Jan Pospieszalski broni szkolnych zajęć Wychowania do życia w rodzinie. „Już sama nazwa tego przedmiotu wywołuje furię: życie, rodzina, wychowanie – te pojęcia jak płachta na byka działają na ludzi, którzy chcą zmiany antropologicznej, na ludzi spod znaku sześciokolorowej flagi” – mówi w swym felietonie na łamach PCh24TV.
– Pokolenie ludzi urodzonych w okolicach roku 2000, na przełomie tysiącleci, wydaje się jakby należało do innej cywilizacji. Jakby gdzieś tu nastąpiło potężne zerwanie. Pokolenie ludzi wychowanych na smartfonach, Tik Tokach z szerokopasmowym internetem właściwie tworzy już jakieś inne plemię. Oczywiście nie wszyscy, ale jest coś na rzeczy – ocenił publicysta. Przytoczył konkretne przykłady świadczące o kulturowej zapaści: profanację Mszy świętej i prowokacyjną, antykościelną postawę studentów jednej z wyższych uczelni.
Wesprzyj nas już teraz!
– Gdzie są przyczyny analfabetyzmu kulturowego? Czy to niewiedza, czy cywilizacyjna zapaść? Żyjemy w otoczeniu pierwszego postchrześcijańskiego pokolenia w Polsce – mówił Jan Pospieszalski.
Zwrócił między innymi uwagę na rezultaty badań społecznych dotyczących religijności Polaków po tak zwanej pandemii covid-19. – W grupie najmłodszych ludzi zmienia się postawa wobec Kościoła. Zaledwie jedna czwarta Polaków urodzonych po 2000 roku deklaruje jakąkolwiek relację do niego, praktyki religijne i to, że Kościół jest dla nich ważny. Większość, mówiąc językiem młodych, „ma na to wywalone” – podsumował.
– Nie chcę deprecjonować wysiłku wielu wspaniałych nauczycieli, wielu znakomitych dyrektorów szkół. Ale powiedzmy sobie szczerze: czy naprawdę szkoła dzisiaj wychowuje? Jak wielu nauczycieli abdykowało z misji wychowania młodego pokolenia? – pytał autor felietonowego cyklu „W Pośpiechu”.
Jak zauważył, katecheza i Wychowanie do życia w rodzinie są dziś w polskich szkołach nieobowiązkowe. Ponadto mają bardzo zły „pijar” a ich status w szkole jest gorszy niż można byłoby się spodziewać.
Szczególną uwagę publicysta poświęcił zajęciom WDŻ. W opinii Jana Pospieszalskiego przy odpowiednim wykorzystaniu jest to dobry instrument by w dużej skali przeciwstawić się powszechnej demoralizacji płynącej z mediów, w tym z popkultury.
POSPIESZALSKI. Nadchodzi MROK WIARY. Dokąd zaprowadzi nas pokolenie „zetek”? || w pośpiechu
Jak mówią dane na lekcje WDŻ w roku 2019/2020 uczęszczało w szkołach podstawowych 65 procent uczniów. Zachodziła przy tym pewne prawidłowość: im starsza klasa, tym procent uczestników zajęć był mniejszy. Natomiast w placówkach podstawowych średnia wynosiła już tylko 19 procent. Sam przedmiot od początku wystawiony był na ataki „sekslewicy”. – Już sama nazwa przedmiotu wywołuje furię: życie, rodzina, wychowanie – te pojęcia jak płachta na byka działają na ludzi, którzy chcą zmiany antropologicznej, na ludzi spod znaku sześciokolorowej flagi. To co my uważamy za wychowanie w sprawdzonym systemie cywilizacyjnych wartości dla nich oznacza utrwalanie stereotypów, wstecznictwo, średniowieczne dominację patriarchatu – podkreślił publicysta.
Niezależnie od tego, od lat trwa zakamuflowana albo jawna inwazja seksedukatorów do szkół pod pretekstem tego, że WDŻ nie dostarcza rzekomo dzieciom wiedzy z zakresu seksualności i profilaktyki, przy czym, dla lewicy „profilaktyka” oznacza m.in. antykoncepcję, aborcję i hormonalne preparaty stręczone nastolatkom.
Autor cyklu „W Pośpiechu” podkreślił, że wychowanie do życia w rodzinie dobrze spełnia swą rolę ukazując prawdę o antykoncepcji hormonalnej w wieku dojrzewania, afirmując wstrzemięźliwość, mówiąc o ryzyku, jakie niesie za sobą wczesna inicjacja aktywności seksualnej. Tymczasem większość dyrektorów spycha ten przedmiot na ostatnie miejsca w harmonogramie zajęć szkolnych poszczególnych klas.
Problemem jest także kadra nauczycielska. Większość prowadzących zajęcia WDŻ ma już na swym koncie 20–25-letni staż. Ponieważ spada liczba uczniów, kurczy się liczba godzin. Aby nauczyciel ekspert od WDŻ mógł wypełnić cały etat, musi nieraz uczyć w kilku szkołach. Wielu pedagogów zmuszonych jest do robienia specjalizacji w innych przedmiotach, na przykład informatyce. – Dlatego często WDŻ uczony jest przed osoby przypadkowe, które przeszły tylko krótkie przeszkolenie i zajmują się tym bez przekonania, bez pasji, bez odpowiednich kompetencji. Stąd samonapędzający się proces eliminacji tego przedmiotu – zauważył Jan Pospieszalski.
Publicysta zarysował kontekst, w którym apeluje o poważne potraktowanie przez władze szkolne zajęć z WDŻ: napastliwą edukację gender, seksualizację i pornografizację mediów i przestrzeni publicznej, rezygnowanie przez wielu rodziców ze swych obowiązków wychowawczych.
Jeśli WDŻ zniknie, zniknie ostatnia tama, która daje dzieciom szansę zapoznania się z ważnymi wartościami cywilizacyjnymi i chrześcijańskim kodem kulturowym – uważa Jan Pospieszalski. Warunkiem naprawy sytuacji jest w jego przekonaniu dobra wola ministerstwa edukacji i chęć współpracy ze środowiskami prorodzinnymi, która mają pomysł, jak przeciwstawić się edukacyjnemu kryzysowi w sferze wartości odnoszących się do życia, małżeństwa i płciowości.
Źródło: PCh24TV
POSPIESZALSKI. Nadchodzi MROK WIARY. Dokąd zaprowadzi nas pokolenie „zetek”? || w pośpiechu