„Poprzez uchwały Synodalnej Mylnej Drogi niemiecki Kościół zerwał z Rzymem. Jego biskupi idą za prywatnymi objawieniami nowych źródeł poznania. Schizma nie może być bardziej jawna” – pisze ks. Joachim Heimerl, kapłan archidiecezji Wiednia. I stawia zdecydowany postulat dotyczący podatku kościelnego.
Ks. Joachim Heimerl nawiązał do postulatów niemieckiej Drogi Synodalnej. We wrześniu na Drodze tej biskupi razem ze świeckimi zaproponowali zmianę nauczania w sprawie homoseksualizmu czy kapłaństwa kobiet oraz demokratyzację władzy w Kościele. Wszystko to uczyniono w imię odczytywania „znaków czasu” i czerpania z doświadczeń „współczesnej nauki i teologii”.
Ks. Joachim Heimerl jest rodowitym monachijczykiem. Władze jego archidiecezji nie zgodziły się jednak na to, by otrzymał święcenia kapłańskie, a to z powodu choroby. Inaczej potraktował go kardynał Christoph Schönborn z Wiednia, dlatego ks. Heimerl posługuje właśnie tam.
Wesprzyj nas już teraz!
Według ks. Joachima Heimerla nie ma tak naprawdę większego znaczenia, czy niemiecka schizma stanie się formalna, czy nie. W Niemczech nie ma już tak czy inaczej mowy o jedności z Kościołem; to, co wiąże ortodoksyjnie wierzących katolików z ich biskupami, to w najlepszym wypadku… podatek kościelny. Jak zauważa, jest to zarazem ponura okoliczność, bo to właśnie pełna kiesa jest kołem zamachowym niemieckiej schizmy. „Wierni Rzymowi katolicy finansują drogę odrębną swoich biskupów, czy tego chcą, czy nie” – napisał kapłan.
W związku z tym, zastanawia się kapłan, trzeba się zastanowić nad dalszą relacją między płaceniem podatku kościelnego a byciem w Kościele. W Niemczech dochodzi już do tego, że niektóre parafie zapraszają na Mszę tych, którzy wystąpili z Kościoła – zakładają bowiem, że nie chcieli oni płacić podatku kościelnego w sytuacji, w której Kościół jest… za bardzo konserwatywny. A co z tymi, którzy występują ze schizmatyckiego Reformowanego Kościoła, bo są ortodoksyjnymi katolikami? – takie pytanie stawia ks. Heimerl.
Obecnie w Niemczech jest tak, że kto „wypisze się” z Kościoła, ten zaciąga automatycznie ekskomunikę. Problem w tym, że to „wypisanie się” następuje nie przed biskupem czy nawet kapłanem, ale przed urzędnikiem państwowym. Co więcej, większość ludzi „wypisuje się” nie z powodów doktrynalnych, ale ze względu na niechęć płacenia podatku kościelnego. Wśród nich większość to ci, którzy uważają, że Kościół powinien iść „z duchem czasu”, a skoro tego nie robi, nie należy go podatkiem wspierać. Są jednak i inni, tacy, którzy mają poważny problem ze wspieraniem swoimi pieniędzmi biskupów głoszących herezje.
Powiązanie „wypisanie się” z Kościoła, czyli de facto odmowę płacenia podatku, wielokrotnie krytykował Watykan, w tym papież Benedykt XVI. Według ks. Joachima Heimerla należy teraz mocno postawić tę kwestię.
Jego zdaniem trzeba w Niemczech przyjąć linię, którą od dawna reprezentuje Rzym: wystąpienie z Kościoła przed państwowym urzędnikiem nie ma żadnej mocy. To, co się liczy, to więź z wiarą – rzymską wiarą – Kościoła, a nie płacenie podatku. „Trzeba to powiedzieć wprost i bardzo szczerze: podatek kościelny nie ma przyszłości; nie jest już wyznacznikiem tego, czy ktoś przynależy do Kościoła, czy nie. Chodzi tu o zbyt świętą sprawę, by uzależniać ją od jakiegoś podatku. Także z tej przyczyny nikt nie może wymagać od katolików, by dalej płacili podatek kościelny. Wierność Kościołowi rzymskiemu jest ważniejsza od praktyk podatkowych niemieckich schizmatyków” – podsumował.
Źródło: Kath.net
Pach