– Archidiecezja Krakowska będzie zawsze Ci wdzięczna za wieloletnią pracę duszpasterską, za wielką mądrość kapłańską. We wdzięcznej pamięci zachowają Cię klerycy i liczni kapłani, którzy tutaj dzisiaj przybyli, młodzież oazowa, duszpasterstwo rodzin – mówił kard. Stanisław Dziwisz w czasie uroczystości pogrzebowych bp. Jana Szkodonia w Chyżnem.
Na początku Mszy św. kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie, ks. Grzegorz Kotala odczytał telegram kondolencyjny sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, w którym kard. Pietro Parolin poinformował, że Ojciec Święty Leon XIV łączy się duchowo z uczestnikami liturgii pogrzebowej „dziękując Bogu za gorliwą pasterską służbę śp. bp. Jana, którą podejmował dla dobra Kościoła, szczególnie w Archidiecezji Krakowskiej”.
Mszy św. w kościele św. Anny w Chyżnem przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz. – Księże Biskupie Janie, ta ziemia zrodziła Cię, z której przed laty wyruszyłeś by podjąć służbę w Kościele. Dziś ta ziemia w Chyżnem na nowo Cię przyjmuje. Wracasz do ukochanej przez Ciebie Orawy – mówił na początku liturgii emerytowany metropolita krakowski.
Wesprzyj nas już teraz!
– Archidiecezja Krakowska będzie zawsze Ci wdzięczna za wieloletnią pracę duszpasterską, za wielką mądrość kapłańską. We wdzięcznej pamięci zachowają Cię klerycy i liczni kapłani, którzy tutaj dzisiaj przybyli (…) – dodał kardynał, zapewniając, że modlitwa zgromadzonych w Chyżnem jest wyrazem wdzięczności za to, kim dla nich był i za to, co pozostanie w ich umysłach i sercach jako owoc pasterskiej służby bp. Jana.
Okolicznościowe kazanie wygłosił bp Robert Chrząszcz. – Dziś, gdy żegnamy bp. Jana, nie przyszliśmy tylko wspominać jego życie, oceniać jego drogę, czy rozważać ludzkie opinie o nim. Przyszliśmy, aby pozwolić, by Bóg przemówił do nas swoim Słowem. Abyśmy w świetle Ewangelii spojrzeli na tajemnicę śmierci i na tajemnicę nadziei, jaką daje Chrystus – mówił krakowski biskup pomocniczy.
Duchowny zwrócił uwagę na fragment z 1 Listu św. Pawła do Koryntian. – Te rzeczywistości: wiara, miłość i nadzieja są jak trzy filary, na których buduje się chrześcijańskie życie. To one stały się dla nas światłem, gdy dziś gromadzimy się przy trumnie bp. Jana – mówił bp Robert Chrząszcz. Zaznaczył, że to wiara ukształtowała życie Jana Szkodonia od dzieciństwa, wprowadziła go do seminarium, prowadziła przez lata posługi kapłańskiej i biskupiej.
Odwołując się do psalmu hierarcha zaznaczył, że na odejście bp. Jana należy patrzeć „nie jako na kres, ale jako na przejście w stronę domu Ojca, w którym kwitnie prawdziwe życie”. – Śmierć bp. Jana staje się dla nas wezwaniem, abyśmy jeszcze mocniej oparli nasze życie na tych trzech filarach: wierze, miłości i nadziei, bo tylko one przetrwają: wszystko inne przeminie. Ale pozostanie to, co było z Boga – podkreślał.
Duchowny zauważył, że obrzędy pogrzebowe potrzebne są uczestnikom liturgii żałobnej, aby ich serca otworzyły się na nadzieję. – Abyśmy uczyli się patrzeć na życie i śmierć w świetle Ewangelii. Abyśmy odkrywali, że ostatecznym sensem wszystkiego jest spotkanie z Bogiem. Pogrzeb to sakrament nadziei dla nas żyjących, byśmy nie ulegli rozpaczy, ale mocniej zakorzenili się w wierze – mówił krakowski biskup pomocniczy.
– Jego życie nie było wolne od trudów i prób, nie było wolne od ciemności i niezrozumienia, ale było biegiem, w którym kierunek wyznaczała Ewangelia. Było zmaganiem, w którym stawką była wierność Chrystusowi. Było drogą, na której nie zatrzymał się w półkroku, ale doszedł do kresu. Do dnia, w którym Pan sam bierze go w swoje ręce – mówił hierarcha, odwołując się do słów św. Pawła z Drugiego Listu do Tymoteusza.
Przed błogosławieństwem ekonom Kurii Metropolitalnej w Krakowie i rzecznik Archidiecezji Krakowskiej, ks. Łukasz Michalczewski, skierował słowa podziękowań za przewodniczenie liturgii, modlitwę wszystkich zebranych oraz za organizację uroczystości pogrzebowych.
Obrzędom ostatniego pożegnania przewodniczył metropolita łódzki, kard. Grzegorz Ryś. Na cmentarzu w imieniu rodziny podziękowania przekazał ks. Michał Kania. – Żegnamy człowieka, który był nam nie tylko bliski przez więzy krwi, ale przede wszystkim przez swoją cichą obecność, pokorę, poprzez dobroć i modlitwę. Jako biskup, kapłan, ale i jako brat, wujek, krewny pozostanie w naszych sercach jako ten, który był wierny Bogu i ludziom do końca – odczytał słowa najbliższych Zmarłego.
Podkreślono w nich, że dla bp. Jana rodzina zawsze była święta. – Bardzo często mówił o niej z wielkim szacunkiem, nie tylko o swojej, ale o każdej rodzinie. I widział w niej miejsce, gdzie Bóg działa w codzienności, gdzie rodzi się miłość, przebaczenie, gdzie rodzi się modlitwa i wierność. I zawsze przypominał, że rodzina jest pierwszym seminarium życia i wiary – mówił w imieniu rodziny ks. Michał Kania.
Przypomniał, że pogrzeb na Orawie jest cichym spełnieniem pragnienia serca Zmarłego, gdyż chciał spocząć w swojej rodzinnej ziemi. – W pokorze wraca do ziemi, która go wydała jako syn tej ziemi, jako pasterz Kościoła, jako człowiek Boga. Pragnął w swoim testamencie, aby jego grób odwiedzały przyszłe pokolenia Orawian i by pamięć o nim trwała tutaj, w tym miejscu – mówił.
Ciało śp. bp. Jana Szkodonia spoczęło w grobowcu na cmentarzu parafialnym w Chyżnem.
KAI/oprac. FA