Niektóre środowiska prawicowe, konserwatywne w Polsce próbują jakby studzić emocje związane z morderstwem Charliego Kirka w USA i wskazują, że reakcje w kraju są przesadzone. Pojawia się np. zarzut ślepego kopiowania amerykańskich wzorców… Ale czy w tych komentarzach dostrzeżono istotę sprawy? Mówimy przecież o wojnie religijnej. A ta nas dotyczy. I to bardzo.
O sprawie w programie Ja, Katolik EXTRA na kanale PCh24.TV rozmawiali Krystian Kratiuk i jego goście – Paweł Lisicki i Grzegorz Górny. Przypomnijmy. Na stronach Klubu Jagiellońskiego opublikowany został tekst, w którym w kontekście śmierci Charliego Kirka i reakcji na nią stawiana jest m.in. teza, że Polska prawica zaczyna mocno kopiować amerykański ruch MAGA i do złudzenia chcę go przypominać. „Jego śmierć na kampusie wstrząsnęła amerykańską opinią publiczną. A skoro USA pozostają największym mocarstwem i gwarantem bezpieczeństwa, nic dziwnego, że Polacy uważnie śledzą tę debatę. Ale czy naprawdę musimy nadawać temu wydarzeniu aż tak wielką wagę, skoro nie ma ono żadnego bezpośredniego związku z Polską?” – czytamy. W opinii pada pytanie o to, czy powinniśmy przyjmować logikę amerykańskiej wojny kulturowej i czy polska prawica nie przecenia znaczenia rodzimej lewicy, która ma się nijak do siły amerykańskiego woekizmu.
Jak zauważył Paweł Lisicki, w Polsce debata, czy spór kulturowy nie jest aż tak rozpłomieniony jak w Stanach Zjednoczonych, ale to wynika z innej kultury i sposobu funkcjonowania w świecie. – Czy twierdzenie jest takie, że w Polsce lewica nie ma aż takiego znaczenia? To jest teza niemądra, bo przed chwilą mówiliśmy o tym, że pani Nowacka chce zmienić cały system edukacyjny – podkreślił, wskazując, że do polskiego systemu edukacyjnego wprowadza się elementy zaczerpnięte jeden do jednego z dorobku amerykańskiej lewicy. Inną zaś kwestią jest to, że Polska jest na wcześniejszym etapie rewolucji kulturowej, a społeczeństwo jest bardziej konserwatywne i silniej stawia opór.
Wesprzyj nas już teraz!
– Moim zdaniem to, co jest przewagą Ameryki w stosunku do Polski, jest to, że osoby takie jak Charlie Kirk miały dostęp do studentów, do młodych ludzi, że ten przekaz konserwatywny mógł być broniony również na uniwersytetach amerykańskich. Więc bardzo proste pytanie: a gdzie na polskich uniwersytetach w ostatnim okresie mogą się pojawiać swobodnie konserwatywni publicyści, którzy mają przekaz skierowany tak jak my mówimy? Gdzie ich wpuszczają? Gdzie są spotkania? Charlie Kirk zginął podczas spotkania, jeśli dobrze przeczytałem, było tam dwa tysiące studentów, dwa tysiące studentów. To nawet biorąc poprawkę na to, że Polska jest mniej licznym krajem, to wciąż jest to bardzo duża grupa ludzi. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że ci, którzy opowiadają o tym, że nie ma o tym co rozmawiać, powinni się skupić na czymś innym: na rozszczelnieniu polskiego systemu uniwersyteckiego tak, żeby tam mogły docierać treści konserwatywne. Wtedy byśmy zobaczyli na czym polega różnica i czy ona występuje między Polską a Stanami Zjednoczonymi – dodał.
Zdaniem Grzegorza Górnego, moglibyśmy się zatem zastanowić, kto na zachodzie w środowiskach prawicowych może być punktem odniesienia, wzorem do naśladowania. – Weźmy na przykład Niemcy. Prawicowa CDU, CSU, która rozpoczęła politykę imigracyjną otwierając szeroko granice Europy dla niekontrolowanej imigracji. To jest partia, która „przyklepała” w Bundestagu niekaralność aborcji, czyli de facto dostępność jej na życzenie… – wyliczał. To może brytyjscy torysi? Tu okazuje się, że partia ta jako pierwsza zalegalizowała postulaty środowisk spod znaku „sześciobarwnej tęczy”. Irlandia? Tam też partia prawicowa przeforsowała dostępność aborcji na życzenie, a z partii wyrzucono wszystkich działaczy, którzy się temu sprzeciwiali…
– Jak się teraz rozglądamy w tym kręgu cywilizacji zachodniej, chcielibyśmy znaleźć jakiś wzór do naśladowania kogoś, kto z jednej strony odniósł sukces polityczny, ale z drugiej strony nie zdradził tych swoich pierwotnych ideałów, czyli kto pokazał, że można być wiernym swoim zasadom, a z drugiej strony być skutecznym i dojść do władzy, to właściwie Stany Zjednoczone same narzucają się jako taki przykład. W sumie ja się nie dziwię, że one są szczególnie obserwowane przez polskich konserwatystów, bo to jest pewne laboratorium myśli, pewien poligon doświadczalny, pewien punkt odniesienia – ocenił.
Zdaniem Górnego należy oczywiście wziąć pod uwagę wszystkie odmienności Polski i Stanów Zjednoczonych, ale twierdzenie, że „cały dorobek polskiej prawicy jest wyrzucony na śmietnik”, bo za dużo się komentuje jedno wydarzenie, jakim jest śmierć znanego lidera Republikanów, to jest „gruba, publicystyczna przesada, taka hiperbola”.
– Myślę, że gdybyśmy byli tacy wsobni, autoteliczni, koncentrowali się tylko na sobie i nie czerpali z doświadczeń innych, to generalnie to by była droga do nikąd. Zawsze jest tak, że częściowo się bazuje na własnej tradycji, ale częściowo się czerpie najlepsze wzorce od innych, a poza tym dzisiejszy świat globalny jest systemem naczyń połączonych i to co się dzieje się tam ma wpływ na to co się dzieje tu. Dlatego można powiedzieć, że to są dwa fronty tej samej wojny kulturowej, czy też wojny religijnej, że generalnie jedziemy na tym samym wózku, więc powinno nas obchodzić to co dzieje się tam – dodał Grzegorz Górny. Zaznaczył przy tym, że oczywiście musimy szukać swojej własnej drogi.
Z kolei Paweł Lisicki zauważył, że zawsze było tak, że polscy konserwatyści skądś czerpali, czy odnosili się do zagranicznych wzorów czy myślicieli. To dotyczy różnych zjawisk kulturowych. – Obecnie ze względu na swoją dominującą pozycję polityczną, militarną, kulturową w świecie zachodnim, to co dzieje się w Stanach Zjednoczonych przybywa na prowincję z pewnym opóźnieniem. W związku z tym możemy zaobserwować jak w tym centrum jakieś zjawisko się rozwija i jakimi przy pomocy jakichś środków próbuje się je zatrzymać. Następnie wielu ludzi wyciąga stąd wnioski i uczy się na tych przykładach i próbuje się potem w podobny sposób zorganizować, dostosowując to oczywiście do warunków i kontekstu danego kraju – mówił.
W ocenie red. Lisickiego niesłusznym są próby rozdzielania wydarzeń w Polsce i na świecie. Czy bowiem nie mamy do czynienia np. z wojną kulturową? Co więcej, powiązania finansowe i ideologiczne są dziś nieporównywalnie silniejsze niż jeszcze w wieku XIX. – Mamy do czynienia z oczywistym procesem eksportu rewolucji – dodał. A jak zauważył, jeśli mamy pewne idee uniwersalne, to walka o nie w różnych państwach toczy się kontekstowo, ale co do istoty, chodzi przecież o te same wartości.
Całą rozmowę można wysłuchać na PCh24.tv: