3 sierpnia 2024

„Bili mnie w krocze. Po tym już nie mogłam mieć dzieci…”. Przerażające wspomnienia bohaterki AK – ofiary komunistycznych bestii

(fot. Pixabay)

„Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj”, pisał w sztuce „Burza” William Szekspir. Słowa te najlepiej oddają dramat, jaki przeżyła z rąk komunistycznych oprawców, bestii i zwyrodnialców Maria Hattowska ps. Baba – żołnierz ZWZ, AK, WiN, odznaczona w czasie wojny Krzyżem Walecznych i dwukrotnie Krzyżem Zasługi z Mieczami.

„Było lato 1946 roku. Maria boleśnie już na resztę życia zapamiętała datę: 19 lipca. Siedziała w warszawskim więzieniu na Mokotowie fałszywie oskarżona o szpiegostwo. Wiedziała, że będą bić. Wszyscy w więzieniu o tym słyszeli. Kiedy wieczorem tego dnia wyprowadzono ją z celi, koleżanka zawiesiła jej na szyi swój medalik”, czytamy we wstępie książki „Bicia nie trzeba było ich uczyć” autorstwa Piotra Lipińskiego.

Na Panią Marię w sali tortur, nazywanej „pokojem przesłuchań” czekało ośmiu mężczyzn, m. in. Józef Różański (prawdziwe nazwisko Goldberg) i Adam Humer (prawdziwe nazwisko Umer).

Wesprzyj nas już teraz!

Różański zaczął pierwszy. Kopnął mnie, aż spadłam z krzesła. Humer bił nahajką. Miała na końcu kulkę, która przy uderzeniach przecinała skórę. Celował w nerki. Liczył swoje uderzenia. Przy sto pięćdziesiątym powiedział, żeby go zastąpili, bo się zmęczył. Dostałam następne sto pięćdziesiąt, aż się przestraszyli, że uniknę dalszego śledztwa. Wezwali lekarza – relacjonowała Pani Maria.

„Wyglądałam potwornie. Ciało czarne, zakrwawione i tylko gdzieniegdzie jasne plamy. Miałam szalone bóle głowy, nerek i brzucha. Właściwie wszystko mnie bolało. Lekarz po zbadaniu powiedział, że nie ma dla mnie ratunku, bo to już agonia. Wówczas błagali go, aby robił wszystko, co można, bo ja muszę żyć, naturalnie nie po to, aby ratować człowieka, ale obawiali się, że moja śmierć bardzo utrudni im śledztwo. Po dwóch dniach bardzo intensywnego leczenia, w czym ja im resztką sił przeszkadzałam, bo bardzo chciałam umrzeć, lekarz powiedział, że będę żyć, więc przestali leczyć, a ja byłam bardzo ciężko chora”, czytamy w dalszej części wspomnień Pani Marii.

Do dziś z powodu uszkodzonych nerek cierpię na nadciśnienie. Nie wyszłam za mąż, żeby nie być dla nikogo kłopotem – dodała bohaterka WiN.

Na koniec wspomniała o najgorszym:

„Bili mnie w krocze. Po tym już nie mogłam mieć dzieci…”.

 

Źródło: Piotr Lipiński „Bicia nie trzeba było ich uczyć”

TG

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(24)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram