Elektromobilność, która wedle założeń „ekologów” ma „ratować planetę” przeżywa problemy wieku dziecięcego. W Polsce, choć aut elektrycznych nie ma zbyt wiele, to jednak stosunkowo szybko ich przybywa. Efekt? Brakuje ogólnodostępnych stacji ładowania. A sytuacja się pogarsza.
Jak pisze „Puls Biznesu” obecnie na jeden ogólnodostępny punkt ładowania przypada w Polsce już 11,8 auta z wtyczką i mimo rozwoju sieci sytuacja szybko się pogarsza. Unia wyznaczyła ambitne cele, których nie osiągniemy bez zmiany prawa – czytamy.
Jak podaje „PB”, pod koniec listopada 2022 r. w Polsce funkcjonowało 2527 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych (4913 punktów). 29 proc. stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 71 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
Wesprzyj nas już teraz!
„Miedzy styczniem a końcem listopada przybyło 595 ogólnodostępnych stacji (w całym 2022 r. prawdopodobnie ponad 600). Tempo jest imponujące, przybyło jednak tylko 141 szybkich ładowarek DC – niewiele więcej niż w 2021 r. (135) i sporo mniej niż w 2020 r. (164)” – czytamy.
„Puls Biznesu” zauważa, że rozwój sieci szybkich stacji nie nabiera tempa mimo funkcjonowania systemu dofinansowania i coraz większego zaangażowania dużych operatorów. „Flota elektryków powiększa się znacznie szybciej” – pisze „PB”. (PAP)