Czy wojsko polskie może pojawić się nad Dnieprem w ramach tzw. misji pokojowej? Choć polskie społeczeństwo oraz klasa polityczna są w tej kwestii jednogłośne, specjaliści sugerują, że obecność naszych żołnierzy za wschodnią granicą jest po prostu koniecznością.
Wizja obecności zachodnich wojsk na Ukrainie, w ramach gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa wydaje się coraz bardziej realna.
O możliwości interwencji „przypominającej art. 5 NATO” wspomniał m.in. specjalny wysłannik USA ds. negocjacji z Rosją, Steve Witkoff. Zgoda na misję pokojową miała paść również podczas spotkania Władimira Putina z Donaldem Trumpem. Pomysł nie jest nowy; już w 2022 r. o możliwości wysłania polskich wojska na Ukrainę wspominał ówczesny premier Jarosław Kaczyński. Obecnie zwolennikami interwencji są m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron oraz premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer.
Wesprzyj nas już teraz!
Polskie społeczeństwo konsekwentnie odmawia udziału w jakiejkolwiek podobnej inicjatywie. Z sondażu przeprowadzonego w marcu przez United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że aż 86 proc. ankietowanych było przeciwnych wysyłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę. Podobne zdanie wyrażają zarówno przedstawiciele opozycji, jak i koalicji rządzącej. Jak przypominają, Polska już jest zaangażowana w konflikt jako hub transportowy i zaplecze frontu, i taką rolę nasz kraj powinien odgrywać nadal.
Odmienne zdanie wyraził na ten temat gen. Roman Polko, założyciel elitarnej jednostki GROM oraz były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Nie jest mądre wykluczanie się z takiej koalicji, zanim zapadną ustalenia. Jeżeli z góry mówimy, że noga polskiego żołnierza nie postanie na Ukrainie, to znaczy, że logistyka też nie będzie mogła tam wjechać. Braliśmy już udział w misjach wojennych, nie pokojowych i choć czasem ten udział był symboliczny, to pozwalał kontrolować sytuację. Nieobecny nie ma racji – mówi generał „Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
Źródło: gazetaprawna.pl
PR
Brytyjscy żołnierze na Ukrainie? Tylko „siły reasekuracyjne”