię, a z Księgi Objawienia akurat wiemy, że Antychryst nie będzie nikim innym, jak globalnym panem. Dlatego również jako katolicy powinniśmy się wystrzegać globalizmu, czyli jednoczenia ludzkości nie pod tym, co jako jedyne może ją zjednoczyć szanując wszystkie różnice państw suwerennych, bo tym jedynym elementem jest religia, prawda objawiona i panowanie Chrystusa Króla. Jak mówi św. Paweł, co może przyjść po Chrystusie, jeśli nie Antychryst? – podkreśla Wojciech Golonka.
Na koniec publicysta odpowiada na pytanie o środki, którymi dysponujemy, by przeciwstawić się realizacji tej przerażającej globalnej agendy. – Mamy bardzo daleko idące możliwości obrony, tylko trzeba pamiętać, że druga strona ma bardzo daleko idące możliwości nacisku. Ale najważniejsze jest, że nikt nie podpisze tego traktatu za nas. Nasza władza może po prostu powiedzieć: my tego nie podpiszemy. Są też środki nacisku: w postaci finansów, w postaci ośrodków opinii publicznej. Przypomnijmy, że TVN potrafi wyprowadzić setki tysięcy ludzi na ulice w Polsce w obronie rzekomego prawa do aborcji, więc są środki i pokazuje to, że można wyprowadzić ludzi na ulice, można więc w mediach dokonać ogromnej kampanii – mówi.
Pozostaje jeszcze, jak wskazuje dr Golonka „wróg, który kryje się w nas samych”. – To znaczy nasze elity nie są wolne od pewnych przekonań albo od pewnego imposybilizmu, to znaczy, że i tak mogą niektórzy z nich uważać, że globalizacja jest nieunikniona, więc nie ma co iść na starcie, nie ma afirmować naszej odrębności albo jeżeli będziemy ją afirmować, to zostanie nam tylko obóz Putina na przykład – tego typu myślenie pokazuje, że nasze elity mogą być więźniami imposybilizmu i w związku z tym są niezdolne do afirmacji naszej podmiotowości i suwerenności na arenie międzynarodowej – przekonuje.
– Historia III RP pokazuje, że wirus imposybilizmu jest pewnego rodzaju stałym przejawem polskich elit na arenie międzynarodowej niezależnie od ich retoryki na płaszczyźnie polityki wewnętrznej. (…) To, co trzeba koniecznie zrobić, to zachować te narzędzia suwerenności, nie można ich cedować, po to, by ten traktat nie był bronią wykorzystaną później przeciwko narodowi polskiemu – dodaje.
Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy na antenie PCh24 TV:
GLOBALNY RZĄD SANITARYSTYCZNY to już fakt? Tajny plan WHO! || Rozmowa PCh24