Domagam się zdecydowanej reakcji przedstawicieli państwa i uderzenia w Google. W duży koncern, który traktuje Polskę jak małą wioseczkę, na której może testować swoje technologie, popełniać błędy i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji. To zdarzenie odsłania siłę technologii i tego w jaki sposób gospodarka może zostać zdewastowana w jednej sekundzie, a konsekwencje tego ujawnią się dni, tygodnie i miesiące później – powiedział dr Artur Bartoszewicz na antenie Radia Wnet, komentując zaskakujące informacje o spadku wartości polskiego złotego.
W poniedziałek w internecie pojawiły się dane serwisu Google o aktualnych kursach walut, z których wynikało, że euro jest warte nawet 5,20 złotego, dolar prawie 4,70 złotego, a frank szwajcarski 5,30 złotego. – Ten kurs złotego, który sieje panikę to „fejk” (błąd źródła danych) – komentował w poniedziałek minister finansów Andrzej Domański. Zdaniem dr Artura Bartoszewicza, wykładowcy i analityka finansowego, tłumaczenie ministerstwa nie odpowiada temu, co się w rzeczywistości wydarzyło.
– Jesteśmy uspokajani przez ministra finansów, który twierdzi, że to jest błąd danych. Nie wiem skąd o tym wie, bo Polska, mając do czynienia z tego typu sytuacją, jak każda gospodarka i każde państwo, powinna natychmiast zareagować realną weryfikacją, a nie z góry zakładać określony scenariusz i usprawiedliwiać najpopularniejszy portal do zbierania informacji na świecie – przekonuje dr Bartoszewicz na antenie Radia Wnet.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego zdaniem nic nie potwierdza wersji o błędzie danych. – Polskie służby specjalne powinny wejść do siedziby Google’a i powinny zabezpieczyć informacje. Drodzy Państwo, jeżeli przez Polskę przeleciała na głębokości 40 km rakieta, która następnie wróciła rozumiem na teren Ukrainy, to momentalnie wysłano 500 żołnierzy do poszukiwania jej szczątków. W momencie, kiedy polska waluta zawala się na oczach inwestorów i analityków, nikt nie reaguje, a jedyny sygnał, który słyszymy to uspokajanie ministra finansów, to dla mnie jest to zaskakujące – uważa dr Bartoszewicz.
– W moim przekonaniu mamy do czynienia z atakiem terrorystycznym (…) ktoś podaje dane, które mają charakter fałszywy (…) wchodzą w obieg informacyjny poszczególnych portali, zaszywają te dane w model analityczne ryzyka i uwzględniają zdarzenie, którego nie było jako te, które się odbyło. Mamy rzeczywistość światów równoległych, w której ten świat nierzeczywisty oddziałuje na de facto sytuację polskiej waluty – wyjaśnia.
Zdaniem analityka, w Polsce został przeprowadzony rodzaj pewnej gry. – Została wtłoczona Polakom niepewność związana z polską walutą. Czy to nie gra na to, że Złoty nie jest bezpieczny, ale bezpieczne jest za to Euro? Czy to nie gra aby osłabić rzeczywistą wartość polskiego złotego? Nie wiemy na ile zdarzeń gospodarczych ta zmiana mogła wpłynąć – uważa.
– Mam nadzieję, że prezes NBP jednoznacznie odniesie się do tej sytuacji, że uderzy w źródło tej informacji i spróbuje zdemaskować to, co rzeczywiście się odbyło (…) Uważam, że premier powinien wezwać te wszystkie portale do usunięcia tych informacji, uważam że Państwo Polskie powinno je ukarać finansowo za szerzenie fake newsa i zażądać od Google’a poniesienia wszystkich kosztów ich prostowania – podkreśla dr Bartoszewicz.
W ocenie analityka, jeżeli nie był to atak terrorystyczny, to na pewno była to forma pewnego testu. – Między 1.01 a 3.01 nie ma skutecznej reakcji Państwa Polskiego. W ten sposób można pokazać jak szybko i łatwo można zdestabilizować gospodarkę. Domagam się zdecydowanej reakcji przedstawicieli państwa i uderzenia w Google. W duży koncern, który traktuje Polskę jak małą wioseczkę, na której może testować swoje technologie, błędy i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji. To zdarzenie odsłania siłę technologii i tego w jaki sposób gospodarka może zostać zdewastowana w jednej sekundzie, a konsekwencje tego ujawnią się dni, tygodnie i miesiące później – konkluduje akademik.
Źródło: YouTube / Radio Wnet
PR
Google odpowie na pytania ministerstwa. Chodzi o fałszywe dane o kursie złotówki