W stołecznym Sądzie Okręgowym 3 października ma zapaść wyrok przeciwko Marcie Lempart, Krystynie Suchanow i Agnieszce Czeredereckiej-Fabin – liderkom wulgarnych, proaborcyjnych protestów, których uczestnicy próbowali profanować katolickie świątynie. Do demonstracji doszło jesienią i zimą 2020 r. po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który skasował tak zwaną przesłankę eugeniczną z ustawy o ochronie życia ludzkiego.
W listopadzie 2021 r. ze względu na stwierdzenie „istotnych braków” Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o zwrocie prokuraturze aktu oskarżenia w tej sprawie. Ponownie Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała go do sądu w październiku 2021 r. Wszystkie trzy liderki tak zwanego strajku kobiet oskarżono w nim o „sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób” i spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego, gdyż demonstracje odbywały się w okresie reżimu sanitarnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Marta Lempart została dodatkowo oskarżona o znieważenie funkcjonariuszy policji poprzez oplucie ich oraz skierowanie w ich stronę wulgarnych słów, a także o publiczne pochwalanie przestępstw.
Ostatni zarzut jest związany z wywiadem w Radiu Zet z października 2020 r. W odpowiedzi na uwagę prowadzącej, która – mówiąc o demonstracjach – oceniła, że „nie trzeba wchodzić do kościoła czy niszczyć fasady budynków kościelnych”, Lempart stwierdziła: – Ależ oczywiście, że trzeba. Trzeba robić to, co się czuje. To, co się myśli i to, co jest skuteczne, i to, na co zasłużyli.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Warszawie zeznawał ostatni świadek w tej sprawie i sąd zamknął przewód, po czym strony wygłosiły mowy końcowe.
Prokuratura zaznaczyła, że jeśli chodzi o czyn dotyczący organizacji manifestacji, to stan faktyczny sprawy nie jest kwestionowany. Wskazała, że chociaż oskarżone odmówiły na etapie postępowania przygotowawczego składania wyjaśnień i nie przyznały się do popełnienia zarzucanych im czynów, to są to wydarzenia dosyć dobrze udokumentowane m.in. jeśli chodzi o materiały krążące w opinii publicznej. – Wszyscy je pamiętamy – mówił na sali rozpraw prok. Radosław Jancewicz.
Podkreślił, że oskarżone publikowały materiały za pośrednictwem mediów społecznościowych, w których zachęcały do udziału w manifestacjach.
Obrońca Klementyny Suchanow adw. Krzysztof Stępiński zwrócił z kolei uwagę, że podstawą wyroku może być tylko całokształt okoliczności, które ujawniły się podczas rozprawy głównej.
– Sąd musi sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kobiety wyszły na ulicę. Ja uważam, że to był swego rodzaju imperatyw moralny, kategoryczny (…) To był wyraz uzasadnionego moralnego sprzeciwu wobec rządu ciemnogrodu – powiedział mec. Stępiński.
Dodał, że akt oskarżenia nie jest dowodem w sprawie a w tym przypadku jest on raczej – jego zdaniem – „patologiczną obłudą”, gdyż 11 listopada 2020 r. odbył się Marsz Niepodległości z udziałem narodowców.
– Nikt nie wpadł na pomysł, żeby odwołać to zgromadzenie cykliczne i raptem okazało się, że podczas tego zgromadzenia, gdzie nikt prawie nie miał maseczki, wirus się nie namnaża – podkreślił mec. Stępiński.
Wskazał też, że w aktach sprawy nie ma opinii biegłych epidemiologów, więc nie rozumie, na jakiej podstawie prokurator oparł akt oskarżenia.
– Ten akt oskarżenia jest oparty na domysłach – stwierdził.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 3 października. Wtedy ma zostać ogłoszony wyrok.
Źródło: PAP (Aleksandra Kuźniar)
RoM