Mieszkańcy miejscowości Studzianki (woj. podlaskie) kultywują tradycję tzw. desek wotywnych. Są to pięknie zdobione, nieduże deski z krzyżem lub pasyjką, które wiesza się na drzewach, głównie w puszczach terenu województwa podlaskiego. Takie kapliczki deskowe to wotum dziękczynne Bogu lub błaganie w ważnej intencji.
Niegdyś desek wotywnych wieszanych na drzewach, najczęściej wzdłuż leśnych dróg, było w podlaskich puszczach bardzo wiele. Dziś zobaczyć taką „perełkę”, jest bardzo trudno. Dlatego mieszkańcy Studzianek powzięli decyzję, aby ratować tą piękną, religijną tradycję. W wiejskiej świetlicy zorganizowali warsztaty wyrobu desek wotywnych. W ten sposób wykonano już 11 takich rzadkich kapliczek, które w najbliższym czasie umieszczone zostaną w różnych miejscach Puszczy Knyszyńskiej, na skraju której leżą Studzianki. Na deskach, ich twórcy i twórczynie, zapisali osobiste podziękowania i intencje. W ten sposób cenna tradycja na nowo ożyła i została przekazana młodemu pokoleniu.
Wieszanie na drzewach desek wotywnych jest bardzo dawną tradycją Podlasia. Nie jest jednak pewne jak starą, gdyż drewniany materiał, z których robi się deski, nie zachowuje się długo. Najstarsze, istniejące deski wotywne pochodzą z wieku XIX. Są one przechowywane w muzeach. Obecnie w Puszczy Knyszyńskiej można spotkać, wiszące jeszcze na drzewach, prawie stuletnie deski wotywne. Napis na jednej z nich, sporządzonej w roku 1930, brzmi „Jezu proszę serdecznie dopomóż w mojej biedzie.” Na innej desce znajdującej się w puszczy koło Supraśla znajdujemy napis „Boże miej nas zawsze w opiece”. Deski wotywne sporządzała głównie ludność puszczańskich wsi i osad. Były to formy leśnych kapliczek.
Wesprzyj nas już teraz!
W czasie Powstania Styczniowego deski wotywne pełniły też w rolę skrzynek kontaktowych między leśnymi oddziałami tzw. partiami). To w nich ukrywano, przeważnie zaszyfrowane, wiadomości. Najstarsze zachowane XIX-wieczne deski wotywne, mają bogato profilowany kontur i są dość spore, od 70 do 180 cm wysokości i od 30 do 40 cm szerokości. Młodsze, powstałe po pierwszej i drugiej wojnie światowej, są mniejsze – nie przekraczają 70 cm wysokości.
Kapliczki deskowe wykonywano najczęściej z żywicznego drewna sosnowego. Na najstarszych zawieszano krzyż z rzeźbioną figurą Ukrzyżowanego Chrystusa. Czasem rzeźbę mocowano bezpośrednio do deski, na namalowanym czarną farbą krzyżu. Deski polichromowano farbą olejną, dzieląc barwami całość na dwie części. Górę malowano na niebiesko, co symbolizowało niebo; dół na czarno lub brunatno, co oznaczało ziemię.
Często na deskach kapliczek drzewnych umieszczano symbol krzyża z półksiężycem, który dawni mieszkańcy Podlasia rozumieli jako symbol zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią lub Matki Bożej nad szatanem. Półksiężyc traktowany tu jako symbol ciemności i zła, występuje u nasady większości kutych, kowalskiej roboty, krzyży. Te półksiężyce, znajdziemy na Podlasiu nie tylko na kapliczkach deskowych ale też wieńczą one szczyty dawnych, drewnianych krzyży przydrożnych i cmentarnych. Najbardziej znanym półksiężycem jest ten na słynącym łaskami wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie. Jako wotum podarowała go Maryi w roku 1849, nieznana osoba. „Dzięki Tobie składam Matko Boska za wysłuchanie próśb moich, a proszę Cię, Matko Miłosierdzia, zachowaj mnie nadal w łasce i opiece Swojej Przenajświętszej W. I. J.” – wygrawerowano na srebrnym półksiężycu. Treść tego napisu jest bardzo podobna do wielu napisów na wotywnych kapliczkach deskowych.
Dawniej, ale i dziś, szczególnie szanowane jest drzewo, na którym zawieszano kapliczkę deskową. Takie drzewo mieszkańcy puszczańskich okolic nazywają „święte”. W powszechnym przekonaniu, nie można go ścinać, ale musi ono obumrzeć ze starości. Przykładem tego była stojąca, około stu lat, w Supraślu ogromna sosna – nazywana przez miejscowych świętą. Kiedy upadła, skruszona zębem czasu, pracownicy Lasów Państwowych, przygotowali dla niej specjalne, zadaszone miejsce, gdzie już kilkadziesiąt lat, do dziś dnia, można ją podziwiać. Sami leśnicy szanują tradycję drzew z leśnymi kapliczkami. Przy zrębach, nie wycina się ich.
Adam Białous