Raz po raz emocje kierowców wzbudzają informacje dotyczące powstających w polskich miastach Stref Czystego Transportu. Ale polityka gmin, to jedno. Bo kolejne wprowadzane na szczeblu centralnym zapisy powodują, że pętla na nieco starsze samochody zasilane olejem napędowym, zaciska się coraz mocniej. Czy wyrok na diesle już zapadł?
O sprawie pisze Paweł Rygas, w serwisie motoryzacyjnym Interii. Jak przypomina, od 22 lipca 2023 roku obowiązuje Ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczania niektórych skutków kradzieży tożsamości. Cóż takiego ma ona wspólnego z kierowcami? Otóż zmienia ona zapisy kilku innych obowiązujących przepisów, w tym tych dotyczących prawa o ruchu drogowym i – ogólnie rzecz ujmując – elektromobilności.
Skutki tych regulacji mogą wkrótce okazać się bolesne dla właścicieli starszych pojazdów z silnikami diesla. Oto bowiem gminy otrzymały do rąk narzędzie, które sprawi, że walka z samochodami uznanymi za „szkodliwe dla środowiska” stanie się łatwiejsza. A nie trudno się domyślić, że w pierwszej kolejności „pod nóż” pójdą silniki diesla z normą niższą niż EuroV – czyli nieco uogólniając, wyprodukowane do roku 2010.
Wesprzyj nas już teraz!
Temat eliminacji starszych samochodów nieco lepiej już czują mieszkańcy Krakowa, Warszawy, czy miast, gdzie samorządy wzięły się za ustanawianie tzw. Stref Czystego Transportu. Bezsprzecznie liderem jest tu Kraków, który ustanowił STC na terenie całego miasta i już od lipca 2026 granicy miasta nie będą mogły m.in. przekroczyć pojazdy z silnikiem diesla starsze niż rok 2010 lub z normą niższą niż Euro V.
Co zmienia ustawa? Otóż dotąd gminy stawiały na nalepki kontrolne, poświadczające spełnianie norm przez pojazd. Teraz ułatwiony zostanie automatyczny nadzór. Otóż ustawa przewiduje, że każdemu zainteresowanemu, po podaniu numeru rejestracyjnego pojazdu, udostępnia się, za pośrednictwem usługi sieciowej markę, typ i model samochodu, spełnianą normę Euro, rodzaj paliwa, czy rok produkcji.
Na tym nie koniec, bo Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad rozwiązaniem, które pozwoli na automatyczne uzupełnienie wartości normy Euro pojazdów w bazie CEPiK. Można się domyślać, że „specjalny algorytm”, który przypisze normę do pojazdu będzie bazował na roku produkcji. Tak wnioskować pozwala przynajmniej obecny system prawny, który – w przypadku STC – nakazuje kierowcom, których auta spełniają normę, mimo starszego rocznika, udowadnianie takiego faktu, w celu otrzymania nalepki zezwalającej na wjazd do strefy.
A wiadomo, że rok produkcji, w przypadku pojazdów wypuszczanych na rynek w pobliżu daty zmiany obowiązującej normy Euro dla nowych pojazdów, nie jest wyznacznikiem spełnianej normy.
To jednak szczegóły. Ważny jest efekt planowanych rozwiązań. A jest nim zyskanie przez gminy możliwości elektronicznej weryfikacji pojazdów wjeżdżających na teren miasta, czy samej STC – weryfikacja będzie możliwa na bieżąco – na podstawie numeru rejestracyjnego i danych zaczerpniętych z CEPiK.
A jak to zwykle bywa, zmiana w CEPiK sprzedawana jest nam jako dobro – bo właściciele będą mogli w aplikacji mObywatel lub w rządowym serwisie umożliwiającym poznać historię pojazdu, sprawdzić normę dopisaną do pojazdu.
„Presja klimatyczna” oraz przygotowywane ułatwienia z pewnością zachęca gminy do tworzenia nowych STC. To zaś oznacza, że miejsc do których nie wjadą starsze diesle będzie w Polsce przybywać.
Co stanie się ze starszymi pojazdami? Czy Ziemia odetchnie z ulgą? Nic podobnego! Najpewniej powtórzy się niemiecki scenariusz, ale tym razem starsze pojazdy wyjadą z Polski dalej na wschód i tam będą jeszcze służyły przez lata. Z tą różnica, że właściciele tych aut stracą, bo wartość „zakazanych pojazdów” na rynku spadnie.
Źródło: interia.pl
MA
Polacy nie chcą delegalizacji samochodów spalinowych! Podpisz pilny APEL do polskich władz!