Absurd polityki zagranicznej państwa polskiego, to nic, w porównaniu z surrealizmem postrzegania rzeczywistości przez obywateli naszego kraju. Ta konstatacja dotyczy oczywiście nie czego innego, jak wzajemnych relacji Ukrainy i Polski. Jakże pasującym do tego komentarzem jest ludowa mądrość mówiąca o udawaniu, że deszcz pada, kiedy plują.
Miesiąc temu w sieci pojawił się „apel”, aby podpisywać petycję „do prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego, w której domagamy się natychmiastowego umożliwienia ekshumacji oraz godnego upamiętnienia pomordowanych Polaków”. Naiwność tego typu działań jest porażająca, jak i wiara w ich skuteczność. Dla Ukraińców jest to dowód naszej słabości, a nad Wisłą i tak nie daje szansy na ewentualne konsolidowanie społecznego oporu wobec rządzących, którzy w Kijowie upatrują sojuszników, z wszelkimi tegoż konsekwencjami. Jedynym skutkiem „petycyjnego sentymentalizmu” jest zawsze moralny kac po kolejnej przegranej. Tak oto od niegdysiejszych romantycznych zrywów z szablą w dłoni przeszliśmy dzisiaj do pisania „romantycznych” apeli.
Oczywiście, polska naiwność jest umiejętnie „podkręcana” kompleksami wobec Zachodu (jak długo jeszcze?!) Również w grudniu, w lewicowym wychodzącym w Paryżu dzienniku „Le Monde”, ukazał się inny „apel”, jakby w kontrze do tego przywołanego wyżej, a nawołujący do kontynuowanie bezalternatywnego wsparcia Ukrainy w jej wojnie z Rosją. Autorzy piszą więc, że „Zdrada Ukrainy byłaby wyrokiem śmierci dla projektu europejskiego”.
Wesprzyj nas już teraz!
Ha! – ileż tu politycznych pytań ciśnie się na klawiaturę: Co to jest w tym kontekście „zdrada Ukrainy”?; Jakiż to „wyrok śmierci” jest możliwy w świecie, w którym takich wyroków się nie wykonuje?; Czy „projekt europejski” to coś, czego mamy bronić jak niepodległości? Nim udzielicie Państwo sobie odpowiedzi na te pytania, to warto wiedzieć, że pod paryskim apelem podpisali się jakże nam znajomi rewolucjoniści z pokolenia 1968 – Daniel Cohn-Bendit i Adam Michnik.
Znani są też Polakom Stefan Bandera i Roman Szuchewycz. 1 stycznia we Lwowie uroczyście obchodzono 116. rocznicę urodzin Bandery. W centrum miasta, pod pomnikiem lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odbył się kilkusetosobowy wiec z pochodniami, punktowany skandowaniem: „Bandera, Szuchewycz – Bohaterowie Ukrainy”. Czyli wszystko wedle znanego Lachom, a szczególnie od 1943 roku hasła: „Sława Ukrajini. Herojam Sława”. Andrij Sadowyj, mer miasta, w którym król Jan Kazimierz u stóp obrazu Matki Bożej w katedrze łacińskiej składał słynne śluby, poinformował o przekazaniu środków na odbudowę zniszczonego rok temu przez rosyjski nalot muzeum Szuchewycza. Szuchewycz, jako głównodowodzący UPA jest odpowiedzialny za ludobójstwo Polaków na Kresach Wschodnich. Był też, w ramach Wermachtu, oficerem batalionu Nachtigall, a w szeregach niemieckiej policji pacyfikował wioski na Białorusi.
O odbudowie tego muzeum już rok temu tak mówił były prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko:
„Musisz żyć tak, aby cię zapamiętano, a twoi wrogowie bali się ciebie nawet po śmierci. Chodzi o naszego Stepana Banderę i Romana Szuchewycza. Miejsce, które dziś celowo zniszczyli Rosjanie, to nie tylko muzeum, to dawna siedziba Naczelnego Wodza UPA. To tutaj zapadały ważne decyzje dla Ukrainy w XX wieku. Miejsce, w którym powstały podstawy armii ukraińskiej i idea niezależnej państwowości ukraińskiej”.
W ubiegłym roku, na zlecenie ukraińskiego Ministerstwa Młodzieży i Sportu, litewska firma doradcza Civitta przeprowadziła „Audyt tożsamości narodowej i obywatelskiej”. Przeanalizowano 25 regionalnych programów, które opierają się na Strategii Narodowej Edukacji Patriotycznej zatwierdzonej przez Prezydenta Ukrainy wiosną 2019 r. W efekcie powstały trzy priorytetowe obszary działania: Kształtowanie ukraińskiej tożsamości obywatelskiej; Wychowanie wojskowo-patriotyczne i Kształtowanie podstaw naukowych i metodologicznych.
Według audytorów bardzo dobrze działa to na Wołyniu (sic!), gdzie jest realizowane m.in. poprzez akcje/wydarzenia: „Udział Wołyniaków w ruchach narodowo-wyzwoleńczych XX wieku”; „Bez rodziny i krewnych nie ma narodu i ludzi”; „Rewolucja ukraińska: 100 lat nadziei i walki”; „Niebiański Legion Wołyński”; „Bohaterowie nie umierają”; gry terenowe – „Jura” „Sokół”, „Szkolenie kozackie”, „Jura-spadochroniarz” oraz „Szlakami UPA” i spotkanie weteranów OUN-UPA z młodzieżowymi organizacjami w obozie edukacyjno-patriotycznym „Łupczanka”.
Z wniosków litewskich doradców wynika, że badane programy wzmocniły homogenizację społeczeństwa, m.in. poprzez wymuszoną ukrainizację ludności rosyjskiej. Wspólną rosyjsko-ukraińską historię ograniczono do konfliktów, wyróżniając postaci tych, którzy walczyli z Rosją, w tym banderowców z UPA. Jednocześnie w narracji historycznej następuje gloryfikacja współpracy z hitlerowskim okupantem. Bohaterami narodowymi z założenia stają się też ukraińscy uczestnicy obecnej wojny, a pogrzeby tych, którzy stracili życie, zamieniane są w przymusowe akty hołdownicze.
Natomiast – co złowieszczo ciekawe – w uwagach do audytu mamy zalecenia rozwoju sieci ośrodków studiów ukraińskich za granicą i organizowanie tam dla „migrantów ukraińskich” nauki języka ukraińskiego i przedmiotów ukraińskojęzycznych w szkołach oraz na zajęciach pozalekcyjnych.
Tomasz A. Żak