James Cameron, twórca kultowych filmów akcji, takich jak Terminator czy Prawdziwe kłamstwa, dał popis niezbyt brawurowej poprawności politycznej, gdy stwierdził, że testosteron jest „toksyną, którą trzeba powoli usunąć z organizmu”. Współtwórca legendy kina machowskiego dołączył do dawnych sław złamanych przez współczesne szaleństwo woke’izmu i poprawności politycznej.
Cameron udzielił wywiadu magazynowi „The Hollywood Reporter”, w którym nawiązał do własnej przeszłości, kiedy tworzył popularne filmy, jakże dalekie od dzisiejszych trendów hollywoodzkich. Opisał siebie jako „dzikiego, zatrutego testosteronem młodego człowieka”, zaś testosteron nazwał „toksyną, którą trzeba powoli usunąć z organizmu”.
W tym absurdalnym komentarzu ujawnia się przede wszystkim niesłychana prymitywność światopoglądu reżysera znanego obecnie z takich produkcji jak Avatar. Oczywiście, możemy bowiem mówić o pewnym przeroście testosteronu w latach 90., ale wynikało to raczej z jego nieukierunkowania (nieoparcia o zdrowe zasady moralne), niż z faktu, że samo męstwo (rozumiane również jako siła fizyczna) ma w sobie cokolwiek, co należałoby potępiać.
Wesprzyj nas już teraz!
Zamiast mądrej refleksji na temat błędów młodości i przywar ówczesnej kultury masowej (takich jak wszechobecny seksizm) otrzymaliśmy od reżysera i scenarzysty łopatologiczny redukcjonizm, który można wyrazić następująco: skoro jako młody mężczyzna byłem zbyt porywczy, to męskość należy okroić.
Należałoby tymczasem wyjaśnić panu Cameronowi, że odpowiedzią na to zagadnienie jest kształtowanie właściwie rozumianych cnót, począwszy od męstwa, a skończywszy na łagodności, przy założeniu, że ta druga bynajmniej nie stoi w sprzeczności z pierwszą i nie jest zarezerwowana wyłącznie dla kobiet.
Słowa Jamesa Camerona wywołały lawinę krytycznych komentarzy, świadczących o wciąż niewygasłym zdrowym rozsądku wśród części użytkowników internetu. Głos zabrał m. in. Elon Musk, który na swojej platformie X skomentował krótko: Testosteron rządzi, nie będę udawał (Testosteron rocks ngl – gdzie ngl oznacza not gonna lie).
Źródło: forbes.com
oprac. Filip Obara
Dekonstrukcja po katolicku: LGBT tryumfowało na trupach macho z lat 90.