28 czerwca 2022

Sąd Najwyższy USA po prawie 50 latach obowiązywania orzeczenia Roe przeciw Wade, które umożliwiło zamordowanie prawie 63 mln dzieci poczętych, uchylił precedensowy wyrok. To oczywiście wielki sukces religijnych konserwatystów, którzy skutecznie wpłynęli na kierownictwo Partii Republikańskiej. Ale to nie koniec walki z aborcją. I nie koniec walki o to, by religia w szybko sekularyzującym się społeczeństwie pozostała jedną z zasad jednoczących głęboko podzielony ruch konserwatystów amerykańskich. Teraz decyzja w kwestii umożliwieniu lub zakazania aborcji zapadnie na poziomie poszczególnych stanów. Czy mieszkańcy zagłosują jak na konserwatystów przystało? To się okaże już wkrótce. 

Ponad pół wieku temu Russell Kirk usystematyzował wiedzę i sformułował czym jest konserwatyzm amerykański. Ale dziś intelektualiści i politycy tzw. prawej strony politycznej spierają się na nowo o to, jakie zasady powinny jednoczyć współczesnych konserwatystów. W amerykańskiej debacie zasadniczy spór dotyczy tego, czy religia – w związku z postępującą sekularyzacją – powinna pozostać w katalogu zasad nowych „konserwatystów”.

Niemałe poruszenie wywołała analiza Nate’a Hochmana z „National Review”, który opublikował 1 czerwca br. artykuł w „The New York Times”: „Republicans Are Now the Party od the Nonreligious” [Republikanie obecnie są partią ludzi niezwiązanych z religią].

Wesprzyj nas już teraz!

Hochman zwrócił uwagę, że dziś mamy do czynienia z „nowym konserwatyzmem społecznym” i „tradycyjna prawica religijna traci na znaczeniu”. Ba! Nawet niespecjalnie z nią się liczy kierownictwo Partii Republikańskiej (GOP). Ton obecnym konserwatystom nadają takie osoby, jak gubernator Florydy Ron DeSantis (swoją drogą katolik), który zainicjował kontrrewolucję antygenderową, Christopher Rufo z Manhattan Institute, który wypowiedział wojnę krytycznej teorii rasy oraz seksualizacji dzieci i młodzieży przez lobby LGBTIQ+, a także Tucker Carlson, były komentator CNN, obecnie gwiazdor Fox News, propagator „trumpizmu”.

„Nowy konserwatyzm społeczny” nie eksponuje kwestii religii i skupia się na walce z ideologią gender, aborcją, cenzurą oraz krytyczną teorią rasy.

Zdaniem Hochmana – a także wielu innych komentatorów po prawej stronie sceny politycznej – wojna kulturowa, jaką prowadzą obecni konserwatyści rozgrywa się nie między religią a sekularyzmem, lecz między grupami „obudzonych i nieobudzonych” o utrzymanie amerykańskiego stylu życia, charakterystycznego dla mieszkańców środkowych stanów Ameryki, określanych także przez socjologa Donalda Warrena mianem „środkowoamerykańskich radykałów” (M.A.R.). Obecni „konserwatyści” są bardziej nacjonalistyczni i sceptyczni wobec kosmopolitycznego otwartego społeczeństwa, wolnego handlu i masowej migracji – postulatów wysuwanych zarówno przez neoliberałów, jak i neokonserwatystów.

Podczas gdy stary konserwatyzm chrześcijański miał na celu obronę starego porządku, nowy konserwatyzm społeczny dąży do obalenia „porządku” zbudowanego przez radykalną lewicę i nie specjalnie chce wracać do „starego” – ze względu na wymagania moralne stawiane ludziom. „Prawica” przesunęła się na lewo.

Czym jest konserwatyzm?

Rusell Kirk (1918-1994), autor przełomowego dzieła z zakresu myśli politycznej: „Konserwatywny umysł. Od Burke’a do Eliota”, wydanej w 1953 r., usystematyzował myśl konserwatywną, wskazując na zasady, które spajają konserwatystów.

Analizując dorobek innych uczonych od Edmunda Burke’a przez Johna Adamsa, Samuela Taylora Coleridge’a, Johna Randolpha of Roanoke, Johna C. Calhouna, Alexisa de Tocqueville’a, Johna Henry’ego Newmana, Benjamina Disraeliego, Irvinga Babbitta, Paula Elmera More’a, George’a Santayany aż po T. S. Eliota, prof. Kirk sformułował zasady konserwatyzmu. Swoistym ich podsumowaniem jest esej Kirka o „Istocie konserwatyzmu”, przypomniany w „Political Dialogues” w 2018 r. Wyjaśnia on, kim jest konserwatysta i czym jest konserwatyzm.

„Konserwatysta jest człowiekiem, który stara się zachować to, co najlepsze w naszej tradycji i instytucjach, łącząc od czasu do czasu to, co najlepsze z tym, co konieczne”. Konserwatyzm jest „wyborem tego, co stare i sprawdzone, a nie tego, co nowe i niesprawdzone”. „Łączy się z nim zespół przekonań dotyczących etyki i społeczeństwa”.

Prof. Kirk krytykując liberalizm – za „przywiązanie do scentralizowanego państwa i ponurej bezosobowości znanej z Nowego wspaniałego świata Huxley’a czy Roku 1984 Orwella” – zaznaczył, że konserwatywna filozofia polityczna jest „systemem idei opozycyjnych wobec liberalizmu i radykalizmu”, a za jej twórcę uznaje się Edmunda Burke’a, którego „Rozważania o rewolucji we Francji” wpłynęły na brytyjską opinię publiczną oraz przywódców na kontynencie europejskim i w Ameryce.

W jego przekonaniu „konserwatyści od czasów Burke’a i Adamsa podpisywali się pod pewnymi ogólnymi ideami”. Wymienił wśród nich nieufność wobec „absolutnych dogmatów politycznych oderwanych od praktycznego doświadczenia i konkretnych okoliczności”, chociaż konserwatyści wierzą w istnienie pewnych trwałych prawd, rządzących zachowaniem społeczności ludzkich.

Amerykański konserwatyzm – zdaniem Kirka – opierał się na tym, że po pierwsze: „ludzie i narody są rządzeni przez prawa moralne, mające swoje źródło w mądrości większej niż ludzka, tj. w mądrości bożej. W swej istocie problemy polityczne są problemami moralnymi i religijnymi”. Mamy „moralny dług wobec przodków”, którzy zostawili nam cywilizację, jak i „moralne zobowiązanie wobec pokoleń, które przyjdą po nas”. Dlatego nie wolno ingerować w naturę ludzką ani w delikatną strukturę społeczno-politycznego porządku.

Po drugie: konserwatyści opowiadają się za różnorodnością i niejednolitością. Są przeciwni absolutnej równości, która prowadzi do tyranii. Sprzeciwiają się oligarchii i „demokratycznemu despotyzmowi”.

Po trzecie: ważna jest sprawiedliwość, która oznacza, że „każdy mężczyzna i każda kobieta mają prawo do tego, co im przynależne – do rzeczy najlepiej odpowiadających ich naturze, do bycia wynagradzanym zgodnie ze swym zdolnościami i integralnością, do swej własności i do swojej osobowości”.

Po czwarte: własność i wolność są nierozerwalnie ze sobą związane. „Niwelowanie różnic ekonomicznych nie jest postępem ekonomicznym”, a posiadanie własności jest szczególnie cenne, by nie pozostać „na łasce omnipotentnego rządu”.

Po piąte: konserwatyści wskazują, że konieczne jest równoważenie władzy. Wszelka centralizacja jest zazwyczaj znakiem społecznego upadku.

Po szóste: przeszłość to skarbnica mądrości, a nie balast. „Konserwatysta wierzy, że musimy kierować się tradycjami moralnymi, doświadczeniem społecznymi i całym zbiorem kompleksowej wiedzy pozostawionej przez naszych przodków. Konserwatysta odwołuje się do (…) przemyślanych opinii mądrych ludzi (…) Krótko mówiąc, konserwatysta wie, że nie urodził się wczoraj”.

Po siódme: konserwatyści wiedzą, że społeczeństwo potrzebuje wspólnoty, ale nie kolektywizmu. Dużą wagę przywiązuje do lokalnych, oddolnych instytucji pośredniczących: kościołów, stowarzyszeń, samorządów itp.

Kirk pisze: „Konserwatyści nie są egoistyczni. Kieruje nimi duch wspólnoty. Wiedzą, że kolektywizm oznacza koniec prawdziwej wspólnoty, zastąpienie różnorodności i dobrowolnej współpracy jednolitością i siłą”.

Po ósme: „w sprawach międzynarodowych amerykański konserwatysta czuje, że jego kraj powinien dawać wzór światu, ale nie powinien próbować zmieniać świata na swój obraz i podobieństwo”. Kraje winny zachować „swoją niepowtarzalną tożsamość, która odróżnia je od innych. Konserwatysta nie dąży do dominacji nad światem. Nie opowiada się za wizją świata ograniczonego do jednego modelu rządów i cywilizacji”.

Po dziewiąte: konserwatyści wiedzą, że ludzie nie są doskonali, podobnie instytucje polityczne. Nie da się „stworzyć nieba na ziemi, choć możemy uczynić z niej piekło”. Dlatego ważne jest, aby kierować się odwiecznymi zasadami moralnymi, by nie dopuścić do dominacji zła. Konserwatyści są podejrzliwi wobec utopijnych wizji. Nie wierzą w moc prawa pozytywnego, które miałoby rozwiązać wszystkie problemy ludzkości. Ich zdaniem, świat można uczynić znośnym, ale nie doskonałym, a postęp osiąga się poprzez „roztropne uznanie ograniczeń ludzkiej natury”.

Po dziesiąte: nie robi się zmian dla samej zmiany. „Trzeba godzić rozwój i zmianę z siłą tradycji społecznych i moralnych”. Jeśli nie trzeba czegoś zmieniać, to się tego nie zmienia, bo ludzie chcą żyć w stabilnym świecie trwałych wartości.

Konserwatyzm nie dąży do obrony przywilejów i statusu. „Większość konserwatystów nie jest ani bogata, ani wpływowa. Ale nawet najubożsi z nich czerpią wielkie korzyści z istnienia naszej Republiki. Mają wolność, bezpieczeństwo osobiste, majątkowe, równą ochronę prawną, prawo do owoców swej pracowitości i szansę na wykorzystanie swych talentów. Mają prawo do indywidualności w życiu i pocieszenia w obliczu śmierci” – podkreśla Kirk.

Dodaje także, że nie należy łączyć konserwatyzmu z obroną „kapitalizmu”. Przypomina, że „kapitalizm” jest „słowem ukutym przez Karola Marksa po to, by sugerować, że jedyną rzeczą jakiej bronią konserwatyści jest ogromna akumulacja prywatnego kapitału”. Tymczasem prawdziwy konserwatysta przede wszystkim broni własności prywatnej i wolnego rynku, „zarówno dla nich samych jak i dlatego, że są one środkami do osiąganiach wspaniałych celów (…) Dotyczą one ludzkiej godności, ludzkiej osobowości, ludzkiego szczęścia. Dotyczą nawet relacji między Bogiem a człowiekiem (…) Radykalny kolektywizm (…) współczesny radykalizm nie cierpi wiary religijnej, osobistej cnoty, tradycyjnej osobowości i życia polegającego na zwykłej satysfakcji. Wszystko co warte zachowania jest dziś zagrożone” – zauważył Kirk, wskazując na konieczność wzmocnienia konserwatywnego myślenia.

„Śmierć konserwatyzmu”

Po reelekcji prezydenta Baracka Obamy w 2012 r. głoszono śmierć współczesnego konserwatyzmu amerykańskiego. Jak zauważyli w 2013 r. David Davenport i Gordon Lloyd związani z Hoover Institution, autorzy książki „The New Deal and Modern Conservatism: A Defining Rivalry”, głosy takie wynikały z przekonania, że „demografia to przeznaczenie, a konserwatyzm to królestwo starych białych ludzi, których czas minął”. Nadszedł „dzień młodych, imigrantów, ludzi kolorowych, kobiet, które głosują postępowo, a nie konserwatywnie”.

Wezwano nawet do zmiany zasad i metod działania konserwatystów, jeśli zależy im na sukcesie wyborczym. By zjednoczyć ruch konserwatywny, w którym są różne odłamy zaproponowali ustalenie „wspólnego zestawu zasad pasujących do obecnych czasów”.

Uznali, że konserwatyści powinni skoncentrować się na obronie wolności i zapewnieniu bezpieczeństwa, ograniczonego rządu oraz kultywowaniu cnót w społeczeństwie poprzez instytucje pośredniczące. Dla przedstawicieli Instytutu Hoovera, religia nie ma jednak aż takiego znaczenia, jak obrona wolności osobistej i ograniczonego rządu, co jest sformułowane w amerykańskiej konstytucji. „Naszym instynktem jest ograniczanie rządu, aby nas nie zdominował” – pisali ponad dekadę temu, nawiązując do walki, jaką prowadził prezydent Herbert Hoover (1929-1933), sprzeciwiając się „postępowej dziczy Nowego Ładu”. Do tych tradycji mieli sięgać Russell Kirk, Friedrich von Hayek, William F. Buckley, Milton Friedman, Ronald Reagan i inni.

Przedstawiciele tego nurtu chociaż uważają, że nie należy ignorować tradycji i wartości, uznają, że pewne zmiany zaszły daleko np. rewolucja seksualna i dlatego nie ma co zabraniać aborcji, odwołując się do argumentacji konserwatystów religijnych. Nie powinno się także nalegać na wspieranie przez rząd określonych przekonań religijnych. Pisali, że „być może można by skoncentrować się bardziej na niektórych cnotach publicznych, takich jak uczciwość i umiar, pozwalających na funkcjonowanie wolnego społeczeństwa”. Przyjęcie takiej postawy miałoby pozwolić dotrzeć do szerszej publiczności. Tym, co powinno łączyć konserwatystów społecznych, fiskalnych, chrześcijańskich i libertarian jest konstytucja.

 W tym samym roku, w którym ukazała się książka przedstawicieli Instytutu Hoovera, „Commentary” podzieliło się poglądami 53 czołowych amerykańskich myślicieli i pisarzy na temat przyszłości konserwatyzmu. Dominowało przekonanie, że konieczna jest walka z omnipotencją rządu i przede wszystkim koncentracja na wolności ekonomicznej.

Konserwatyzm w wydaniu Herritage Foundation

Nieco odmienne stanowisko prezentują konserwatyści związani z Herritage Foundation, jak np. prof. Kevin D. Roberts, szef tego think tanku, który przygotował szereg projektów regulacji dla administracji Donalda Trumpa, koncentrując się na odwołaniu wielu ustaw przyjętych za Obamy.

Prof. Roberts w przemówieniu wygłoszonym 10 lutego 2022 r. na Forum Dallas on Law, Politics and Culture uznał, że największym wyzwaniem dla konserwatystów są sami konserwatyści i spory wewnątrz ruchu. Jest on przeciwny „wykrawaniu swojej ideologicznej niszy i werbalnemu atakowaniu innych konserwatystów”. Profesor uznał nawet, że „dyskurs” na temat konserwatyzmu, który odbywa się często za pośrednictwem Twitterra, tylko pogłębia napięcia, degraduje dyskusję i wszystkich, którzy uczestniczą w niej. Ma na tym korzystać lewica dążąca do „narzucenia reżimu technokratycznego i elitarnego rządu”.

Roberts uważa, że kluczowe dla konserwatystów jest „odzyskanie kultury”. „Powodem istnienia wolnego rynku – zauważa – i wolnej przedsiębiorczości oraz tego, że nasz porządek konstytucyjny ich strzeże, jest promowanie i ucieleśnianie dobra wspólnego. Ta uporządkowana wolność jest punktem oparcia, na którym wspierają się wszystkie zasady i ideały amerykańskiej republiki”.

Profesor nawiązuje do nauczania dominikanów i jezuitów, szkoły w Salamance, wskazując na znaczenie wolności sumienia, która jest „święta”, ponieważ reprezentuje naszą możliwość uczestniczenia w odwiecznym Bożym porządku. Z sumienia wywodzi „świadomość, że jesteśmy wolnymi istotami ludzkimi, których wybory należy szanować, z wyjątkiem sytuacji, gdy poważnie szkodzą nam i naszemu społeczeństwu” – podkreślił.

Szef Herritage Foundation akcentuje obronę wartości moralnych, by ograniczać zapędy rządu, który nie może dyktować „plastycznej formy rodziny, społeczeństwa obywatelskiego czy systemu ekonomicznego”. Władza nie może próbować regulować wszystkich dziedzin życia człowieka – nawet w imię dobra wspólnego, ponieważ te kompleksowe wizje przerodzą się w totalitaryzm.

Profesor uważa, że bardzo ważna jest ochrona rodziny, tradycji i kultury, która kształtuje zachowania polityczne. Istotną rolę pełnią instytucje pośredniczące, zwłaszcza instytucje edukacyjne. Szef Herritage Foundation przeciwstawia się indoktrynacji „kompleksu edukacyjno-przemysłowego”, postępowych elit i oligarchów Big Tech, wykorzystujących amerykański system wolnorynkowy. Wierzy, że amerykańską republikę uda się uratować dzięki przywracaniu kultury, zniszczeniu „nowego porządku politycznego i dziwnego oligarchicznego amalgamatu radykalnej lewicy, wielkiego rządu i wielkiego biznesu”. Liczy na społeczeństwo, które zbuntuje się przeciwko technokratom, „elitom nauki” i próbom wykorzystania koronawirusa do narzucenia radykalizmu. Autor pochwalił inicjatywę kanadyjskiego Konwoju Wolności i jego amerykański odpowiednik, a także rodziny, które zakwestionowały radykalne programy nauczania narzucane w szkole. Sama Herritage Foundation złożyła pozew przeciwko federalnemu nakazowi szczepień, odnosząc zwycięstwo. A firmy z branży Big Tech krytykuje nie tyle ze względu na monopolizację, lecz szkody wyrządzane relacjom między ludźmi.

Prof. Roberts przywołał słowa Rogera Kimballa, który podkreślił, że „prawdziwym problemem konserwatystów nie jest formułowanie wyrafinowanych zasad, ale skuteczna konfrontacja z molochem postępowej uzurpacji”. Jako wielkie wyzwanie postrzega również wzorce lansowane przez „elitę” komunistycznych Chin, rzucających wyzwanie konserwatywnym poglądom na edukację, politykę przemysłową, wolny handel, wielkie technologie itp.

Akademicki „Modern Age” wskazuje na antylewicowość

19 maja 2022 r. Daniel McCarthy w eseju zamieszczonym w akademickim periodyku „Modern Age” pisał, że teoretycznie amerykańska prawica powinna już wyginąć, bo „postępowcy zajmują prawie wszystkie szczyty władzy w krajowych instytucjach”, a federalna biurokracja służy postępowym celom. Nawet „główne kościoły protestanckie pozostają postępowe i hierarchia Kościoła katolickiego w USA nie jest szczególnie konserwatywna”.

Autor obawia się „zinstytucjonalizowanej ideologii” i apeluje do konserwatystów o zjednoczenie. Przypomina, że sięgając XIX wieku istniały cztery główne źródła konserwatyzmu amerykańskiego jako siły politycznej i intelektualnej: religia publiczna, patriotyzm „stanowy”, filozofia równowagi i antylewicowość.

O ile w XX wieku konserwatyści chcieli większego uznania wiary w życiu publicznym i to oni odgrywali istotną rolę, o tyle dzisiaj zyskuje „antylewicowość”.

McCarthy obawia się, że lewica osiąga przewagę, osłabiając niektóre nurty konserwatyzmu, a inne wzmacniając. Przejmując coraz większą władzę, staje się coraz bardziej arogancka i radykalna, wywołując sprzeciw społeczny. Tym samym, tym, co jednoczy amerykański ruch konserwatywny jest walka z postępową agendą lewicy. Jednak jednocześnie podkopywane są społeczne fundamenty innych źródeł konserwatyzmu. I jeśli postępowcy odniosą sukces, uda im się zniszczyć wszystkie inne kanały konserwatyzmu z wyjątkiem „antylewicowości”, wówczas „zatriumfuje  antysekularyzm, patriotyzm ustąpi miejsca gniewowi z powodu wykorzenienia, a filozofia równowagi przekształci się w bezwzględny makiawelizm”. To oczywiście przyniesie dalszą radykalizację i głębszą wojnę kulturową – przestrzega redaktor naczelny „Modern Age”, pisma założonego przez Kirka i będącego forum debaty na temat najważniejszych idei konserwatywnych.

Nacjonalistyczny konserwatyzm religijny

Mimo tak ponurej wizji konserwatyzmu prof. Yoram Hazony, Izraelczyk, który wychowywał się i kształcił w Ameryce zaproponował religijne odrodzenie. Jego książka „Conservatism: A Rediscovery Hardcover” wywołała duże poruszenie na „prawicy” i „lewicy”. Hazony przekonuje, że racjonalizm oświeceniowy jest bogiem, który zawiódł i że świat anglojęzyczny musi powrócić do tradycji, praktyczności, religii i doświadczenia.

Ortodoksyjny Żyd odrzuca racjonalizm oświeceniowy, nie będący w stanie zapewnić sensownej obrony jakiejkolwiek wartości ważnej dla obywateli. Pisze: „Reżim polityczny oparty na liberalizmie oświeceniowym nie może utrzymać się nawet przez trzy pokolenia. Oświeceniowy liberalizm inicjuje nieustanną rewolucję, która niszczy własne fundamenty w imię rozumu, otwierając drzwi marksizmowi i faszyzmowi”. I dalej: „Racjonalizm oświeceniowy zakłada, że ​​jednostki, jeśli swobodnie będą wypowiadały się na tematy polityczne i moralne bez odwoływania się do tradycji, szybko odkryją prawdę w tych sprawach i będą dążyć do konsensusu. Jednak doświadczenie sugeruje coś wręcz przeciwnego: gdy ludzie swobodnie rozważają kwestie polityczne i moralne, generują wiele różnych i sprzecznych opinii, nie osiągając w ogóle konsensusu. [To] … jest motorem wiecznej rewolucji, która powoduje stopniowe niszczenie każdej odziedziczonej instytucji”.

Autor opowiada się więc za powrotem do tradycji, doświadczenia, pragmatyzmu, religii jako „prawdziwego źródła mądrości”. To dzięki nim można zapewnić wolność  jednostki, zachować trwanie narodu, przekazywać wartości, działać na rzecz dobra wspólnego.

Hazony sprzeciwia się otwartym granicom, awanturnictwu zagranicznemu i krajowemu. Opowiada się za silną armią, handlem, który ma na celu wzmocnienie narodu oraz publicznym uznaniem znaczenia religii

Profesor w rozmowie z redaktorem Gerry Baker z „Wall Street Journal” wyjaśnił, że konserwatyzm odszedł od swoich korzeni i może zostać uratowany przez nowe pokolenie, które postawi na religię oraz tradycyjne wartości. To odmienne stanowisko od chociażby przedstawicieli konserwatyzmu z Instytutu Hoovera, czy Herritage Foundation.

Izraelczyk, który uchodzi za czołowego myśliciela konserwatywnego ruchu rewizjonistycznego ostatniej dekady stawia na tzw. nacjonalistyczny konserwatyzm. Jego prace posłużyły do sformułowania programu ruchu populistycznego. Miał wpływ na agendę Donalda Trumpa i Brytyjczyków, którzy zdecydowali o opuszczeniu UE w 2016 roku.

Szefując Fundacji Edmunda Burke’a podkreśla, że są różne rodzaje konserwatyzmu w różnych krajach i nie ma jednej recepty na idealne rządy dla wszystkich. A tym, co wyróżnia anglo-amerykański konserwatyzm jest tradycja chrześcijańska. Martwi go to, że dziś prawie żadna szkoła myśli politycznej w środowisku akademickim, nie jest zainteresowana kwestią tradycji. A to właśnie od niej uzależnione jest utrzymanie stabilności narodu.

W jego przekonaniu konserwatyści w czasie zimnej wojny sprzymierzyli się z liberałami w walce z komunizmem, co zaowocowało podporządkowaniem konserwatyzmu liberalizmowi. W latach 90. ub. wieku konserwatyzm zdominowała troska o wolność gospodarczą. Religia i tradycjonalizm zeszły na dalszy plan jako kwestie prywatne. A gdy „Bóg, Pismo Święte i struktura rodziny, znaczenie niezależnych państw narodowych, a nawet takie rzeczy, jak małżeństwo między mężczyzną a kobietą, czyli wszystkie tego rodzaju tradycyjne filary (…) cywilizacji anglo-amerykańskiej zostały sprywatyzowane, miały tendencję do zanikania”.

Hazony uważa, że te rzeczy, o których nie dyskutuje się publicznie, które nie są doceniane i popierane przez przywódców narodu, ulegają degradacji. I tak stało się w USA. Dlatego wzywa do odrodzenia konserwatywnego polegającego na przywróceniu tradycyjnych wartości i instytucji w życiu publicznym. Liczy na odrodzenie zainicjowane w stanach rzucających wyzwanie liberalnej agendzie rządu federalnego. Uważa, że siła amerykańskiej demokracji zależy od istnienia potężnej chrześcijańskiej konserwatywnej alternatywy dla liberalizmu.

Konserwatywny ruch w USA wciąż poszukuje alternatywy dla reaganizmu. Ciągle ścierają się w nim różne nurty. I rzeczywiście zyskuje na znaczeniu konserwatyzm społeczny. Jednak dla Amerykanów najważniejsze wydaje się być ograniczenie zapędów władzy, która rzuciła wyzwanie ich stylowi życia.

„Prawica” przesunęła się na lewo, tym samym odchodząc od konserwatyzmu, a nowym „konserwatystom społecznym” bliżej do libertynizmu.

Czy „konserwatyzm narodowy” Hazony’ego okaże się poważnym wyzwaniem intelektualnym dla konserwatywnego establishmentu i czy wygra z wizją niereligijnego konserwatyzmu społecznego? Pesymiści uważają, że sprawy zaszły za daleko i Ameryka bardzo się zsekularyzowała. Optymiści liczą, że uda się przeprowadzić rewolucję w stylu Orbanowskim, odbić instytucje z rąk lewicowców, by na nowo zacząć przywracać kulturę i społeczeństwa na właściwe tory.

W najbliższych miesiącach okaże się, który nurt zyska na sile. I czy będzie można liczyć na radykalny zwrot, także w kwestii chociażby zalegalizowanych w 2015 r. przez Sąd Najwyższy pseudomałżeństw jednopłciowych.

Kierownictwo Partii Republikańskiej już zaczęło wyrażać obawy co do przyszłości politycznej w związku z obaleniem orzeczenia Roe przeciw Wade. Niektórzy Republikanie zastanawiają się, jak to wpłynie na wyniki wyborów uzupełniających do kongresu w listopadzie tego roku.

Jest jeszcze inna kwestia, która pozostaje do rozważenia. Amerykański establishment rządzący podsyca wrogie nastroje i namawia do masowych protestów. Być może celem jest doprowadzenie do rebelii, a następnie przekonywanie, że konieczne jest napisanie nowej konstytucji, w której znalazłyby się „prawa” do aborcji, pseudomałżeństw homoseksualnych i wiele innych postępowych uzurpacji.  

Takie wezwania słychać od co najmniej kilku lat i tego typu głosów w sprawie stworzenia nowej ustawy zasadniczej należy się poważnie obawiać. 

Agnieszka Stelmach

 

Iskra wyjdzie… z Ameryki? Katolickie i antyaborcyjne przebudzenie w USA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie