Po Ukraińcach i Białorusinach, lewica chciałaby kolejnej grupy imigrantów upoważnionych do polskiej emerytury za lata przepracowane w swoim kraju.
W listopadzie ubiegłego roku polski rząd podpisał z Indiami umowę o zabezpieczeniu społecznym. Dokument gwarantuje m.in. rentę rodzinną, jednorazowe odszkodowania oraz renty z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych oraz zasiłki pogrzebowe oraz – co budzi największe kontrowersje – dostęp do emerytur minimalnych finansowanych z budżetu państwa.
W ramach umowy, podobnie jak w przypadku obywateli Ukrainy czy Białorusi, wystarczy nawet jedna składka do polskiego ZUS, by cudzoziemiec, który zamieszkał w Polsce i wykazał wymagany okres składkowy (w Indiach to zaledwie 10 lat) miał prawo do podwyższenia emerytury do poziomu polskiej emerytury minimalnej, opłacanej z polskiego budżetu państwa. Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, ZUS honoruje takie zaświadczenia bez ich weryfikacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Umowę podpisał w imieniu polskiego rządu Sebastian Gajewski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, członek władz krajowych Nowej Lewicy. Na razie projekt uchwały w tej sprawie utknął w sejmowej Komisji Polityki Społecznej.
W Polsce mieszka od 2,3 do 2,5 mln cudzoziemców. Składki do ZUS za legalną pracę odprowadza 1,2 mln z nich. Liderami są Ukraińcy – to ponad 780 tys. Z kolei 966 tys. z nich pobiera najniższą polską składkę emerytalną. Gwałtownie przybywa również innych cudzoziemców, pobierających świadczenie na podstawie dwustronnych umów międzynarodowych; w tym roku ZUS wypłaci im w sumie ok. 60 mln zł.
Źródło: rp.pl
PR
