Lewicowy rząd Pedro Sancheza w Hiszpanii zdecydował o skróceniu tygodnia pracy o kilka godzin. Aby przepisy weszły w życie, musi je jeszcze zaakceptować parlament. Przeciwko temu zamiarowi opowiadają się przedsiębiorcy. Lewicowe władze przekonują jednak, że dzięki temu wzrośnie wydajność pracy.
Inicjatywa zmniejszenia etatowego wymiaru zatrudnienia wyszła od partii Sumar, lewicowego skrzydła rządu Pedro Sancheza. Zamiar skrócenia wymiaru pracy oba ugrupowania zawarły w porozumieniu koalicyjnym.
Nie brak jednak obaw przed skutkami tego posunięcia. Wyraziło je m.in. stowarzyszenie przedsiębiorców CEOE. Według przedstawicieli instytucji akceptacja rządowej inicjatywy przez ustawodawców oznaczałoby spadek konkurencyjności rodzimych firm.
Wesprzyj nas już teraz!
Według Yolandy Diaz, stojącej na czele lewicowego ugrupowania w koalicji rządzącej, skrócony tydzień pracy oznacza „lepsze życie, mniej pracy i bycie znacznie bardziej produktywnym i wydajnym ekonomicznie”.
Obecnie hiszpańska gospodarka cieszy się dobrą koniunkturą. W 2024 roku rozwijała się na poziomie 3,4 proc. PKB, jednym z najwyższych w całej UE. Resort gospodarki przewiduje w 2025 roku wzrost na nieco niższym poziomie 2,4 proc.
W grudniu zeszłego roku brytyjski tygodnik „The Economist” uznał Hiszpanię za „najlepszą gospodarkę 2024 roku”.
Aby decyzja weszła w życie musi ona uzyskać jeszcze akceptację parlamentu, w którym strona rządowa nie ma samodzielnej większości. Sanchez będzie więc liczył na aprobatę separatystycznych ugrupowań Katalonii i Kraju Basków.
(PAP)/oprac. FA
