Klimofobia to jedna z głównych przyczyn spadającej dzietności, pisze amerykański ekspert demograficzny Steve Mosher. Dzieci rok po roku, klasa po klasie, otrzymują porcję klimatycznej propagandy. Są wpędzane w stan na granicy neurozy. Boją się końca i nie chcą zawierać małżeństw. Problem w tym, że żaden klimatyczny koniec nie nadchodzi…
W wielu krajach Zachodu szybko spada dzietność. W Polsce jest szczególnie niska – aktualnie to 1,09 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym, co jest jednym z najgorszych wyników na całym świecie (sic!). Lepiej jest choćby w Stanach Zjednoczonych, choć i tam nie ma mowy o zastępowalności pokoleń – wskaźnik dzietności wynosi obecnie 1,6.
Jak pisze na łamach Life Site News ekspert ds. demografii i polityk demograficznych Steve Mosher, przyczyny tego stanu rzeczy są złożone – ale nie są tylko ekonomiczne. Młodzi ludzie nie chcą się żenić i mieć dzieci również dlatego, że słyszą iż… nadchodzi apokalipsa.
Wesprzyj nas już teraz!
„Jaka apokalipsa, zapytacie? Można sobie dowolnie wybrać, bo jest ich już przynajmniej tuzin albo coś około tego. Co kilka lat pojawia się jakaś nowa, jakby całkowicie znikąd. Zwykle dzieje się tak, kiedy kończy się szaleńcze zainteresowanie poprzednią apokalipsą” – wskazał.
Najdłużej utrzymującym się apokaliptycznym straszakiem, wskazał Mosher, jest oczywiście tzw. przeludnienie. Zaczęto nim straszyć już w latach 60. i trwa to do dzisiaj.
W latach 80. pojawiła się nowa apokalipsa, a mianowicie… globalne oziębienie. Ludzkość miała produkować tyle szkodliwych substancji, że powstało jakoby ryzyko zablokowania dostępu promieni słonecznych do ziemi. Straszono, że skończy się to nową epoką lodowcową.
W latach 90. zmieniono tę narrację o 180 stopni. Zaczęto straszyć globalnym ociepleniem. Wzrost temperatury miał doprowadzić do stopienia lodowców i zalania licznych regionów ziemi przez wodę; część planety miała zamienić się w pustynie.
Wreszcie ktoś wpadł na pomysł nowej apokalipsy, ogarniającej wszystkie strachy: zmiany klimatu.
„Celem jest przestraszenie ludzi, bo klimat miałby wymykać się spod kontroli. Ludzka aktywność – zwłaszcza używanie paliw kopalnych – miałaby doprowadzić do dramatycznych zawirowań pogodowych, od straszliwych susz aż po wielkie powodzie, od potężnych huraganów do zabójczych upałów”, stwierdził.
Wszystkie te apokalipsy przypisywano działaniu człowieka. Jeden ze sloganów głosił nawet: „Ludność to zanieczyszczenie”. Zachęcano do tego, by nie mieć dzieci, bo każde dziecko to „mały emitent gazów cieplarnianych”.
Ludzie starsi, napisał Mosher, są już na to uodpornieni i przestają słuchać kolejncyh proroków zagłady. Prorocy ci zwracają się jednak przede wszystkim do młodych. Młodzi nie mają wyboru: muszą ich słuchać. Chodzą do szkół, a tam słyszą o katastrofie. Straszy się ich przeludnieniem, globalnym ociepleniem, zmianą klimatu…
„Te apokaliptyczne opowieści, opowiadane rok po roku, klasa po klasie, dekada po dekadzie, przynoszą zamierzony efekt” – podkreślił. Na przykład w 2021 roku aż 25 proc. bezdzietnych dorosłych wskazało, że „zmiana klimatu” jest znaczącym czynnikiem odwodzącym ich od posiadania dzieci. Na to samo wskazują też inne sondaże. Przykładowo w 2024 roku „Lancet” przeprowadził badanie wśród osób w wieku 16-25 last we wszystkich 50 stanach USA. Okazało się, że aż 52 proc. „waha się”, czy posiadać dzieci – właśnie z powodu klimatu.
To oznacza, że żadne ekonomiczne zachęty nie sprawią, że młodzi Amerykanie zaczną nagle mieć dzieci. Można obniżać podatki, zapewniać rodzinom wsparcie – tak jak robią to od dekad liczne kraje europejskie, wskazał Mosher. Nie zatrzymało to jednak spadku dzietności.
„Proszę mnie dobrze zrozumieć. Wspieram transfery finansowe dla rodzin, żeby promować dzietność. Musimy sobie jednak uświadomić, że zmagamy się z czymś więcej, niż tylko kwestie ekonomiczne. To także szeroko rozpowszechniony strach przed zmianą klimatu, który w wielu przypadkach powoduje stany graniczące z neurozą. Można to nazwać klimochondrią albo klimofobią” – stwierdził.
Trzeba przestać straszyć dzieci i młodzież nadchodzącym końcem, wskazał Mosher. To pierwszorzędne zadanie, które muszą wykonać Amerykanie.
Źródło: LifeSiteNews.com
Pach