– Złapali pana Stasia, wracającego akurat ze spaceru. Wręczyli mu worek pięciokilowy, porobili zdjęcia i pojechali, zadowoleni jak po wygranych wyborach – mówi jeden z pracowników DPS w Nowym Dworze Mazowieckim o wizycie posłanki KO Kingi Gajewskiej. Dyrektor ośrodka podkreślił, że nikt nie uzgodnił z nim fotografowania ani nagrywania wizyty.
– Wstyd i żenada – tak w skrócie wizytę Kingi Gajewskiej określają pracownicy DPS. – Myślałem, że może ciastka mają, cukierki. Czasem ktoś coś przywiezie, żeby starszym umilić dzień – przyznał jeden z pracowników. – A oni kartofli nawieźli. Cyrk. Złapali pana Stasia, wracającego akurat ze spaceru. Wręczyli mu worek pięciokilowy, porobili zdjęcia i pojechali, zadowoleni jak po wygranych wyborach – dodał.
Okazuje się, że pan Stanisław, któremu Gajewska wręczyła pięciokilowy worek ziemniaków, ma demencję i sam nie do końca rozumie jak znalazł się w centrum wydarzeń. I chociaż chodzi samodzielnie, to „kontaktuje słabo”. – Zostaliśmy wykorzystani, a najbardziej nasz pan Stasiu! – mówi inny pracownik.
Wesprzyj nas już teraz!
Co więcej, dyrektor ośrodka zaznaczył, że ekipa Gajewskiej nie pytała o zgodę na fotografowanie ani nagrywanie wizyty. A ta odbiła się bardzo niekorzystnie na pacjentach. Sama Gajewska była jednak dumna ze swojej wizyty, którą pochwaliła się w mediach społecznościowych.
– Choć temat DPS w tej kampanii jest trudny dla niektórych kandydatów, my postanowiliśmy wesprzeć tego typu ośrodek inaczej. Zamiast zostawiać w DPS okradzionych staruszków, można zostawić świeże warzywa i mięso z targu. Będzie dzisiaj pyszny rosół:) – napisała na X.
Posłance zarzucono uprzedmiotowianie podopiecznych ośrodka. Ostatecznie przeprosiła, ale tylko za publikację zdjęć, a nie za wykorzystywanie osób z DPS w kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego.
Źródło: dorzeczy.pl, wprost.pl
AF
Obara: Mamy to! Ale nadal jesteśmy 1,78 kroku nad przepaścią…