„Helikoptery rządu Birmy ostrzelały szkołę i wioskę na północy kraju, zabijając 13 osób, w tym siedmioro dzieci”, poinformowała w poniedziałek agencja Associated Press, powołując się na zarządcę zaatakowanej placówki.
Zarządzająca szkołą Mar Mar powiedziała, że próbowała zabrać uczniów do bezpiecznych kryjówek na parterze budynku, gdy dwa z czterech śmigłowców Mi-35 latających nad wioską zaczęły strzelać z karabinów maszynowych do szkoły znajdującej się wewnątrz kompleksu wiejskiego klasztoru buddyjskiego.
– Uczniowie nie zrobili niczego złego, nigdy nie sądziłam, że będzie się do nich strzelać z karabinów maszynowych – powiedziała Mar Mar. – Przez godzinę strzelali do kompleksu z powietrza. Nie zatrzymali się nawet na minutę. Jedyne, co mogliśmy wtedy robić, to powtarzać buddyjskie mantry – dodała.
Wesprzyj nas już teraz!
Gdy atak ustał, na teren klasztoru wkroczyło około 80 żołnierzy, strzelając do budynków. Żołnierze kazali następnie wszystkim wyjść ze schronów. Zarządzająca szkołą kobieta przyznała, że widziała około 30 uczniów z ranami na plecach, udach, twarzach i innych częściach ciała. Niektórzy uczniowie stracili kończyny.
Żołnierze zabrali również ponad 20 osób, w tym dziewięcioro rannych dzieci i troje nauczycieli. Dwóch schwytanych oskarżono o przynależność do antyrządowych Ludowych Sił Obrony, zbrojnego skrzydła ruchu oporu wobec wojska.
Według tajlandzkiego Stowarzyszenia Pomocy dla Więźniów Politycznych, które monitoruje prawa człowieka w Birmie, co najmniej 2298 cywilów zostało zabitych przez siły bezpieczeństwa od czasu przejęcia władzy przez armię. (PAP)
Eskalacja agresji. Wojskowy reżim w Mjanmie atakuje kościoły