24 lipca 2025

USA: Pobierano organy od żywych ludzi. Administracja Trumpa chce ukrócić to bestialstwo

(Ilustracja: GSz/PCh24)

Problem pozyskiwania organów od pacjentów występuje w wielu krajach świata, w tym w Polsce. Lekarze coraz łatwiej szafują wyrokiem śmierć mózgu, który pozwala na stwierdzenie rzekomej śmierci pacjenta – i pobranie od niego organów. Zyski z tego procederu są oczywiste, bez względu na skrajną niemoralność działań. Teraz chce temu położyć kres administracja Donalda Trumpa.

Departament Zdrowia, którym kieruje Robert F. Kennedy Jr., ogłosił rozpoczęcie prac nad zmianą systemu pozyskiwania organów i transplantacji. Wcześniej przeprowadzono śledztwo, które wykazało niesamowite nadużycia: okazało się, że organy pobierano nawet od żywych ludzi.

O sprawie pisze szczegółowo portal „Life Site News”. 

Wesprzyj nas już teraz!

Śledztwo dotyczyło 351 przypadków. 103 z nich – czyli prawie 30 procent – okazały się być skandaliczne. W przypadku 73 pacjentów zarządzono pobranie organów, choć ich objawy neurologiczne nie spełniały przyjętych medycznych standardów wymaganych do rozpoczęcia takiego procederu. W przypadku 28 pacjentów mogło dojść do pobrania organów, kiedy jeszcze żyli.

W 2021 roku głośny był przypadek niejakiego TJ Hoovera, którego transportowano do sali szpitalnej celem pobrania organów. Mężczyzna zaczął płakać i krzyczeć. Tymczasem wcześniej orzeczono w jego przypadku rzekomą śmierć mózgu. Rodzinie, która pytała, co się dzieje, lekarze powiedzieli, że to płacz i krzyk to „odruchy”.

Nieżywy człowiek, który płacze i krzyczy?… Dwóch lekarzy w tej sytuacji odmówiło pobrania organów. Organizacja zrzeszająca dawców organów naciskała jednak na to, by szpital znalazł innego lekarza, który pobierze organy od ewidentnie żywego człowieka. Ostatecznie operację odwołano – i TJ Hoover wrócił do zdrowia.

Tego rodzaju nadużyć jest o wiele więcej, o czym w czerwcu 2025 roku pisał nawet liberalny „New York Times”. Wskazywał na program obejmujący pacjentów, u których nie orzeczono wcale śmierci mózgu, ale którzy prawdopodobnie wkrótce umrą. Takie osoby zabiera się do sali szpitalnej, gdzie mają umrzeć – i zaraz po tym rozpoczyna się pobranie organów. Kiedy przestaje bić serce, lekarze czekają dwie do pięciu minut – i jeżeli serce nie zaczyna samo bić z powrotem, rozpoczynają pobranie organów, bez próby resuscytacji. W wielu przypadkach pacjenci mogli być jeszcze żywi. W 2007 roku dr Ari Joffe opublikował nawet badanie, w którym wskazał na przypadki uratowania pacjenta po 10 minutach od zatrzymania bicia serca – niektóre z tych osób wracały do pełni zdrowia.

„New York Times” opisał też przypadek Misty Hawkins, która zakrztusiła się, na skutek czego uszkodzeniu uległ jej mózg. Matka Misty zgodziła się, by została dawczynią organów. Kobietę przetarnsportowano do sali, zabrano respirator i podano leki przeciwbólowe. Po 103 minutach stwierdzono zatrzymanie akcji serca. Pięć minut później rozpoczęto operację celem pobrania organów. Kiedy otwarto klatkę piersiową kobiety okazało się, że jej serce znowu bije, a kobieta próbuje oddychać. Odwołano pobranie organów; 12 minut później po raz drugi ogłoszono śmierć pacjentki. Nie wiadomo, czy w chwili otwierania klatki piersiowej Misty była w ogóle znieczulona. Co ciekawe, lekarze nie powiadomili rodziców o szczegółach zajścia. Dowiedzieli się o tym dopiero rok później dzięki ustaleniom dziennikarzy.

Źródło: LifeSiteNews.com

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 237 015 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram