Wykreowana na eksperta klimatycznego szwedzka nastolatka Greta Thunberg zmieniła zdanie w sprawie elektrowni atomowych i… krytykuje ich wyłączanie. Wrogiem numer jeden dla lewicowej aktywistki jest wciąż węgiel, powrót do którego – jej zdaniem – jest nie do przyjęcia nawet w obliczu kryzysu energetycznego.
„Wyłączanie elektrowni atomowych, które produkują jeszcze prąd, to błąd – uznała aktywistka klimatyczna Greta Thunberg. Oceniła w ten sposób niemiecką politykę energetyczną i przestrzegła rząd w Berlinie przed powrotem do węgla, mimo trwającego kryzysu. W jej opinii czarne złoto nie może na nowo wrócić do łask nawet wtedy, gdyby mieszkańcy mieli płacić bardzo wysokie rachunki za energię” – czytamy na łamach portalu Interia.
Wesprzyj nas już teraz!
Młodej Szwedce, która zasłynęła przed kilkoma laty histerycznymi wystąpieniami „w obronie Ziemi”, z bliżej nieznanych przyczyn podsuwają mikrofon największe media. Jeśli w ogóle dopatrywać się jakiegoś sensu w cytowaniu jej wypowiedzi, to bodaj wyłącznie z jednego powodu. Thunberg stała się kimś w rodzaju nieoficjalnego rzecznika kreatorów światowej polityki niszczenia gospodarek pod fałszywą flagą walki ze zmianami klimatycznymi. Można więc oczekiwać, że jeśli zabiera głos to po to, by oznajmić aktualny „przekaz dnia”.
„Lobbing i greenwashing w żadnej ilości nigdy nie uczynią ich zielonymi” – napisała na Twitterze o atomie i gazie.
„Desperacko potrzebujemy prawdziwej energetyki odnawialnej, a nie fałszywych rozwiązań” – dodała.
Jednak we wtorek media ukazujące się w Niemczech przytaczały wypowiedzi Skandynawki utrzymane już w innym tonie. Stwierdziła na przykład, że decydenci nad Renem popełniają błąd kierując wzrok w stronę węgla, a równocześnie wyłączając aktywne dotychczas elektrownie jądrowe.
Thunberg, jak donoszą media, „rozumie potrzebę ochrony Europejczyków przed nadmiernymi kosztami prądu, ale – w jej ocenie – ten argument jest niewystarczający”.
Źródło: Interia.pl, Twitter, PCh24.pl
RoM