Caleb McLaughlin znany jest głównie z roli w serialu Stranger Things oraz z opowiadania w mediach historii na temat rzekomego rasizmu wśród użytkowników Netflixa. „Dlaczego mnie lubią najmniej?” – pyta aktor.
McLaughlin pojawił się w belgijskim programie, w którym żalił się na uprzedzenia rasowe, które mają być udziałem widzów. – Dlaczego to mnie lubią najmniej? Mam najmniej obserwujących? Podobnie jak inni, jestem w tym serialu od pierwszego sezonu – zastanawia się młodzieniec.
– Gdy byłem dzieckiem, na pewno się to na mnie odbiło. Podczas mojego pierwszego Comic-Conu ludzie nie stali w kolejce do mnie, bo jestem czarny. Ktoś powiedział, że nie chce stać w mojej kolejce, bo byłem niemiły dla Jedenastki – wyznaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Wiadomo, że gdy odbiorcy przekazów ekranowych traktują je zbyt poważnie, zatracają poczucie rzeczywistości. To by tłumaczyło niechęć do aktora, skoro w serialu był „niemiły” dla jednej z głównych bohaterek netflixowej produkcji. Ale co ma do tego kolor skóry? Tego Caleb nie tłumaczy.
Na tym nie kończą się insynuacje odtwórcy roli Lucasa Sinclaira. – Nawet teraz niektórzy ludzie nie followują mnie lub nie wspierają mnie, ponieważ jestem czarny. Czasami za granicą czujesz rasizm, czujesz bigoterię – dodaje.
McLaughlinowi udzieliła się widocznie neomarksistowska atmosfera dyskursu inspirowanego przez tzw. krytyczną teorię rasy, skoro co chwilę powraca do motywu rzekomej niechęci na tle rasowym i stwierdza: Ponieważ urodziłem się z tym pięknym czekoladowym kolorem skóry, ludzie mnie nie uwielbiają.
Pragnienie bycia uwielbianym nie jest obce w jego branży, a jego brak, jak widać, skutkuje pewną frustracją. Na szczęście ideologowie ruchu Black Lives Matter dostarczyli Calebowi oręża, którym może bronić się przed ostrzami rasistowskich języków bezwstydnie białych użytkowników Netflixa.
Źródło: film.org.pl / deadline.com
FO