1 czerwca 2025

Św. Justyn Męczennik to jeden z najsłynniejszych apologetów chrześcijaństwa. Ofiara życia, jaką poniósł, dopełniła jego bezkompromisowej postawy wobec pogańskiego świata. Święty domagał się od najwyższej władzy Imperium, by na religię chrześcijańską spojrzała sprawiedliwie, odrzucając uprzedzenia i fałszywe zarzuty. Dziś nie potrafimy w taki sam sposób bronić się przed agresją nowoczesnych ideologii. Spoglądamy na nie z przestrachem, jakby mogły wykazać, że Chrystus się mylił…

W obronie prześladowanych

Św. Justyn Męczennik stawał w obronie wiary chrześcijańskiej na samym początku II wieku naszej ery. Przyjmuje się, że przyszedł na świat w okolicach setnego roku po Chrystusie w palestyńskiej Flavia Neapolis. Tym samym zaliczał się do pierwszych chrześcijańskich pisarzy. Bronił wiary swoim filozoficznym wykształceniem w czasach krwawych mordów, na dwa wieki przed tym, nim święta religia uzyskała swobodę w rzymskim Imperium.

Wesprzyj nas już teraz!

Do naszych czasów przetrwały nieliczne, ale niezwykle cenne pisma Justyna. To dwie „Apologie” oraz „Dialog z Żydem Tryfonem”. Apologeta kierował swoje teksty do cesarskiej elity, adresując je wprost do samego władcy, jego zainteresowanych filozofią synów i wreszcie do wszystkich senatorów. Justyn poczynał sobie naprawdę śmiało – jako człowiek uczony otwarcie występował w obronie prześladowanej religii wobec najwyższych dostojników Imperium.

Pewność siebie przebija wyraźnie również z samej treści pism męczennika. Widać w nich postawę poddanego, narażonego na prześladowania przez państwowy aparat, który mimo to potrafi z góry patrzeć na pogańskie władze. W równej mierze, co apelem o sprawiedliwość dla Kościoła, „Apologie” są postawieniem świata politeizmu przed trybunałem prawdy.

W swoich apologetycznych tekstach św. Justyn mierzył się z fałszywymi stereotypami, na podstawie których wyznanie Chrystusa uważano za przestępstwo. Wykazywał, że wiara nie powinna stanowić przesłanki do nakładania kar, ponieważ chrześcijaństwo – inaczej, niż politeizm – jest zgodne z rozumem i opiera się na objawieniu pełni prawdy przez sam wcielony Logos.

Zabiegając o spokój dla wiernych, św. Justyn daleki był od trwogi o własny los. Miał wyraźną świadomość, że męczeństwo może spotkać również jego. „Możecie nas oczywiście mordować, jednak samo to żadnej nam jeszcze nie przynosi ujmy”, pisał. Jego słowom towarzyszyło mocne przekonanie, że podczas gdy na zamęczonych chrześcijan czeka przyszła chwała, to ci, którzy prześladują Kościół, ściągają na siebie potępienie.

Fakt, że religia Chrystusa spotyka się z wrogą reakcją, był przy tym dla Justyna zupełnie zrozumiały. Apologeta nie łudził się, że agresja bałwochwalców wobec chrześcijańskiej doktryny była owocem jakiejś „nieadekwatności” nauczania i praktyk Kościoła do wieku i kultury. Nienawiść do wiary traktował właśnie jako skutek jej wybitnej „adekwatności”…

W pięknej paraleli między Chrystusem a Sokratesem św. Justyn wskazywał, że chrześcijanie i sam Zbawiciel są skazywani na śmierć, ponieważ pokazują światu prawdę o jego błędach, tak jak ateński filozof. Skoro uczeni, którzy zdobyli tylko część prawdy, byli mordowani jako ateiści za niechęć do politeizmu, to trudno dziwić się prześladowaniom Kościoła. Mistrz Platona wykazał błąd pogaństwa i kazał swoim uczniom szukać nieznanego im jednego Boga – Chrystus zaś dał Go poznać. Obaj otrzymali wyrok śmierci…

Chwiejny znak sprzeciwu

Ta refleksja św. Justyna wydaje się szczególnie ważnym upomnieniem dla katolików ery „dostosowania do świata”. Rewolucyjna epoka buduje sobie nowe bóstwa w postaci sprzecznych z naturą ideologii, a poprzez system poprawności politycznej zabrania je choćby kwestionować. Tym samym katolicka doktryna znajduje się pod nieustannym ostrzałem. Poganizacja obyczajów i powszechna apostazja sprawiają, że Kościół musi na powrót stać się znakiem sprzeciwu, nie mogąc pełnić roli cywilizacyjnego centrum.

Problem w tym, że… ludzie Kościoła nie chcą stawać w tej roli. Podczas gdy św. Justyn kazał elicie imperium odrzucić fałszywe oskarżenia pod adresem katolickiej nauki i spojrzeć na nią sprawiedliwie, dziś do głosu dochodzą postulaty zmiany nauczania. Na przykład niemiecka Droga Synodalna chciałaby dostosować nauczanie Kościoła o seksualności do świeckich pretensji. Ciekawe, jak na propozycję akceptacji związków homoseksualnych, czy pochwałę pluralizmu religijnego spojrzałby św. Justyn- ten wielki Ojciec Kościoła, który bezkompromisową wierność Objawieniu przypieczętował ofiarą krwi.

Charakterystyczne, że niewiele mówi się dziś o winie tych, którzy odrzucają wiarę. Bardzo wiele słychać zaś o błędach Kościoła. Apostazja milionów miałaby świadczyć o tym, że chrześcijanie wciąż nie potrafią się dobrze komunikować ze światem, a wobec innych są zbyt zamknięci i antagonistyczni. Zanikła świadomość, że prawda wywołuje opór właśnie dlatego, że świat pogrąża się w fałszu.

To smutne i charakterystyczne zarazem: akurat w czasach triumfu hedonizmu i ideologii, które zaciemniają rozum, wpływowe środowiska kościelne dążą do porozumienia z ludźmi, którzy idą w awangardzie tych tendencji! Liczymy na konstruktywny dialog z lobby LGBT, z rozwodnikami w ponownych związkach… Wielu sądzi, że będzie można mówić o Kościele z dumą dopiero wtedy, kiedy zacznie się akceptować wszystkich, niezależnie od ich sposobu życia.

Św. Justyn wskazuje natomiast, że jest dokładnie odwrotnie. Nawet część prawdy budzi sprzeciw świata. Dlatego kiedy wszyscy wokół będą chwalić Kościół, będziemy mogli z pewnością stwierdzić, że oddalamy się od naszego Zbawiciela, wydanego na krzyżową Mękę.

Filip Adamus

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie