Reset pozwalający im przejść z pozycji państw walczących na konkurujące ze sobą lub współpracujące nie jest, moim zdaniem, możliwy (…). Sami Rosjanie uważają, że reset z USA jest dosyć problematyczny – uważa podpułkownik rezerwy Maciej Korowaj, były oficer Służby Wywiadu Wojskowego.
W ocenie żołnierza, Rosja ustawiła sobie na pozycji wroga sojusz, któremu przewodzą Stany Zjednoczone. A Waszyngton w żaden sposób nie zamierza rezygnować z przewodzenia mu. Korowaj przekonuje również, że współpraca gospodarcza z Rosją nie interesuje Ameryki.
„Tak naprawdę USA współpracują gospodarczo z Europą, a nie z Rosją. Zresztą potencjał ekonomiczny tego państwa można porównać do wielkości rynku Włoch. Na Rosję trzeba patrzeć głównie jako miejsce projekcji agresji, niebezpieczeństwa. To państwo nie prowadzi w zasadzie soft power” – ocenia wojskowy w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Donald Trump stosując retorykę przyjazną wobec Rosji, jednocześnie nie przekreśla strategicznych celów Stanów Zjednoczonych w Europie, gwarantujących pozostawienie amerykańskich sił w tej części świata. „Zresztą sami Rosjanie obserwują, że Stany Zjednoczone nie wycofują się z Europy, ale rozszerzają swoją obecność przy granicach z Rosją” – zauważa Korowaj.
Zdaniem byłego oficera wywiadu, Rosja dzisiaj „została zahipnotyzowana” propozycjami Donalda Trumpa, ale analitycy rosyjscy, którzy na chłodno patrzą na sytuację, wskazują, że za tymi słowami nie stoi żaden konkret.
Dla Kremla swoistym papierkiem lakmusowym stałoby się doprowadzenie przez Trumpa do podpisania porozumienia z prezydentem Zełenskim na wydobycie ukraińskich surowców. Byłby to sygnał, że Waszyngton jest w stanie zmusić Kijów do współpracy, dzięki czemu propozycje USA dotyczące Ukrainy byłyby traktowane przez Rosjan na poważnie.
Jak okazało się w piątek podczas słynnej kłótni prezydentów w Białym Domu, na razie projekt zakończył się fiaskiem. „W mojej ocenie jest to błąd prezydenta Ukrainy. Amerykanie chcieli bowiem załatwić dwie sprawy: pokazać swoją sprawczość, że są zdolni do zmuszenia Kijowa do pewnych działań, i wprowadzenia niejako bocznymi drzwiami opcji projekcji bezpieczeństwa” – uważa wojskowy.
Zdaniem ekspertów, umowa o minerałach tak naprawdę dotyczy roztoczenia parasola bezpieczeństwa nad Ukrainą na innych zasadach niż poprzednia administracja. W ramach rozwiązania powstałby specjalny amerykańsko-ukraiński fundusz, do którego Kijów dokładałby 50 procent zysków z eksploatacji złóż, a w zamian USA wciąż zapewniałyby Kijowowi wsparcie wojskowe.
Źródło: rp.pl
PR