19 maja 2025

„Nikt tak bardzo nie może pomóc panu Karolowi Nawrockiemu – prawdopodobnie nawet jego własny sztab – jak samozwańczy sprzymierzeńcy jego konkurenta w drugiej turze”, pisze Łukasz Warzecha, komentując reakcję liberalnych salonów na wyniki wyborów prezydenckich. Jak podkreśla publicysta, lewicowe „elity” w rzeczywistości podnoszą tylko popularność Karola Nawrockiego.

Prof. Michał Bilewicz, Uniwersytet Warszawski: „Wybór jest prosty: sprowadza się do tego, po której stronie stodoły w Jedwabnem staniesz”. Karolina Korwin-Piotrowska: „Ponad 40% Polaków w wieku 18-25 głosuje na skrajną prawicę. Takie będą rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Czyli Polska brunatnieje na Tik Toku i nie tylko”. Prof. Magdalena Środa: „Kompletny dramat, wyniki wyborów pokazują, że żyjemy w kraju antysemickim (wyniki Brauna) i że jedna trzecia Polaków woli ochraniarza i cwaniaka na prezydenta (bo „nasz”, to znaczy czyj??) niż przyzwoitego i kompetentnego człowieka. My tak naprawdę nie lubimy demokracji, nie cenimy wolności, brzydzimy się równością i tolerancją. Potrzeba nam ciężkiego buta na karku i złudzenia, że jak gangster chodzi do kościoła to jest dobrym człowiekiem”. Adam Michnik: „Rysuje się niepokojąca koalicja PiS-u z siłami jeszcze bardziej nacjonalistycznymi i antyeuropejskimi, wręcz z faszystami. Polskę można jeszcze wygrać, można ocalić”…

A to dopiero poniedziałek. W kolejce czekają jeszcze pani Agnieszka Holland, pan Tomasz Lis, pan Jakub Wojewódzki, pan Marek Kondrat, pani Krystyna Janda i wielu innych.

Wesprzyj nas już teraz!

Nikt tak bardzo nie może pomóc panu Karolowi Nawrockiemu – prawdopodobnie nawet jego własny sztab – jak samozwańczy sprzymierzeńcy jego konkurenta w drugiej turze. Ci sprzymierzeńcy wykonali już ogromną pracę dla pana Andrzeja Dudy w kampanii roku 2015.

Owoce tej pracy ilustruje ikoniczne (można tu bez przesady użyć tego określenia) zdjęcie, pokazujące przerażonych państwa Andrzeja Wajdę i Krystynę Zachwatowicz podczas wieczoru wyborczego kandydata Platformy Obywatelskiej. To zdjęcie znakomite, bo stoi za nim cała historia polityczna III RP, a już na pewno historia lat 2007-2015, lecz i późniejszych, aż do dzisiaj. Historia trwającego niezmiennie oderwania elit (używam tego słowa wyłącznie w sensie porządkującym, nie jakościowym) od rzeczywistości i odczuć dużej części Polaków. Jeśli komentatorzy wskazywali, że przedstawiciele obozu, który prawem kaduka nadał sobie sam miano „demokratycznego” (aczkolwiek kwestionuje właśnie demokratyczne decyzje), nie zrozumieli przez lata, dlaczego wyborcy pokazali im dwukrotnie czerwoną kartkę – to i tak jest to pikuś w porównaniu ze wspomnianymi elitami. O ile niektórym przedstawicielom PO (a potem KO) coś tam jednak w końcu zaczęło świtać, to elicie głównego nurtu – nic a nic. Tu tępy upór i odporność na oczywistą wiedzę osiągają poziomy kosmiczne. Oni najzwyczajniej inaczej nie umieją.

Stąd narracja stała i niezmienna. Można ją streścić w następującym przekazie:

Głupie polaczki znów zagłosowały nie tak, jak myśmy im mówili, a przecież oni nic nie rozumieją, nie analizują, nie wiedzą. Kto nie zagłosuje na Rafała, ten ciemnogród, antysemita, wielbiciel przemocy wobec kobiet i Putina.

Wyobrażam sobie drżączkę, w jakiej muszą dzisiaj trwać różne Agnieszki Holland czy Tomaszowie Lisy przy znakomitych wynikach panów Mentzena i Brauna. To jest przecież z ich punktu widzenia sytuacja o rząd wielkości gorsza niż w 2015 i nawet 2020 roku. Blisko 6,5 proc. wyborców zagłosowało na człowieka, który śmie krytykować Żydów i domaga się „deukrainizacji” Polski! Nic dziwnego, że pan Bilewicz dostaje piany na ustach.

W sztabie pana Nawrockiego radość musi być olbrzymia. Można nawet założyć, że bez pomocy tego zacnego grona spod znaku pani Holland i pana Lisa wygrana kandydata PiS stałaby się znacznie mniej prawdopodobna. Pan Nawrocki stoi przecież przed niebagatelnym problemem zjednania sobie wyborców panów Mentzena i Brauna, którzy wcale w całości nie mają ochoty bezwarunkowo i na piękne oczy poprzeć wybrańca pana prezesa Kaczyńskiego tylko po to, żeby zablokować pana Trzaskowskiego. Sytuację w dużej mierze zmienia jednak ofensywa pomocników kandydata KO. Zwolennicy pana Brauna czy Mentzena nie muszą być zafascynowani panem Nawrockim – ba, mogą być nawet do niego nastawieni z dużą rezerwą. Jeśli jednak usłyszą, że za moment rzucą się palić Żydów w stodole albo że są roszczeniową ciemnotą – tak, to może ich przekonać, że warto się jednak odgryźć i mimo wszystko kandydata „obywatelskiego” wesprzeć. Z czystej złośliwości.

Nieszczęście kandydata KO polega na tym, że – podobnie zresztą jak było z panem Komorowskim w 2015 r. – nie ma on praktycznie żadnego wpływu na to, co wygadują jego elitarni zwolennicy. Nie może się też od nich jednoznacznie odciąć, gdyż mogłoby to zniechęcić część jego twardszego elektoratu. Jest w kropce.

Zarazem ta „elita” nie kieruje się w swoich elukubracjach żadną kalkulacją. Ona jest do nich immanentnie niezdolna. Tam gra najczystsza emocja, przymus mówienia i dzielenia się z całym światem swoim przerażeniem nadciągającą „brunatną falą”. Owszem, zdarzają się pojedyncze przytomniejsze osoby, starające się ukazać sytuację swojej stronie w bardziej analityczny sposób – Piotr Pacewicz z OKO Press czy Jacek Żakowski – ale to głosy wołających na pustyni.

Odnotowując kolejne wynurzenia pomocników pana Trzaskowskiego, opatruję je na X hasztagiem #wincyj. Zakładam, że kolekcja „wincyjów”  w ciągu najbliższych dwóch tygodni urośnie znacząco. W sztabie kandydata PiS muszą trzymać kciuki aż do bólu, żeby była jak najobszerniejsza. Tacy – darmowi! – sojusznicy są nieocenieni!

Łukasz Warzecha

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(35)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie