19 lipca 2025

I kto to zrobił! Dziwny przypadek testamentu Shakespeare’a

(By It may be by a painter called John Taylor who was an important member of the Painter-Stainers' Company.[1] (Official gallery link) [Public domain], via Wikimedia Commons)

William Shakespeare jest tajemnicą. Nad tym, co wiemy o faktach z jego życia, przeważa to, czego nie wiemy. Jego życie można metaforycznie porównać do układanki-łamigłówki, w której brakuje większości kawałków. Nic dziwnego zatem, że historycy łamią sobie nad nimi głowę, próbując je poskładać.

Jednym z bardziej zagadkowych kawałków tej łamigłówki jest ostatnia duchowa wola i testament Johna Shakespeare’a, ojca poety, odkryty w 1757 r., który od tamtego czasu nie przestaje być źródłem kontrowersji. Ostatnio Matthew Steggle dowodził w „Shakespeare Quarterly”, że „duchowy testament Johna Shakespeare’a nie jest testamentem Johna Shakespeare’a”. Argumentuje on, że wprost przeciwnie: nie został on napisany ani/lub podpisany przez ojca Szekspira, ale przez siostrę poety – Joan Hart.

Nim zastanowimy się nad dowodami przedstawionymi przez profesora Steggle’a, spójrzmy na historię kwestionowanego dokumentu, w którym sygnatariusz – czy będzie to ojciec poety, czy siostra – potwierdza pobożną i jednoznaczną wiarę w doktryny katolicyzmu.

Wesprzyj nas już teraz!

W 1930 r. badacz szekspirowski E.K. Chambers opublikował książkę William Shakespeare: A Study of Facts and Problems (William Szekspir. Studium faktów i problemów), w której potwierdził autentyczność duchowego testamentu Johna Szekspira wbrew wcześniejszym sugestiom, że był to falsyfikat[1]. Cztery lata później G.B. Harrison, kolejny wybitny badacz epoki elżbietańskiej i jakobickiej, znany głównie ze swojego wydania dzieł Szekspira (1952), wnioskował ostrożnie, iż „rodzina Szekspira była najwidoczniej katolicka”, a zatem „wynika z tego, że Szekspira wychowano w starej wierze”[2]. Z kolei w 1946 r. John Henry de Groot w swojej prekursorskiej pracy naukowej The Shakespeares and “The Old Faith” (Szekspirowie i „stara wiara”) stwierdził, że wola duchowa „przedstawia mocne dowody na to, iż John Shakespeare był katolikiem przez całe życie i że jego rodzina była przesiąknięta duchem starej Wiary”[3].

Jak wspomnieliśmy, testament duchowy odkryto w 1757 r. w czasie renowacji domu, w którym Szekspir urodził się niemal dwieście lat wcześniej. Podczas krycia na nowo dachu budowniczy Joseph Mosely zauważył niewielką, pisaną ręcznie broszurkę wciśniętą między dachówki i krokwie. Mosely przechowywał dokument przez wiele lat, ale 8 czerwca 1784 r. w końcu przekazał go Edmondowi Malone – najwybitniejszemu szekspirologowi tamtych czasów. „Zadałem sobie nieco trudu, by ustalić autentyczność tego manuskryptu – zanotował Malone – i po bardzo starannym dochodzeniu jestem całkowicie przekonany, że jest on autentyczny”[4]. Dalej pisze:

Autor – John Shakespeare – nazywa ten dokument swoją Wolą, ale jest to raczej deklaracja jego wiary i pobożnych postanowień. (…) Wypada zauważyć, że znalazca tego reliktu znany był jako bardzo uczciwy, trzeźwy i pracowity człowiek i że ani nie prosił zań o żadne wynagrodzenie, ani takiego nie otrzymał. I mogę jeszcze dodać, że treść tego dokumentu jest tak wyjątkowa, że nikt nie mógłby sfabrykować jej z zamiarem zwiedzenia innych dla celów literackich[5].

Jeśli chodzi o sam testament duchowy, to pokazuje on katolicką wiarygodność Johna Shakespeare’a i w szczegółach podaje jego szczere pragnienie, by umrzeć jako katolik, w zgodzie z wiarą i sumieniem. Artykuł IV jest szczególnie uderzający z tego powodu, że przedstawia pragnienie ojca Szekspira, by otrzymać ostatnie namaszczenie w Kościele, i jego nadzieję, że pragnienie ostatniego namaszczenia powinno wystarczyć, gdyby nie było księdza dla udzielenia tego sakramentu w chwili śmierci. W czasach prześladowań, w których żył John Shakespeare, przestępstwem karanym śmiercią było udzielenie w czyimś domu schronienia księdzu. Istniała zatem duża możliwość, że w chwili śmierci katolika nie znajdzie się żaden dostępny ksiądz. To w duchu tej ponurej atmosfery prześladowań, gdy nad głową unosił się obłok niewiedzy, należy interpretować buntownicze pragnienie Johna Shakespeare’a, by otrzymać ostatnie namaszczenie:

Ja, John Shakspear[6] oświadczam, że także odejdę z tego życia umocniony ostatecznym sakramentem ostatniego namaszczenia: jeśli z powodu jakiejkolwiek przeszkody lub zawady nie będę mógł go otrzymać, proszę teraz o niego i w tym czasie go pragnę. Błagam Boski Majestat, by był łaskaw namaścić moje zmysły zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne świętym olejem swojego nieskończonego miłosierdzia i by wybaczył mi wszystkie moje grzechy – te popełnione wzrokiem, mową, dotykiem, węchem, słuchem, czuciem lub w jakikolwiek inny sposób.

Artykuł IX duchowego testamentu oddaje „nieskończone dziękczynienie” Bogu za wszystkie dobra, jakie otrzymał, w tym „powołanie do świętej wiedzy o Nim i Jego prawdziwej wiary katolickiej”, a artykuł X przywołuje świętych obcowanie z Panną Najświętszą, nazwaną „główną wykonawczynią” testamentu.

Tajemnica otaczająca duchową wolę Johna Shakespeare’a pogłębiła się w 1923 r., kiedy Herbert Thurston SJ odkrył w British Museum hiszpańską wersję testamentu duchowego, zgodną co do zdania – od środkowego artykułu III do końca – z duchową wolą Johna Shakespeare’a. Wydrukowana w stolicy Meksyku w 1661 r. nosiła ona tytuł Testament albo ostatnia wola duszy i była przypisana św. Karolowi Boromeuszowi. Ojciec Thurston później odkrył kolejną hiszpańską wersję Testamentu, datowaną na okres sprzed 1690 r., oraz wersję w dialekcie retoromańskim, wydrukowaną w Szwajcarii w 1741 r., z których obie także przypisują autorstwo św. Karolowi Boromeuszowi, kardynałowi i arcybiskupowi Mediolanu, zmarłemu w 1584 r.

W jaki sposób ten trop manuskryptów – na przestrzeni dwóch wieków i trzech tysięcy mil – łączy się z ojcem Szekspira? Kilku uczonych sugerowało, że powiązaniem jest sam św. Karol Boromeusz, poprzez jezuickich misjonarzy wysłanych do Anglii: Edmunda Campiona i Roberta Personsa.

Jeśli św. Karol Boromeusz był pierwotnym autorem dokumentu, jak to przypisują mu drukowane jego wydania odkryte przez o. Thurstona, wydaje się rozsądnym założeniem, że napisano go między 1576 a 1578 r., kiedy Mediolan ogarnęła zaraza, zabijając około 17.000 ludzi. W takich okolicznościach niemożliwe byłoby, by księża wysłuchali spowiedzi wszystkich umierających i udzielili im ostatniego namaszczenia. Testament zatem zostałby napisany jako „duchowa polisa ubezpieczeniowa”, potwierdzając pragnienie danej osoby otrzymania sakramentu ostatniego namaszczenia i służąc jako „spowiedź pragnienia” w przypadku braku księdza. Święty duszpasterz Karol Boromeusz zaopatrywałby swoje chore owieczki w tę standardową formułę, dzięki której mogły one przygotować się na świętą śmierć w trudnych okolicznościach.

Choć powód, dla którego skruszona dusza mogła umrzeć bez obecności księdza, był bardzo odmienny w latach zarazy w Mediolanie i w czasach prześladowań religijnych w Anglii, potrzeba Testamentu była taka sama w obu tych miejscach. Byłoby rozsądne zatem założyć, że jezuici przywieźli egzemplarze Testamentu z sobą, kiedy przybyli do Anglii w 1580 r. Wiadomo, że Edmund Campion i Robert Persons zatrzymali się u Karola Boromeusza w drodze z Rzymu do Anglii, przebywając u niego przez osiem dni w maju 1580 r[7]. Inni księża z Angielskiego Kolegium w Rzymie także zatrzymali się w Mediolanie u Karola Boromeusza po drodze do Anglii i wiemy konkretnie, że podejmował on kolejną grupę księży zmierzających do Anglii we wrześniu 1580 r. – zaledwie cztery miesiące po tym, jak gościł Campiona i Personsa[8].

Wróćmy teraz do twierdzenia profesora Steggle’a, że duchowy testament nie był testamentem Johna Shakespeare’a. Jego argument opiera się na innych drukowanych tekstach testamentów duchowych, które przypisywane są innymi autorom lub redaktorom, tj. nie św. Karolowi Boromeuszowi, i z których wszystkie są późniejsze niż czasy Karola Boromeusza. Ponieważ edycje przypisujące autorstwo Boromeuszowi są późniejsze niż te publikacje, prof. Steggle argumentuje, że rzekome autorstwo Boromeusza to późniejsza pobożna fabrykacja stworzona przez tych, którzy czcili go jako świętego. Najwcześniejsze drukowane wydania, jakie odkryto, datowane są na 1613 i 1622 r. i są przypisywane dwóm różnym autorom i redaktorom. Ponieważ John Shakespeare zmarł w 1601 r., nie mógł on widzieć ani podpisać dokumentu, który jeszcze wówczas nie istniał. To na tym pozornie solidnym dowodzie profesor Steggle opiera swoją argumentację. Ponieważ John Shakespeare nie może być sygnatariuszem testamentu i ponieważ wyraźnie nie jest to fałszerstwo, profesor dochodzi do wniosku, że to imię Joan Hart – córki Johna Shakespeare’a, a siostry poety – znajduje się na dokumencie, gdy wróciła do używania swojego panieńskiego nazwiska po śmierci męża. Zatem nie jest to duchowa wola i testament Johna, ale Joan i to ona przypuszczalnie ukryła dokument w krokwiach domu.

Problem polega na tym, że prof. Steggle opiera swój dowód na błędnym rozumowaniu logicznym. Zakłada on, że najwcześniejszy odkryty tekst jest tekstem oryginalnym. Zakłada, że wszelkie kawałki układanki, których nie posiadamy, ipso facto nie istnieją. To oczywiste, że nie możemy przyjąć ich istnienia ani nie powinniśmy opierać niczego, oprócz spekulatywnych argumentów, na ich przypuszczalnym istnieniu, ale nie możemy kategorycznie oświadczyć, że to, czego nie odkryto, nie istnieje. W rzeczywistości jednak mamy dowód istnienia tekstu duchowej woli i testamentu, który datuje się nie tylko na czasy Karola Boromeusza, ale jest wymieniony wśród należących właśnie do niego przedmiotów. W przypisach artykułu prof. Steggle’a kryje się następująca informacja:

Manuskrypt zatytułowany „Ultima volonta dell’anima fatta in forma di testamento”, z pustymi miejscami, które zostały wypełnione odmienną ręką imieniem „Carolus”, i opatrzony inną ręką datą „20 dec 1560”, znaleziono w powiązaniu z brewiarzem, który należał do Karola Boromeusza w czasach, gdy był arcybiskupem Mediolanu (1564-1584).

Chwila! Zatrzymajmy się, by złapać oddech. Stwierdziwszy, że testament duchowy został napisany dopiero po śmierci tak Karola Boromeusza, jak i Johna Shakespeare’a, prof. Steggle wyznaje w przypisie, że manuskrypt noszący niezwykle podobny tytuł do duchowej ostatniej woli i testamentu Johna Shakespeare’a, jest wymieniony wśród dobytku Karola Boromeusza, a święty najwidoczniej dopisał własne imię w tych samych pustych miejscach, w których na wyjątkowo podobnie brzmiącym dokumencie znajdujemy imię Johna Shakespeare’a. I jest on datowany na grudzień 1560 r. oraz został włożony do osobistego egzemplarza brewiarza należącego do Karola Boromeusza. W jaki sposób to nie obala całej argumentacji profesora Steggle’a? Należy przyznać: prof. Steggle deklaruje, iż przekonywałby, że „data i sugestia, że jest to osobisty egzemplarz Boromeusza, są jednako pozorne”, ale nie przekonuje do tego w tym rozumieniu, że nie przedstawia żadnego przekonującego argumentu.

Odgrywając rolę adwokata diabła i przyjmując dla dobra argumentacji – której nie przedstawiono – że datowanie wcześniejszego „duchowego testamentu” i jego posiadanie przez Karola Boromeusza są faktycznie „pozorne”, a ich autentyczność wątpliwa, intrygujące jest to, że prof. Steggle powstrzymuje się od wspomnienia innej wzmianki o „testamencie”, datowanej na rok 1581 i wiążącej „testament” z jezuicką misją do Anglii. W liście Williama Allena, rektora Kolegium Angielskiego w Rheims, do o. Alphonsusa Agazzariego, rektora Kolegium Angielskiego w Rzymie, z 23 czerwca 1581 r., Allen napisał, że „ojciec Robert [Persons] chce trzy albo cztery tysiące, albo więcej kopii Testamentu, gdyż wiele osób pragnie je mieć”[9]. Sugerowano, że „Testamenty”, o które prosił o. Persons były egzemplarzami Nowego Testamentu w przekładzie z Rhemis. To niemożliwe. Po pierwsze, przekład Nowego Testamentu z Wulgaty na j. angielski zostanie ukończony dopiero w marcu następnego roku i prawdopodobnie opublikowany dopiero miesiąc lub dwa później. Na stronie tytułowej czytamy: „Drukowane w Rhemis przez Johna Fogny, 1582”. Po drugie, „trzy albo cztery tysiące, albo więcej kopii” takiego drogiego i pokaźnych rozmiarów tomu stanowiłoby poważny problem logistyczny dla misji jezuitów. W jaki sposób ktoś miałby przeszmuglować tysiące egzemplarzy drogiego, 800-stronicowego tomu w formacie quarto pod okiem bacznych urzędników w angielskich portach? A założywszy, że ktoś zdołałby przemycić tę dostawę do Anglii, w jaki sposób transportowałby taki pokaźnych rozmiarów ładunek po kraju? W dokładnie tym samym liście, w którym Allen pisał o pragnieniu Personsa, by otrzymać „Testamenty”, donosił on, że „prześladowania wciąż szaleją z tą samą furią, katolików wciąż wtrąca się do więzień i dręczy na różne sposoby, a ojców Towarzystwa poszukuje się z wielką determinacją”. Czy to prawdopodobne, by ukrywający się księża, podróżujący incognito z jednego tajnego katolickiego domu do drugiego, byli w stanie transportować taki ciężki ładunek ze sobą? Z pewnością jest dużo bardziej prawdopodobne, że „Testamenty”, o które proszono, to „Testamenty Boromeusza”, które w formie drukowanej stanowiłyby broszurkę nie przekraczającą sześciu stron. Niezależnie od tego, czy św. Karol Boromeusz był faktycznym autorem tego testamentu, wydaje się nieodparte, że testament podpisany przez Johna Shakespeare’a, był tak naprawdę wersję tekstu przywiezionego przez pierwszych jezuickich misjonarzy w 1580 i 1581 r.

List Williama Allena może także wyjaśnić, dlaczego duchowa wola Johna Shaksepeare’a jest napisana ręcznie, a nie drukowana. To jasne na podstawie listu o. Allena, że o. Persons wyczerpał swój pierwotny zapas drukowanych wersji – stąd jego pragnienie kilku tysięcy więcej – i to równie jasne, że zapotrzebowanie przewyższało podaż, „gdyż wiele osób pragnie je mieć”. Rozsądne wydaje się założenie, że John Shakespeare należał do jednej z tych „wielu osób” i że podpisał skopiowaną ręcznie wersję z braku zapasu drukowanych oryginałów.

Dowód na to, że John Shakespeare był nieposłusznym katolikiem w czasach szeroko zakrojonych prześladowań antykatolickich ze strony elżbietańskiego państwa, wzmacnia fakt, że w 1592 r. otrzyma on grzywnę za bycie katolickim rekuzantem. Mając do dyspozycji takie dowody, uczciwi uczeni powinni badać znaczenie katolickiego wychowania Williama Szekspira dla jego życia i analizować, w jaki sposób kształtowało ono jego dzieło.

Kłopot w tym, że w tych zwodniczych czasach brak uczciwych badań naukowych. Nie chodzi o to, by poddawać w wątpliwość uczciwość profesora Steggle’a ani jego osiągnięcia naukowe. Sposób, w jaki przedstawia sporą części historycznego tła, jest godny pochwały, a jego wnikliwa prezentacja dowodów na autentyczność testamentu Shakespeare’a jest wzorowa. Godne pochwały nie jest jednak farsowe demonstrowanie cnoty, jakim decyduje się zakończyć swoją argumentację. Pozwólmy przemówić samemu tekstowi:

Ryzykując stwierdzenie oczywistości, należy zauważyć, że w tej historii, którą tu opowiedziałem, jest uderzająco genderowy element. Choć Joan Shaksepeare Hart była siostrą najsłynniejszego pisarza w historii Zachodu, pozostaje niemal nieznana; jest ona prawdziwie „szekspirowską siostrą” ze słynnego eseju Virginii Woolf z 1925 r., postacią tak uwikłaną w genderowe konwencje, że wydaje się, iż nie ma szansy na znalezienie czegokolwiek, co by napisała lub stworzyła. A jednak być może istnieje głęboko osobista deklaracja jej wiary religijnej, która już znajdowała się w domenie publicznej od ponad stu lat w chwili, kiedy Woolf pisała swój esej. Jeśli obecny esej jest słuszny w swoich stwierdzeniach, wówczas to ironiczne i smutno stosowne dla tezy Woolf, że duchowy testament Joan przez wszystkie te lata był mylnie przypisywany jej ojcu.

Jeśli profesor ma rację w swoim stwierdzeniu – a jej nie ma – to jedynie pokazał, że siostra Szekspira była pobożną i nieposłuszną katoliczką, tak jak katolikami byli jej ojciec i jej bratanica Susanna (córka Williama), z których każde otrzymało grzywnę za swój katolicki rekuzantyzm. Można przypuszczać, że Virginia Woolf nie byłaby rozbawiona. Można przypuszczać w rzeczywistości, że zareagowałaby w ten sam sztywno purytański sposób, w jaki odpowiedziała na wiadomość, że T.S. Eliot został katolikiem. „Przeprowadziłam najbardziej żenującą i przygnębiającą rozmowę z drogim Tomem Eliotem – pisała 11 lutego 1928 r. do przyjaciela – którego można dla nas wszystkich od tego dnia uznać za martwego. Został anglo-katolickim wyznawcą Boga i nieśmiertelności i chodzi do kościoła. Byłam w szoku. Zwłoki wydawałyby się bardziej wiarygodne niż on. Chodzi mi o to, że jest coś obscenicznego w żywej osobie siedzącej przy ognisku i wierzącej w Boga”[10].

Choć w swym sztywnym wiktoriańskim stylu Virginia Woolf nie byłaby rozbawiona, reszta z nas może przynajmniej znaleźć rozrywkę i powód, by się uśmiechnąć, a być może nawet sposobność, by się roześmiać z tego powodu, jak współczesna nauka kończy się tak genderowo uwarunkowaną farsą. To triumf batosu[11]. Zwłoki wydawałby by się bardziej wiarygodne… Moglibyśmy nawet ulec pokusie, by pozwolić Eliotowi na ostatnie słowo albo ostatni śmiech kosztem dzisiejszych wydrążonych ludzi:

I tak się właśnie kończy świat

I tak się właśnie kończy świat

I tak się właśnie kończy świat

Nie hukiem ale skomleniem[12].

 

Joseph Pearce

Źródło: theimaginativeconservative.org

Tłum. Jan J. Franczak

 

[1] Dowód autentycznej natury testamentu duchowego jest całkowicie przekonujący, ale pełne zbadanie wszystkich faktów wykracza poza zakres tego eseju. Tych, którzy chcieliby prześledzić sprawę dalej, odsyłam do mistrzowskiego potraktowania całej kwestii w uczonym magnus opus Johna Henry’ego de Groota The Shakespeares and “The Old Faith” (1946 r., wznowienie 1995r.).

[2] G.B. Harrison, “The National Background”, [w:] H. Granville-Barker (red.), A companion to Shakespeare Studies, Cambridge University Press, Cambridge; cyt. w: Mutschmann and Wentersdorf, Shakespeare and Catholicism, Sheed and Ward, New York 1952, s. 73.

[3] John Henry de Groot, The Shakespeares and “The Old Faith”, Real-View Books edn., Fraser, Michigan 1995, s. 110.

[4] Ibid., s. 65.

[5] Ibid.

[6] Tak zapisano nazwisko ojca Szekspira w oryginale dokumentu (przyp. tłumacza).

[7] Richard Simpson, Edmund Campion: A Biography, Williams and Norgate, Edinburgh 1867, s. 11-112, cyt. w: de Groot, op. cit., s. 86.

[8] De Groot, op. cit., s. 86.

[9] Ibid., s. 87-88.

[10] Adrian Hastings, A History of English Christianity 1920-1990, SCM Press, London 1991 (rozdz. 12); cyt. w: Walter Hooper, C.S. Lewis: A Companion and Guide, HarperCollins, London 1996, s. 25.

[11] Nagłe przejście od wzniosłości do przyziemności, trywialności lub absurdu (przyp. tłumacza).

[12] Tłum. Czesława Miłosza.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie